Mało kto ma świadomość jak cenne są dla nas kontakty z ludźmi, którzy adoptowali od nas kociaki. Jak wygląda typowy proces adopcyjny można przeczytać na stronie albo wszelkie informacje uzyskać od osoby, która aktualnie prowadzi dom tymczasowy. Posty adopcyjne są czytelne, wypełnione wiadomościami, które mają być pomocne przede wszystkim potencjalnym chętnym do zamieszkania z naszym wychowankiem.
Staramy się nie popełnić w wyborze błędu. Umowa adopcyjna wyraźnie określa nasze fundacyjne wymagania i warunki życia kota w nowym domu, ale i daje furtkę adoptującym w przypadku kiedy kot nie do końca akceptuje nasz wybór. W takich przypadkach, kiedy kot manifestuje veto i ewidentnie nie chce przebywać w danym miejscu, zawsze wraca do swojej poprzedniej fundacyjnej opiekunki. Klauzula ta chroni interesy obu stron, bo nie muszę nikomu wyjaśniać jak złośliwie pomysłowe potrafią być koty, kiedy postępujemy nie tak jak one sobie wymyślą i jakie wtedy w domu czyhają na nas pułapki i prezenty. Jak potrafią nasikać nam do kapci albo zrobić kupę pod kapą leżącą na łóżku.
Nawet kiedy nie rozumiemy ich mruczenia, doskonale potrafimy odczytać przekaz wynikający z zachowania i dla świętego spokoju szanujemy i godzimy się na ich wybory.
Zawsze, kiedy wydajemy kota, prosimy o informacje jak się odnalazł w nowym otoczeniu, jak przebiega aklimatyzacja, mało jednak osób spełnia nasze prośby. Nawet jeśli przyśle jakąś fotkę, to po latach zapomina.
A przecież nie ma milszej sytuacji, jak pozdrowienie od byłego wychowanka! To nie jest tak, że wydajemy kota, robimy w sercu i umyśle reset i zajmujemy się kolejnym. Te kociaki i koty, które wyfrunęły z naszego kociego gniazda zawsze tkwią w naszej pamięci. W moim konkretnym przypadku, przypominam sobie osobę adoptującą po kocie właśnie, bo to on i związana z nim sytuacja pomaga odświeżyć wspomnienia.
Bywa, że ludzie zmieniają się z upływem lat, nie tylko fizycznie, ale wybierając inny kolor włosów czy fryzury. Czas zaciera niektóre wydarzenia, ale kot i jego historii, zawsze moje myśli skierują na właściwą ścieżkę.
Dlatego moja gorąca prośba do wszystkich, którzy mieszkają z naszymi kotami, podsyłajcie proszę zdjęcia, nie na nasze prywatne czaty tylko zwyczajnie na pocztę lub fanpejdża. Pracujące na nich wolontariuszki prześlą wszystkie listy do Ani opiekującej się profilem i sądzę, że wszyscy z przyjemnością obejrzą na jakie kocie piękności wyrosły zabrane ze śmietnika koty. Dziś dla przykładu dzielę się z Wami kochani pozdrowieniami od pani Dorotki i jej czarnych pociech: Mefistofelesa, Borutki, Strzygi i ostatnio adoptowanego Demonka. Dziękując za cudny list, proszę o kolejne!