Jednym z najważniejszych i kluczowych projektów fundacji są oczywiście adopcje.
Zapobieganie bezdomności należy realizować dwutorowo: równolegle poprzez sterylizację i kastrację, a także świadomą adopcję zwierząt, które rokują na udane relacje w nowych domach. O ile jednak zabiegi eliminujące rozmnażanie można precyzyjnie zaplanować, o tyle znalezienie odpowiedniego domu dla kota jest zadaniem znacznie bardziej wymagającym.
Fundacja, przyjmując koty pod swoją opiekę, powierza je domom tymczasowym. To właśnie na opiekunach tymczasowych spoczywa odpowiedzialność za przygotowanie podopiecznego do adopcji w taki sposób, aby nowy opiekun otrzymał pełen zestaw najważniejszych informacji, pozwalających na bezstresową zmianę miejsca zamieszkania zwierzęcia.
Bardzo często zdarza się, że nowi wolontariusze lub osoby pracujące w niestandardowym trybie proszą mnie o weryfikację potencjalnych chętnych do adopcji. Działając w tej branży od prawie 30 lat, z reguły już po kilku minutach rozmowy potrafię wyrobić sobie trafny obraz psychologiczny osoby, z którą rozmawiam.
Generalnie osoby zainteresowane adopcją można podzielić na dwie zasadnicze grupy. Pierwsza to ci, którzy faktycznie podjęli decyzję o przyjęciu kota pod swój dach i potrzebują jedynie wskazówek, który z kandydatów najlepiej odnajdzie się w ich warunkach życiowych. Mam jednak świadomość, że większość osób chciałaby adoptować kociaka w wieku 6-7 tygodni. Niestety, takich maluchów nie przekazujemy do domów, które zgłaszają się do Fundacji po raz pierwszy.
Inaczej wygląda sytuacja, gdy mam do czynienia z osobą, którą znam od lat i która ma już pod swoją opieką naszych podopiecznych. W takich przypadkach wieloletnia znajomość działa na korzyść tej osoby. Doświadczenie zdobyte podczas życia z kotami uwiarygadnia ją jako odpowiedzialnego opiekuna, gotowego nie tylko na spokojne, dobre dni, ale również na trudności, takie jak choroba zwierzęcia czy nagłe, niespodziewane zdarzenia.
Ta grupa osób jest transparentna, dobrze określona, a komunikacja z nimi jest rozsądna i zawsze prowadzi do udanej adopcji.
Drugi rodzaj dzwoniących to zupełnie inna historia, która niestety często wywołuje we mnie złość.
Przykro mi to pisać, ale wiele osób zupełnie ignoruje swój wiek przy rozważaniu adopcji. Trzeba pamiętać, że kot, którego omijają choroby, może dożyć bardzo sędziwego wieku – najstarszy z moich adopcyjnych podopiecznych żył aż 29 lat.
O ile zazwyczaj potrafię skutecznie wyperswadować pomysł adopcji w takich przypadkach, o tyle czasem zdarza się, że zostaję wprowadzona w błąd. Dzieje się tak, gdy osoba zgłasza się po kota seniora, argumentując, że jej wiek eliminuje możliwość przyjęcia młodszego zwierzęcia.
Kotów w bardzo zaawansowanym wieku, powyżej 10 lat, staram się w ogóle nie wydawać do adopcji, jeśli trafią pod opiekę Fundacji. Moja filozofia jest prosta: takie koty zawsze wymagają szczególnej opieki, a ich wiek wiąże się z dużymi kosztami weterynaryjnymi, zwłaszcza jeśli konieczny jest regularny i uważny monitoring ich stanu zdrowia.
Czasem jednak robię odstępstwa od tej reguły i decyduję się na przekazanie do adopcji kota dojrzałego, pod warunkiem że jego stan zdrowia jest ustabilizowany i nie wymaga regularnego podawania leków. Fakt, że kot ma około 8-10 lat, nie wyklucza możliwości, by doczekał spokojnej starości u boku samotnego seniora.
W Fundacji Kocia Mama nadal obowiązuje podjęta kiedyś kampania społeczna pod hasłem „Jesień życia z kotem”. Ogromnie szanuję osoby, które świadomie i odpowiedzialnie podejmują decyzję o wspólnym życiu z drugim, choć kocim seniorem. Taka adopcja jest wyrazem dojrzałości, empatii i gotowości do niesienia wsparcia w ostatnich latach życia zwierzęcia.
Zawsze staram się doradzić, podpowiedzieć i pomóc osobie zgłaszającej się po kota w dokonaniu najlepszego wyboru. Niestety, czasami trafiam na przypadki, które bardziej niż wsparcia od typowej kociary potrzebują pomocy kompetentnego terapeuty, psychologa lub psychiatry. Nie jestem specjalistką od rozwiązywania problemów egzystencjalnych – moją domeną są koty.
Znam się na ich zwyczajach, obyczajach, reakcjach i odruchach bezwarunkowych. W każdej z tych kwestii jestem gotowa służyć pomocą. Nie ma dla mnie znaczenia, czy osoba mająca problem z kotem jest związana z Kocią Mamą, czy z inną fundacją. Zawsze najważniejsze jest dla mnie dobro zwierzęcia i znalezienie najlepszego rozwiązania w danej sytuacji.
Nasze koty przekazywane są do adopcji w odpowiednich warunkach i z zachowaniem pewnej kultury. Te emocjonalnie wycofane zazwyczaj pozostają w domach tymczasowych, ponieważ jest to rozwiązanie rozsądniejsze i przede wszystkim bezpieczniejsze dla samych zwierząt. Jeśli kot nie wykazuje chęci nawiązania relacji z opiekunem domu tymczasowego, raczej nie ma szans, aby jego komunikacja z nowym opiekunem była lepsza.
Ludzie zgłaszają się do nas, aby mieć słodkiego, mruczącego przyjaciela. Niewielu jest gotowych na życie z kotką o charakterze mojej 25-letniej kapryśnicy Zośki lub gryzącej Lilki.
Nie mogę zakładać, że nawet najbardziej empatyczny kociarz poradzi sobie z podstawowymi codziennymi obowiązkami, takimi jak regularne czesanie futra. Jest to szczególnie ważne w przypadku kotów z długą sierścią, u których zaniedbanie pielęgnacji może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych.
Z uwagi na ogrom podstawowych obowiązków zwracam się do Państwa z ważną prośbą – proszę, skupiajcie się podczas rozmów wyłącznie na problemach związanych z kotami. Podczas codziennych dyżurów staram się rozwikłać wszelkie trudności i kłopoty dzwoniących, które dotyczą obszaru działalności fundacji. Nie mam jednak ani potrzeby, ani ochoty zagłębiać się w Państwa prywatne sprawy rodzinne, zawodowe czy osobiste. Nie jestem wróżką, lekarzem ani spowiednikiem.
Problemy z innych dziedzin życia z pewnością lepiej rozwiążą osoby kompetentne w tych obszarach. Niestety, często jestem zdumiona i zażenowana, jak szybko rozmowa, która miała dotyczyć kotów, schodzi na tematy prywatne. Rozumiem potrzebę rozmowy, szczególnie u osób samotnych, ale zamiast zwracać się z tym do mnie, polecam korzystanie z alternatywnych form wsparcia. W Łodzi działa wiele projektów dedykowanych osobom starszym, takich jak kluby seniora, świetlice środowiskowe czy bezpłatne zajęcia, które mogą pomóc w nawiązaniu kontaktów i zniwelowaniu samotności.
Nie chcę nikogo urazić, ale muszę dodać, że często już po kilku minutach rozmowy wyczuwam, że nawiązanie do adopcji jest jedynie pretekstem, by choć przez chwilę porozmawiać z drugą osobą. Każdy z nas modeluje swoje życie według własnego scenariusza, jednak ja nie jestem odpowiednią osobą do rozwiązywania cudzych konfliktów, trudności czy problemów osobistych.
Proszę, szanujmy mój czas, który sama zdecydowałam się poświęcić dla kotów i dla ludzi potrzebujących mojej wiedzy w tym zakresie. Udzielania porad z innych dziedzin życia się nie podejmuję.