Wywiad, jak podaje Wikipedia, to przeznaczona do publikacji rozmowa, podczas której dziennikarz zadaje rozmówcy wcześniej przygotowane pytania. Rozmówcą zazwyczaj jest znana osoba publiczna, na przykład pisarz, piosenkarz, polityk, sportowiec lub celebryta. Istnieje również drugie znaczenie tego słowa: wywiad może być formą zbierania istotnych, ciekawych, a niekiedy bulwersujących informacji.
Od wielu lat dziennikarze, z częstotliwością, na którą wyrażam zgodę, zapraszają mnie na wywiady w asyście wolontariuszki (wybór osoby towarzyszącej zawsze zależy od tematu rozmowy). Jednak osoby komunikujące się z Kocią Mamą są świadome, że często zaburzam wcześniej przygotowany scenariusz. Pozwalają mi na to delikatne zamieszanie, ponieważ wiedzą, że niekiedy dopiero w trakcie rozmowy pojawia się kolejny ciekawy temat. Tym sposobem bywa często, że pierwotnym tematem rozmowy jest, powiedzmy, projekt związany z klasyczną edukacją przedszkolną, a kończymy dyskusję konkluzją na temat wartości osobistych wynikających z pełnienia wolontariatu w Fundacji.
Lata temu Iza z Radia Łódź wpadała wręcz w panikę, zastanawiając się, co powiemy na żywo. Chcąc mieć nad nami namiastkę kontroli, od wielu lat nagrywa audycje.
Dokładnie tak samo postępuje Ola z Ret-Satu. Biedni są natomiast dziennikarze rozmawiający z Fundacją na żywo, ponieważ muszą się bardzo starać, aby nie dać plamy na wizji.
Zrezygnowałam ze współpracy z tymi, którzy do czasu, jaki przeznaczam na wywiad, podchodzą, mówiąc delikatnie, niefrasobliwie. Nie jestem celebrytką, znaną aktorką ani piosenkarką, a sport traktuję jako relaks, więc nie mam żadnego parcia na tak zwane „szkło”. Nie oczekuję opowieści o mnie na pierwszych stronach gazet. Skutecznie wybiłam z głowy wolontariuszkom i sympatykom Kociej Mamy zgłaszanie mojej osoby do przeróżnych gazetowych plebiscytów. Jestem zwyczajną kobietą, która doświadcza typowych problemów dnia codziennego, takich jak każda inna osoba. Nie chcę jedynie przemknąć przez życie w ciepłych kapciach. Doznaję smutków i radości, doświadczam sukcesów i porażek. Znam smak rozpaczy i uczucie klęski. Jednakże, mając wiarę w sens tego, co robię, zawsze podnoszę głowę i idę naprzód, wypełniając moją misję społeczną. Nie zapominam przy tym o moich przyjaciołach i rodzinie.
Odkąd zostałam szefową Kociej Mamy, zaszła maleńka rewolucja w kocim świecie. Nie zamyka się ona tylko do kwestii pojmowania roli i miejsca kotów wszelkich w naszym życiu i otoczeniu, ale przewartościowanie ogromne dotknęło styl oraz formę wolontariatu. To za sprawą naszej Fundacji, jej społeczności, modyfikował do obecnego wymiaru. Jakość powiem od razu, dla innych nie do osiągnięcia. Dlaczego takie mam zdanie, to już rozłożę na czynniki pierwsze przy innej okazji.
Wracając do wywiadu na niby mocno zdefiniowany temat „Jak przygotować kota na wakacje”, zamiast podawać kilka prostych schematów, otworzyłam kilka drzwi z adekwatnymi problemami, które powinien rozważyć właściciel podejmujący decyzję o wyborze tymczasowego opiekuna na czas swojego wyjazdu. Który kot kwalifikuje się do spędzenia z nami wakacji, a który powinien bezwzględnie zostać w domu, oraz na jakie czynniki i przesłanki zwracać uwagę przy podejmowaniu tej decyzji, opowiadałam, podając stosowne przykłady i wzory zaczerpnięte nie z książek czy publikacji, lecz z autopsji i własnego życiowego doświadczenia. Z wywiadem można zapoznać się na stronie internetowej Kociej Mamy oraz hotelu, jednak sugeruję podejmowanie decyzji ważnych dla nas i naszych pupili indywidualnie, analizując wszystkie za i przeciw z naciskiem na dobrostan kota, a nie tylko nasze egoistyczne potrzeby.