Fundacja zawsze jako pierwsza staje do pomocy — mamy ten odruch dosłownie w trybie „bezwarunkowym”. Nigdy nie działamy na pół gwizdka, delikatnie czy niedbale. Nasze wsparcie jest zawsze przemyślane i dostosowane do potrzeb poszkodowanych. To, że zaangażujemy się w pomoc, jest tak pewne, jak to, że słońce świeci w dzień, a księżyc w nocy. W Kociej Mamie nie istnieją okoliczności wykluczające troskę o potrzebujące istoty. Nie wybieramy, komu pomagamy.
Oczywiste jest, że kierujemy się w stronę ośrodków, które znają skalę zniszczeń i potrafią sprawiedliwie oraz skutecznie rozdzielić otrzymane zasoby między tych najbardziej potrzebujących. Dwa dni trwał ruch na moim podwórku, a wolontariusze uwijali się jak w ukropie. Każdego wieczoru, po ich pracy, siadałam z kawą i uważnie przeglądałam przygotowane fanty. Pomoc jest skuteczna, kiedy jest racjonalna. Logistycznie jesteśmy niezwykle sprawni.
Od lat każdy zna hasła „przy okazji” i „po drodze”. W tej Fundacji nic się nie marnuje — ani dobre serce, ani czas wolontariuszy, ani ich spontaniczny, pomocowy zapał.
Na pierwszy rzut wybraliśmy dwa kierunki: Stronie Śląskie i schronisko w Nysie. Ania przewoziła rzeczy dedykowane konkretnym osobom, natomiast do Nysy pojechał transport wzbogacony o rzeczy niezbędne do pracy weterynarzy.
Tak jak się spodziewałam, oba nasze konwoje wywołały spore zamieszanie na forach. Żadna prozwierzęca organizacja nie pokazała dotąd takiej skali działania. Odezwali się zarówno ci, którzy oczekują wsparcia, jak i potencjalni darczyńcy.
Teraz, po relacjach obu kurierów, mogę przekazać więcej informacji na temat dalszej akcji, bo nikt nie wątpił, że Kocia Mama na tych dwóch akcjach nie poprzestanie.
Kochani, w kwestii zwierząt proszę o przekazywanie karmy w workach maksymalnie 10 kg w przypadku psiej karmy oraz 4 kg dla kotów. Musimy pamiętać, że powodzianie dosłownie nie mają nic — wszystko porwał żywioł. Nie ma tam opakowań, w które można by rozdzielić karmę na mniejsze racje, brakuje toreb foliowych, worków i pudełek. Opiekun podchodzi do konwoju i informuje, jak liczne ma pod opieką stadko, a wtedy wiemy, co i w jakiej ilości mu wydać. Duże opakowania w obecnych warunkach są kłopotliwe.
Puszki, saszetki oraz żwirki czy podkłady łatwo rozdawać w mniejszych partiach. Zresztą w odpowiedni sposób oddaje je do handlu producent.
Środki czystości, proszki do prania oraz chemię kosmetyczną i domową również pakujemy w kartony, opisując w widocznym miejscu, co dany pakiet zawiera, lub korzystamy z przezroczystej folii.
Mamy maksymalnie ułatwić i uprościć dystrybucję. Pamiętajmy, że w rejon powodzi nieustannie wysyłane są auta, dlatego nie blokujemy dróg małymi samochodami. Jeśli nie uda nam się zgromadzić darów, które zapełnią auto dostawcze, dołóżmy swoją pomoc do większych transportów — tak będzie logicznie i bezpiecznie.
Zerwane mosty, zamulone i zasypane gruzem drogi w wyniku nieostrożności lub tłoku sprzyjają wypadkom i kolizjom. Sytuacja jest dość napięta i trudna dla ekip porządkowych, dlatego my nie powinniśmy ciekawością ani niefrasobliwością stwarzać dodatkowych utrudnień.
Fundacja nadal prowadzi zbiórkę karmy dla zwierząt, żwirku, kuwet, klatek, kontenerów oraz wszelkich akcesoriów potrzebnych do opieki, ale tym razem włączamy się także z prośbą o przekazywanie rzeczy dla dzieci. Kocia Mama prosi o książeczki, bajeczki, artykuły plastyczne, zabawki, przytulanki, plecaki, torby i worki na kapcie. Zadbajmy o najmłodsze pociechy — przedszkolaki i dzieci uczęszczające do klas 0-4.
Ubrania, pościel i przedmioty wyposażające dom zbierają inne placówki. My skupiamy się na rzeczach, które mogą wydawać się mało ważne, ale są szalenie istotne, gdy rozpatrujemy emocje dzieci.
Rzeczy można przekazywać bezpośrednio do Fundacji po uprzednim uzgodnieniu terminu wizyty lub przysyłać na adres podany na stronie internetowej. Za wszelkie odruchy serca dziękujemy w imieniu tych, którym zostaną przekazane. O miejscu przekazania oczywiście będzie informacja połączona z fotorelacją.