podcasty

Podcasty, szalenie nowatorska forma promocji, reklamy, przekazu informacji stosowana bardzo często, kiedy zamierza się trafić do szerszej liczby odbiorców. Podcasty nagrywają politycy, aktorzy, sportowcy, więc byłam niezmiernie zaskoczona, kiedy i Kociej Mamie przy okazji nawiązania współpracy z Łódzką Fabryką Aktywności Miejskiej, zaproponowano udział w takim projekcie.
Powód? Prozaiczny, a mianowicie informacja o zakresie, temacie i formie pracy. W przypadku Kociej Mamy jak zwykle tradycyjnie nic nie jest proste, choć kojarzymy się idealnie branżowo, rzecz oczywista, z kotami i działaniem skierowanym w tę płaszczyznę, to akcje, projekty i aktywności tematycznie dość dalekie od podstawowych zapisów statutowych, że tak w zasadzie powinien powstać przewodnik o działaniach w Kociej Mamie. Organizacje pozarządowe, z którymi miałam okazje się poznać, są w swym działaniu bardzo precyzyjne, dedykowane tym zagadnieniom, które opisuje ich nazwa. Tak więc zajmują się problemem autyzmu, pieczy rodzicielskiej, domami dziecka, likwidacją barier. W zasadzie obracają się w swoim podobnym tematycznie gronie. Kiedy natomiast analizuje się pracę Kociej Mamy, przeciętny rozmówca już po godzinie ma mętlik w głowie. Ten bardziej kumaty, wchodzi na stronę internetową i zaczyna szperać w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania, które po spotkaniu aż huczą mu w głowie.

I też nie uda mu się racjonalnie pojąć, dlaczego i w jakim celu tak się wręcz te projekty przenikają i kotłują. Kiedy rozmówca zaczyna rozmowę o pracy w Kociej Mamie, sama bardzo muszę się pilnować, żeby zbyt mocno nie namieszać mu w głowie, dozuję wiadomości, zostawiam czas na przetrawienie i przyswojenie, a kolejnym razem, dokładnie jak z dziećmi na edukacji, przekazuję następną porcję informacji. I tak, kiedy już pojmie, dlaczego fundacja działa na tylu z pozoru nietypowych dla kociar płaszczyznach, przechodzę dalej, do akcji, kampanii, interwencji.

Bezpośrednim zapalnikiem inicjującym spotkanie w celu przygotowania materiału do podcastów, była rozmowa z urzędnikiem, kiedy pytałam jakie informacje mam przygotować przed ogólnym spotkaniem. Prawdę mówiąc w chwili, kiedy padło stwierdzenie: „Proszę opowiedzieć o tym, co robicie dla kotów”, momentalnie zapaliło mi się czerwone ostrzegawcze światło, ta pani również jest kompletnie nieświadoma co faktycznie dzieje się w Kociej Mamie i jak ogromny ma wpływ na poszczególne aspekty nie tylko społecznego życia. W momencie, kiedy spokojnie zaczęłam wprowadzać panią w niektóre tylko tematy dozując w małych dawkach wiadomości, już po chwili wiedziałam, że nie odnajduję się w tym zadaniowym labiryncie. Nie dane mi było wyłuszczyć wszystkich wyłącznie najistotniejszych kwestii, ponieważ pani mi w połowie zdania przerwała mówiąc: „Trzeba nagrać podcasty, nie ma innej metody na przyswojenie tego morza projektów, odbiorca odsłuchiwał będzie w swoim tempie, w raźnie potrzeby wróci ponownie, nie ma innej drogi, by skutecznie o Kociej Mamie opowiedzieć.”. Otrzymałam kontakt do przemiłego pana Jacka i wraz z Anną udałam się na spotkanie.
Dlaczego akurat wybór padł na Anię?

Z prostej technicznej przyczyny wynikającej i ściśle związanej z pełnionego wolontariatu.
Otóż Ania zamieszcza na portalu społecznościowym wszystkie najważniejsze aktywności, można by się pokusić o tezę, że jest redaktorką na bieżąco relacjonującą wszystko to, co u nas dzieje, taki dziennikarz z pierwszej linii frontu. Wprowadzona w tematy, automatycznie przyswaja bez przygotowania wiedzę, którą wykorzystuje w dogodnym momencie, ponadto koordynatorka edukacji i w rozmowie na ten temat nie straci wątku. Ania była nauczycielem biologii, jest pedagogiem z wieloletnim stażem, więc nie grozi jej trema czy kłopoty z niej wynikające. Ładnie się wysławia, wie doskonale co chce przekazać odbiorcy i umie trzymać się jednego wątku, to też jest istotna zaleta podczas udzielania wywiadu. Kiedy do studia idą dwie osoby, to trzeba być czujnym, by nie dublować wypowiedzi, nie przeskakiwać z tematu na temat, a z uwagą śledzić każde słowo osoby siedzącej obok, by dopowiedzieć te kwestie, które zostały pominięte, a są ważne. Promocja firmy musi być powierzona osobom, które nie tracą zimnej krwi czy bez stresu znoszą sytuacje niecodzienne, znają fundację od podszewki, a nie tylko zagadnienia będące wypadkową wykonywanych zadań, nie dadzą się zaskoczyć, czyli posiadają dość szeroką wiedzę i przede wszystkim są świadome roli, jaką odgrywa Kocia Mama w społecznej przestrzeni. Niezwykle ważny jest także język jakim komunikujemy się z odbiorcą, nie można używać terminów typowych dla branży, bo laik totalnie nic z tego nie zrozumie.

Od samego początku pracy fundacji, na wywiady, czy to do radia czy do telewizji zabieram wolontariuszki, które w swój wolontariat mają wpisane kilka dziedzin, eliminuje to monotonność wypowiedzi, pokazuje wachlarz zadań, ale jest też przygotowaniem do indywidualnych wystąpień. Bywając na wydarzeniach organizowanych przez Urząd Miasta czy centra handlowego nigdy nie wiemy, czy akurat nie zjawi się dziennikarz, by nagrać krótki wywiad. Tak więc nic w Kociej Mamie nie toczy się na oślep, każda aktywność ma drugie dno, które przekłada się na nowe inicjatywy.