Miłym zwyczajem jest świętowanie. Generalnie najczęściej celebrujemy urodziny, imieniny, ważne dla nas rocznice. Ten fajny obyczaj, ktoś kiedyś przeniósł na forum zawodowe i firmy o szczególnej renomie i marce w danej branży, organizują okolicznościowe eventy przypominając fanom, sympatykom oraz klientom swoje dokonania, ewolucję rozwoju, przełomowe etapy, a przede wszystkim historię.
Niekonwencjonalne wydarzenia niezwykle szybko asymilują się w naszej codzienności, sprawiając, że na oczach wszystkich i my mamy okazję tworzyć swoją ważną tradycję. Po fabrykach kluczowych marek odzieżowych i samochodowych, korporacje i firmy wprowadziły też ten zwyczaj, ale w tym przypadku z zasady wybierali formę pikniku rodzinnego, który tym mocniej miał pracownika łączyć z firmą. Organizacje społeczne też sięgają po takie rozwiązane. U nas na przykład od lat bawimy się podczas KotoManii. Kiedyś było to ogromne wydarzenie, w którym brało udział ponad 200 osób, co oczywiście było dla nas jeszcze jednym wysiłkiem organizacyjnym. Z czasem wybrałam lepszą dla wolontariuszy formę, a mianowicie zamkniętą kolację, na którą zapraszam tylko osoby ściśle wpisujące się w naszą codzienność, czyli sprawdzonych przyjaciół oraz współpracujących z Kocią Mamą weterynarzy.
To, w jakim klimacie prowadzi się razem aktywność zależy zawsze od wszystkich zainteresowanych. Jeśli chce się znaleźć konsensus, działa wspólnie w dobrej wierze szanując partnera przekłada się to na dobrą atmosferę i zrozumienie, kiedy nawet zadanie przekracza możliwości sprawcze lub zwyczajnie nie jesteśmy w posiadaniu koniecznych narzędzi. To, że administracja Łodzi skutecznie ignoruje dokonania i rezultaty Kociej Mamy, udaje mimo naszej fantastycznej skuteczności, że wszystkie problemy związane ze środowiskowymi kotami rozwiązuje wyłącznie schronisko i Straż Miejska oraz jej ramię Animal Patrol to straszna hipokryzja, w wyniku której krew się sama burzy. Jednak wierna idei, że nie dla splendoru, chwały czy poklasku utworzyłam fundację, działam dalej wraz z wolontariuszami, obserwując ten dziejący się obok teatr zakłamania i komedii.
Od kliku lat Kocia Mama współpracuje z Animal Patrolem. Nie ma w tym przypadku jakiegoś normującego ustalenia, nie ma kryteriów ani jakiś konkretnych zasad czy administracyjnej umowy. Pomagamy, kiedy jest taka konieczność, niezłomnie w intencji pozytywnej, a dodatkowo o czym już biurokraci nie chcą wiedzieć, przy każdej interwencji wchodzą w grę i pieniądze. Tak, to jest kolejny paradoks, miasto Łódź, które w niczym nas nie wspiera, pośrednio korzysta z naszego kociego budżetu.
Zachowanie i traktowanie fundacji przez urząd miasta to jedna kwestia, a łączenie sił w walce o dobrostan kotów, to kompletnie inna bajka.
Nigdy nie przenosimy ansy, animozji czy urazów na osoby, które są Bogu ducha winne.
Z tego powodu od lat współpraca z Animal Patrolem kwitnie!
W tym roku, za okazji 8 urodzin, połączono praktyczne z pożytecznym, czyli oprócz chętnych do chipowania swoich zwierząt, zaproszono także ściśle współpracujące organizacje i firmy. Była oczywiście i Kocia Mama z delegacją mocną jak zawsze. Imprezy z reguły przyciągają przeróżne osoby, dlatego obsada musi być szczególnie dobrana, taka, która to umie znaleźć się w każdej dosłownie sytuacji. To, że otrzymałyśmy zaproszenie, jest oczywiście dużym, bardzo miłym wyróżnieniem i docenieniem, jednak pamiętać trzeba o maleńkim jak zwykle szczególe. Otóż na imprezy otwarte wstęp jest wolny i musimy jeszcze mieć z tyłu głowy, że branża kociarzy to raczej przekrój niebanalnych charakterów, emocjonalnie wyczulonych i przeczulonych, a w zachowaniu specyficznych, potrafiących wprowadzić w konsternację wypowiedzią albo wywołać awanturę, co nie należy do fajnych sytuacji, szczególnie kiedy przygotowani jesteśmy nie na walkę na argumenty, a na zabawę.
Kociarze tak już mają i niestety tego defektu nie potrafią przez lata się pozbyć. Zamiast współpracy, zawsze wybierają konflikt i starcie. Nie zależy to od ilości lat funkcjonowania w branży. Wychodzą z założenia, że kiedy już się odważyli zawiązać grupę, to ich rozwiązania są jedynie słuszne, właściwe i godne naśladowania. Zapominają o prawie do odmienności, o samostanowieniu, a przede wszystkim o niezależności.
Tylko w wyniku respektowania tej wiedzy, Kocia Mama i Animal Patrol tak spokojnie koegzystują, wspierając się bez licytacji rezultatów czy skuteczności interwencyjnej. Każda udana wspólnie przeprowadzona akcja jest wygraną!
Ania, Krysia i Ela cudnie reprezentowały fundację. Dowcipne, inteligentne, bystre, z dużym stażem w organizacji, każdego pieniacza spacyfikowałyby momentalnie. Kiedy jest czas na radość, trzeba korzystać. Dosyć mamy przykrych sytuacji na co dzień!
Hitem dnia tym razem nie był kot ani pies, a skunks. Szalenie nietypowy, raczej rzadki przyjaciel mieszkający w naszym domu. Oglądając zdjęcia, widziałam jaką frajdę to rzadko spotykane futerko zrobiło uczestnikom.
Tego dnia było megaupalnie. Mimo iż słońce niemiłosiernie prażyło, wolontariuszki dzielnie pełniły swoje zadanie. Ela pierwszy raz kręciła relacje na żywo, Krysia z Anią pięknie zachęcały do wspierania Kociej Mamy. Tyle lat już działają, że obca im trema, stres czy zakłopotanie. W każdej sytuacji wiedzą jak się właściwie zachować, jak reagować lub nie. Wreszcie wypracowałam sobie komfort, iż nie muszę wszystkiego dźwigać na własnych barkach, mam godne zastępstwo i chętnie z tego faktu korzystam. Każdy lider marzy o takiej sytuacji, ale niestety nie wszyscy mają tak pięknie.
Lata konsekwentnej pracy w tym samym jasno zdefiniowanym trybie, przekuło się na automatyczne bezwarunkowe reakcje. Nikt się nie waha w typowej codziennej kociej sytuacji, wolontariuszki odpowiedzialne za poszczególne profile, podejmują decyzje niemalże automatycznie. To jest największa nasza zdobycz, która usprawnia i upraszcza codzienny wolontariat.
Urodziny Animal Patrolu były swego rodzaju piknikiem, który spełnił swój cel. Pokazał przede wszystkim, że sekcji Straży Miejskiej na sercu nie leżą wyłącznie interwencje, ale szczególną uwagę zwracają na propagowanie pozytywnych relacji pomiędzy przeróżnymi organizacjami działającymi nie tylko na terenie miasta, doceniają rolę edukacyjną, stąd współorganizatorem był Safe-Animal, a wśród gości także klinika Amicus, która to znana jest ze współpracy trójstronnej szczególnie w przypadku kocich interwencji. Drobnymi etapami budujemy relację, której wypadkowa ma być owocna przede wszystkim dla zwierząt. To, czego nie ugramy my jako fundacja, możemy osiągnąć w asyście ludzi przyjaznych noszących w pracy mundur. Nadal nie wiem, dlaczego pokutuje w społeczeństwie respekt i obawa przed kontaktem ze służbami. Jakoś dziwnie zakodowane jest unikanie współpracy, a przecież wszyscy mamy w sercu te same intencje pomocowe. Łamanie stereotypów, przesądów i dziwnego zachowania od zawsze wpisane jest w pracę Kociej Mamy. Mam nadzieję, że te 8 urodziny, obecność na nich, bliższe poznanie, w przyszłości zaowocuje mocniejszą konsolidacją. Atuty i skuteczne narzędzia mają w tym przypadku obie zainteresowane strony. Fundacja doświadczenie i skuteczność, a Animal Patrol procedury administracyjne.