Zaczynamy piętnasty rok pracy. Na tym etapie u nas w Kociej Mamie każda aktywność jest już tak przećwiczona, przetestowana i opracowana, że przygotowanie imprezy nie sprawia najmniejszego kłopotu, troski, zawrotu głowy czy podekscytowania. Kiedy zmieniłyśmy jakość oraz wymiar i postawiłyśmy na swobodną biesiadną kolację zamiast galowych koncertów, KotoMania zyskała lepszy, milszy, cieplejszy wymiar. Bardziej przypomina gwarne pogaduchy w rodzinie niż sztywne oficjalne koncerty.
Gdy raz już odeszłam od tradycji Gali wymuszającej określoną konwencję, zaniechałam promocji innych i nie zabiegam już o integrację lokalnych organizacji, nie wrócę do poprzedniej formy. Wszystkim bardziej przypadła do serca KotoMania w nowym wydaniu. Elitarna, okrojona do tylko tych najbliższych sprawdzonych wiernych przyjaciół, do wolontariuszy działających na różnych liniach kociego frontu.
Tak będzie i tym razem. Jak zwykle tradycyjnie Marta z Agnieszką nominowały do stypendium dziecko, Emilia pracuje nad grafiką, plakatem, scenografią. Powtórnie to Laura, córka Emilii i dziecko wyrosłe w atmosferze fundacji przygotowuje wstępną grafikę do wszystkich projektów i materiałów promujących galę. Tak się dzieje tylko u nas, zadania zostają rozdawane w kociej rodzinie i działamy w oparciu o potencjał nowych, młodych, pełnych pomysłów głów naszych pociech.
Jak zwykle zawsze zaczynamy działanie organizacyjne od wybrania miejscówki. W związku z tym, iż odeszłam od dużych imprez i skupiłam się na elitarnym spotkaniu, zdanie jest o wiele łatwiejsze i bardziej kreatywne, bowiem mogę rozważać mniejsze, a ciekawe miejscówki.
Oświeciło mnie klika dni temu, iż nieopodal, tuż koło mnie na Chojnach, moi znajomi posiadają fajną salę bankietową. Wystrój totalnie kolorystycznie w stylu Kociej Mamy: złoto, czerń, czerwień.
Skoro została wybrana sala, bardzo szybko została ustalona data, lista gości i menu. Opracowanie wszystkich tych zadań zajęło nam z Anią jedno spędzone na telefonie popołudnie.
Dekoracje stołów także posiadamy w siedzibie, to od Emilki zależy których tym razem użyje.
Każdy ma świadomość, że i tym razem zaburzę misternie przygotowywaną scenografię, bo jak zwykle tradycyjnie przybędę na imprezę zgodnie nakazem wolontariuszek ostatnia, jednak w towarzystwie kolorowych napełnionych helem kocich balonów. Doskonale rozumiem irytację Emilki, która zawsze by chciała mieć perfekcyjny wystrój, jednak kocia fundacja rządzi się swoimi prawami, skoro nie zapraszam żywych kotów, muszą być obecne w formie balonów! Zatem 18 lutego o godzinie 18 w gronie najbliższych świętować będziemy 15 urodziny!