Tajemnicą poliszynela jest to, że w moich lodówkach zawsze czekają ampułki na tzw. godzinę zero, czyli na wypadek nadzwyczajnych okoliczności, kiedy do Fundacji trafi kot dotknięty panleukopenią, padaczką lub białaczką. To poważne choroby, jednak tylko jedna z nich może przerodzić się w epidemię – panleukopenia! Kto nigdy nie zmagał się z tą chorobą u swoich zwierząt, nie wie, jak drastyczny ma przebieg, jak szybko się rozprzestrzenia i jakie okrutne żniwo zbiera. Bezradnym opiekunom funduje emocje, które głęboko wstrząsają i zostawiają trwały ślad na psychice.
W naszym kraju produkcję kociej surowicy wstrzymano kilkanaście lat temu. Zdarzało się, że kupowałam ją u naszych sąsiadów zza Odry, ale z czasem i ten kanał dostaw się urwał. Całkiem przypadkiem, przy okazji ratowania kocich uchodźców z Ukrainy, trafiłam na kontakt do Mikołaja prowadzącego hurtownię leków weterynaryjnych. W końcu mogę spać spokojnie, wiedząc, że szuflada w lodówce skrywa lek, który potrafi czynić cuda w obliczu tej przerażającej choroby.
Choć surowica nie zawsze przynosi oczekiwany efekt, jest jednak ogromną szansą na ocalenie istoty dotkniętej chorobą.
Nie prowadzę statystyk, ponieważ w tym przypadku trzeba by uwzględnić zbyt wiele zmiennych, a nie każdy kot wpisuje się w ten schemat. Z mojego doświadczenia wynika, że analizując przypadki ozdrowieńców, nie sposób dostrzec reguły czy schematu gwarantującego powodzenie, nawet jeśli by go powielić. Wszystko – od początku do końca – zdaje się być kwestią przypadku, przeznaczenia lub opatrzności, zależnie od tego, jak kto to postrzega.
Pamiętając zarówno uratowane koty, jak i te, którym się nie udało, nie zmienię jednak swojego podejścia. Niezłomnie będę walczyć o każdego kota, który trafi pod moją opiekę.
Misją Fundacji nie jest jedynie zbieranie budżetu na stosunkowo proste, choć kosztowne zabiegi, takie jak korekty i naprawy w zakresie chirurgii ortopedycznej, kostnej albo internistycznej, czyli miękkiej. Prawdziwe oblicze organizacji ujawnia się w obliczu epidemii – wyzwań, których niestety nie da się uniknąć, działając w tej branży. Epidemie omijają tylko tych, którzy ograniczają się do pozornych działań, skupiając swoją aktywność wyłącznie w przestrzeni internetowej.
Dbając o bezpieczeństwo kotów, przechowuję bezcenne ampułki surowicy i z dumą przywołuję historie, które zakończyły się sukcesem. Każdy taki sukces daje nadzieję, przypominając, że nie każdy kociak musi przegrać tę trudną walkę.
Zwracając się z prośbą o udział w aukcji w imieniu kotów, którym surowica ocaliła życie, mam nadzieję, że znajdzie się wielu świadomych sprzymierzeńców, którzy docenią sens tej zbiórki.