Zbieram koty, szczególnie te, z trudnych adopcji. Wspieram jak mogę biednych i chorych.
Profil Fundacji sam się określił pośrednio dzięki ludziom, którzy zgłaszają się do wolontariatu. Mam świadomość, że odpycham egoistów, karierowiczów, pieniaczy, a zbieram tych o wielkich sercach, dostrzegających potrzeby innych, problemy, smutki.
Tej umiejętności nie można nabyć ani się nauczyć, nie uda kupić się jej za żadne pieniądze, a co jest najdziwniejsze, za nic nie można się jej pozbyć.
To obciążenie na całe życie, to skaza, z którą każdy dzień się kończy i zaczyna.
Nie ma takiego pędu, zawirowania, katastrofy czy nawet cierpienia, które nagle zmieni mnie w osobę totalnie skierowaną wyłącznie na siebie. Zawsze byłam konsekwentna w swej bezinteresowności. Z łatwością przychodzi mi pomaganie. Jest to dla mnie czynność naturalna, oczywista, bowiem zawsze zakładam, że dobrym być łatwiej niż złym, że do bycia podłym trzeba umieć się przysposobić i jeszcze emocjonalnie przyjąć wypadkowe takowego działania.
Moja psychika na szczęście w tym zakresie jest bardzo ładnie poukładana.
Z sympatią myślę zawsze o pewnej dziewczynie, która jest w sumie częścią mojej Fundacji. To taki stały i niezwykle wytrwały dobry duszek, który od lat zabiega i kombinuje co by tu jeszcze fajnego zmontować żeby dopomóc Kociej Mamie.
Czego najbardziej brakuje w miauczącej Fundacji? Kociara wie, że zawsze najsympatyczniejszym prezentem jest oczywiście kocia karma i datki na leczenie zagilanych mruczków.
Na szczęście pracuje z tak samo dobrymi ludźmi, na szczęście i wśród bywalców biblioteki są oddani kotom fani. Tak się fajnie składa, że nikt nie ma żalu, że nasze koty niekiedy nie tak do końca są zdrowotnie stuprocentowe.
Jest powszechna świadomość, że chore matki rodzą obciążone, automatycznie słabsze dzieciaki. Mało kto na taką skalę, bez przebierania, wszystkie te mruczące chorasy zgarnia. Może właśnie dlatego tak chętnie kociarze nas wspierają, może właśnie ich aktywność i tak solidne zbiórki są odpowiedzią na nasze starania i najmilszą dla nas formą podziękowania?
Optymistycznie nastawiona wyglądam tej wiosny, jaka ona będzie? Ile kociaków da nam w prezencie? Jakie postawi zadania? Za moment już się okaże czy i tym razem jesteśmy do wysypu dobrze przygotowane.
To jest moja laurka dla całej społeczności związanej z akcjami, które organizuje od lat Justynka na terenie Biblioteki Pedagogicznej w Łodzi!!!
W imieniu futrzaków kocie gratki od podopiecznych i całej Fundacji.