Generalnie nie piszę Tęczowych Mostów kotom, które mają domy, ale jak zawsze w każdej regule znajduje się jakiś wyjątek, w tym konkretnym jest nim zwykła, bura, stara kotka Żaba.
Wszyscy pamiętamy piękną historię Jej i opiekunki Magdy, która zapewniła kotce ostatnie dni życia przepełnione miłością, spokojem, ciepłym miejscem i świetną opieką. Żaba do końca swoich dni była pod kuratelą Kociej Mamy, nie zmienił Jej pozycji fakt, że prawomocnie przeszła w wyniku adopcji na garnuszek Madzi.
Jednak mając świadomość stanu zdrowia kota i zapowiedzi prowadzącego Doktora, że dni Jej są w zasadzie policzone, do końca życia Żaby opieka paliatywna była refundowana przez Fundację. Takie postawienie sprawy było w mojej ocenie najlepsze, rozpatrując zaistniałą sytuację.
Walczyliśmy o prawo do Jej bycia z nami do momentu, kiedy każdy kolejny dzień nie wiązał się z cierpieniem. Kiedy nadeszła pora pożegnania, znowu z pomocą przyszłam ja i Fundacja. Kotka dołączyła do grona naszych kalekich wybrańców, a Magda jest bogatsza o najpiękniejszą historię jaką mogło Jej tylko zgotować empatyczne życie.
Ona mimo, iż teraz płacze, cierpi i tęskni za burą Żabą, idzie dalej przez życie z przeświadczeniem, że nie ma sytuacji bez wyjścia, że jest taka Fundacja, która właśnie i ludziom, i kotom w beznadziejnych przypadkach pomaga. Sama nie zdołałaby podjąć aż takiej walki o kota. Względy nie tylko finansowe były w tym przypadku kluczowe.
Obie miały szczęście, że trafiły na organizację przestrzegającą od samego początku powstania te same niezmienne zasady, że stary i chory nie znaczy gorszy, że uśpić kota zawsze się zdąży, a po to wspólnie działamy, by nie tylko leczyć te łatwe, “mało kosztowne przypadki”.
Historia pokazuje wyraźnie, że wszystko w naszym życiu po coś się dzieje, że każdy dzień, pomimo, że niekiedy jest smutnym, bolesnym doświadczeniem, jednak z drugiej strony na niego patrząc daje nam bezmiar radości, optymizmu i nadziei.