To jeden z naszych najważniejszych sezonów, czyli czas, kiedy na listę w moim kalendarzu wpisywane są kociaki według kolejności ich zgłoszenia. Co roku, systematycznie od wiosny, Ania opiekująca się fanpejdżem, przypomina zasady normujące tym działem. Właściwa logistyka jest gwarantem płynności i sukcesu adopcyjnego bez wprowadzania zamieszania czy nerwowej atmosfery wynikających z kolizji.
Na szczęście dla pracujących w fundacji i osób pracujących w klinikach, pewne reguły są sztywne i nikt bez konsultacji nie jest w stanie ich zaburzyć czy zmienić.
Mój zeszyt i kolejka oczekujących, nadzorują i normują przekazywanie.
Zawsze prosimy o wsparcie. To, co innych deprymuje, usztywnia, krępuje, dla nas jest sytuacją zwyczajną. Nie zapominajmy o jednym istotnym szczególe, jesteśmy fundacją pracującą w oparciu o 1,5 %, czyli posiadającą KRS, ale nie prowadzimy działalności dochodowej, a więc de facto utrzymujemy się z darowizn w szerokim tego słowa znaczeniu, mianowicie także żebraniu. Mam świadomość, że to określenie kojarzy się jednoznacznie z „dziadem pod kościołem”, który w łachmanach, na kolanach, z puszką w dłoni, prosił udających się na modlitwę o kilka groszy ratujących go od głodu. Takie mamy zapiski w głowie, a wynikają one także z sytuacji kiedyś normalnych, ale też z lektur wieszczy, których powieści wchodzą w skład obowiązkowych. Żebractwo jest zjawiskiem występującym w każdej kulturze, w zależności od kondycji społeczeństwa tworzącego państwo, różną ma skalę i oblicze. Inne jest w Indiach, a inne w krajach Europy czy Afryki.
Powyższy wywód zmierza do postawienia po raz kolejny tezy, która jak zawsze w przypadku Kociej Mamy jest potwierdzona przez solidne dowody, a tym samym, przez ewolucję typowego zjawiska, i ma wpływ na zmianę oraz finalny wydźwięk.
Pracując w oparciu wyłącznie tylko o wpływy z 1,5 %, dodając do tego kwoty wynikające z honorarium jakie uzyskuję za napisane reportaże, a wpłacane one są na konto prowadzonej zbiórki, nie byłoby możliwości działać na taką skalę utrzymując obecny poziom zaopiekowania zgłaszanymi kotami. Zawsze z tego powodu proszę opiekunów o datek. Dla nich jest to jednorazowy wysiłek, dla nas pomoc wspierająca dość znacznie codzienność. Forma i sposób w jaki prowadzi się dialog pozwala na zachowanie godności i nikt nie czuje zażenowania, wyliczając potrzeby. Taka jest rzeczywistość i fakty.
I dokładnie jest tak samo, jak w przypadku działających wolontariuszy, których grono stanowią osoby w przeróżnym stopniu wykształcone, ale wszystkich łączy jedno: wielkie serce, ogromna empatia i piękny, schludny wygląd! Żaden wolontariusz nie kojarzy się wyglądem z jakimś flejtuchem czy brudasem, który brak higieny i estetycznego wyglądu, tłumaczy wytężoną pracą społeczną. Dumna jestem, że moja załoga od zawsze budzi respekt, zazdrość i podziw.
Pomysł na fundację trzeba mieć. Jest to podstawa powodzenia, ale zarazem wyraz solidności. Nie mam złości do opiekunów atakujących mnie na różne sposoby podczas każdego dyżuru, błagając wręcz o przyjęcie miotów. Gdyby każda istniejąca, bo trudno nazwać to działaniem, organizacja pracowała tylko w połowie tak aktywnie jak Kocia Mama, nie byłoby sensu pilnować mojej kalendarzowej kolejki. A tak, to ja się gimnastykuję, wyjaśniam niezłomnie, dlaczego mimo wskazania przez wspólnych znajomych kontaktu do mnie, nie uczynię wyjątku. Jedno odstępstwo automatycznie wymusza kolejne i tym sposobem straciłabym wiarygodność i autorytet.
Kiedy mogę, staram się nie być twarda i zasadnicza, ale są sytuacje, że za nic w świecie od odejdę od wypracowanych zasad.
Uzbrojeni w cierpliwość, bo innego przecież nie mają wyjścia, na nieszczęście nie mają innej alternatywy, muszą przyjąć panujące ustalenia.
Czas oczekiwania zależy od sytuacji towarzyszących czyli takich, w których to wolontariusz jest szczęśliwym znalazcą. W naszym przypadku w tej aktywności przodują wolontariuszki pracujące w Animal Patrolu. Nigdy nie wiedzą jaką przyjmują interwencję. Kiedy okoliczność dotyczy psów, jest temat poza mną, ale jeśli przejmują małe kocięta, to nikt przy zdrowych zmysłach nie skaże ich z premedytacją na eutanazję.
Bonusem dla wytrwałych jest połączona z przejęciem kociaków zasada, obowiązkowa sterylizacja matki, którą zapewnia fundacja. Tym sposobem walczymy z bezdomnością a opiekunom zapewniamy opiekę nad zabezpieczonym stadem.