Zofiówka nieopodal Łodzi to miejsce jedenastej kociej enklawy, w której bytują nasze dzikie koty. To także obszar, gdzie łodzianie chętnie nabywają letniskowe działki, ale również teren, z którego przyjmowałam chore kociaki.
Kompleks leśny tworzy fajną rekreacyjną przestrzeń zaledwie kilka minut drogi od wielkomiejskiego zgiełku. Często wybieramy te miłe okolice na spacer lub mały wypoczynek.
Corocznie w bliskim terminie imienin Zofii, w wiosce odbywa się rodzinny festyn. Wiadomo, nazwa zobowiązuje.
Atrakcje typowe do środowiska i potrzeb: pokazy sprawności lokalnej ochotniczej straży, kolorowa wata cukrowa, dmuchane tory przeszkód, kramy typowe dla wiejskich jarmarków, konkursy dla dzieci i w tym całym bajecznie kolorowymi różnorodnym towarzystwie w tym roku po raz pierwszy pojawiła się również Fundacja Kocia Mama.
– Ciociu… ? – kilka dni wcześniej zapytała Ania – Czy chciałabyś z Fundacją przybyć do nas na Festyn? Wójtowa Iza zaprasza, to bardzo konkretna i poukładana dziewczyna, polubicie się jestem pewna. Swoją drogą, sądzę, że byłoby fajnie zaprezentować Kocią Mamę.
– Reklama nam nie potrzebna, Aniu. Mieszkańcy znają drogę do nas, ale jest okazja zorganizować majówkę integracyjną dla fundacyjnych dzieci, zatem z przyjemnością się pojawimy, oby tylko pogoda nie zawiodła.
Ekipę zmontowałam bez przeszkód. Tym razem według „dziecinnego” klucza, wybierałam matki z dziećmi, ale takimi w odpowiednim wieku, by mogły poznawać smak wolontariatu.
Natalia z Olą biegały z naklejkami, Angelika, nowa wolontariuszka, plotła cudne warkocze za symbolicznego piątaka do kociej puszki. Mikołaj pilnował z Julianką stoiska, ale w chwili, gdy Jula odkryła nową sprawność malowania buziek, pieczę nad stoiskiem przejęły dziewczyny Bożeny: Natalia i Beata.
Było wesoło, rodzinnie, ciepło i miło.
Hasło „Kocia Mama” padało nie raz w różnym kontekście: wypożyczania sprzętu, przekazywania chorych miotów ale i od nas adopcji.
Wieczorem wszyscy fajnie zmęczeni pakowali kiermaszowy sprzęt.
– Czy dziś mamy początek nowej tradycji? – z nadzieją rzuciła Ania.
– Nie wiem, dziewcząt pytaj, ale wnioskując po minach i humorach, uważam, że ta forma wolontariatu bardzo przypadła im do serca.
Zatem w nowym kalendarzu oprócz typowych fundacyjnych zakreśleń muszę zaklepać dwie soboty w pobliżu daty 15 maja czyli imienin Zofii.
Tak oto rodzą się nowe tradycje w Kociej Mamie. Przy okazji i w wyniku miłych zdarzeń.
Obiecuję jak okoliczności będą sprzyjające za rok stawiamy się, ale w o wiele większym składzie.