Są koty, którym nie chce się robić zdjęć. Są koty, na które spogląda się z niepokojem.
Tak było właśnie w przypadku Monki.
Wojtek kręcił głową sprawdzając stan zdrowia podczas wizyty kontrolnej. Anna twierdziła, że kotka jest jakaś dziwna, bo przecież jest w wieku, w którym powinna być bardziej aktywna.
Sądziłam, że problem sprawia paprzący się ogon, ale zgodnie ze sztuką i rozsądkiem czekałam, by połączyć dwa zabiegi, kosmetyczny ze sterylizacją, żeby kotki zbytnio nie osłabiać .
– Jest dużo płynu, podałam antybiotyk – Te słowa lekarki zabrzmiały jak wyrok. Ręce mi opadły, wiedziałam, że właśnie poznałam powód dziwnego zachowania, kluł się klasyczny, pooperacyjny FIP. Mutował koronawirus, na który wcześniej kotka była leczona.
Trzy dni walki, zbijania temperatury, ściągania płynu. Na tyle pozwoliłam lekarzom próbować, potem musiałam podjąć decyzję.