W Małym Domku spotkałyśmy osoby o wielkim społecznym sercu, z świadomością, jakiej należy pozazdrościć. Spotkanie z Fundacją zostało zaplanowane po szczególnej i wnikliwej analizie wieloletniej pracy na rzecz kotów, projektów dedykowanych ludziom i dzieciom. Nie było żadnej przypadkowości. Intencje były jasne i czytelne, poparte rzetelną wiedzą na temat naszych prozwierzęcych dokonań. Celem nie było zaproszenie, jakiejś tam pierwszej lepszej organizacji, która wygłosi stosowną pogadankę. Zamiarem było jeszcze lepsze poznanie Kociej Mamy i przeróżnych form działania, ale i sposobu w jaki można nam jeszcze bardziej pomóc.
W tym niezwykle klimatycznym, wręcz elitarnym przedszkolu, nie było dużo dzieci, wszyscy wiemy jak trudno w wielu domach, w zaistniałej sytuacji, związać koniec z końcem. Jednak przekazane prezenty były fajną wiadomością o poważnym, szczególnie przez rodziców maluszków, zbiórki organizowanej na rzecz naszych kociaków.
Publiczną tajemnicą jest, iż bardzo duży nacisk od lat kładziemy na kształtowanie empatii i proces ten zaczynamy właśnie od dzieci. Edukując od ponad 14 lat możemy pokusić się o miarodajne analizy, bowiem generalnie jak raz już w danym punkcie się pojawimy, zaproszenia zostają ponawiane, więc wnioski wyciągamy w oparciu o stan faktyczny, a nie domysły wysnute z palca.
Prelekcja, jej temat, ciężar emocjonalny zawsze moderowana jest dopiero na miejscu. Stałe fragmenty to rzecz jasna obecność kota, malowanie kocich buziek, drobne prezenty reklamowe i przepyszne krówki.
Aktywność związana z edukacją łączy się oczywiście z określonymi kosztami, które rekompensowane są podarunkami. Pewne zachowania są niezmienne, wręcz przypominają odruchy bezwarunkowe, a dotyczą pozyskiwania zasobów.
Przytoczę pewną sytuację, która doskonale określa nasze fundacyjne zachowanie. Kiedy do Fundacji trafiają sprzęty używane typu drapak, kuweta czy miseczki po kocie, który odszedł, automatycznie przekazywane są do domów tymczasowych. Jednak, kiedy segregujemy otrzymane dary, w przypadku, kiedy są nowe, zawsze trafiają na koci bazarek.
Gospodarskie, na każdym kroku przemyślane działanie daje nam przede wszystkim niezależność i skuteczność interwencyjną. Eliminowane są sytuacje beznadzieje. My nigdy nie rozkładamy z niemocy rąk, bowiem sumienna, odpowiedzialna i rytmiczna praca przekuwa się na faktyczne ratowanie zwierząt.
Edukując dwufalowo, dedykujemy wiadomości jednocześnie dzieciom i poprzez drobne poważniejsze wtręty i osoby sprawujące na nimi pieczę.
Zostając z miłym wspomnieniem z pobytu w Zgierzu jestem przekonana, iż niebawem tam wrócimy.