maraton w zgierzu

Tradycją jest, że każda aktywność fajnie się u nas spina. Kiedy Daria opracowała projekt edukacyjny, miałam lekką obawę, czy uda nam się go elegancko spiąć. Każda dotacja czy też dofinansowanie ma to do siebie, że aby została utrzymana, musi być dokładnie nie tylko opisana, ale także wykonana. To, że od lat działamy skutecznie na polu edukacji, dedykowanej różnym odbiorcom, bez podziału na wiek, w dużej mierze jest wypadkową kilku dość znaczących czynników. Pierwszym, najważniejszym, jest nasza predyspozycja do pracy z dosłownie każdym słuchaczem. Nie czyni nam różnicy, czy mamy poprowadzić wykład dla maluszków w przedszkolu, czy dla seniorów w klubie osiedlowym. Pomoce dydaktyczne, przygotowane przez Anię, tak samo dobrze sprawdzają się w przypadku dzieci oraz młodzieży, jak przy wspólnie prowadzonym projekcie z Towarzystwem Alzheimerowskim w Łodzi. Już prawie 10 lat odwiedzamy obie działające placówki dziennego pobytu, mając swój wkład w spowalnianie rozwoju choroby otępiennej mózgu. Prezentacje multimedialne omawiają przeróżne aspekty życia fundacyjnego, ale również poruszają dość wrażliwe, trudne lub nieznane informacje, dotyczące życia i funkcjonowania kota, co sprawia, że młodzież i pedagodzy mają doskonałą okazję poznać intencje oraz filozofię, jaka przyświeca naszemu działaniu.

Człowiek plus narzędzia pomocnicze to tylko jeden ważny fragment. Robotę zawsze robi najlepszą ta druga istota tworząca zespół, a mianowicie kot!
To on sprawia, że lekcja jest ciekawa. Od jego zachowania zależy sukces każdej edukacji.
Do tej roli nie każdy mruczek się nadaje.
Charakter kota przekłada się na wynik.

Koty dzielimy na dwie grupy, bierne i aktywne.
Wolontariuszki, odwiedzające szkolne placówki, zawsze mają do towarzystwa drugą osobę, ale i kota albo nawet i dwa. I teraz, sierściuchy dzielą się na te, które bez spięcia wchodzą w swoją rolę czyli bez obawy podchodzą do uczestników, zachęcają do miziania, przytulania czy wręcz wskakują na kolana i zapadają w drzemkę. Są i takie, które kurczowo tkwią, jak typowe bibeloty, przy swoich opiekunkach. Wolontariuszki oczywiście szanują wolę kota. W takich sytuacjach biorą koty na kolana, a dzieci podchodzą i zapoznają się z pupilem. Minimalizowany w ten sposób jest stres zwierzaka, a bezpieczne kolana utwierdzają, że opiekunka w pełni kontroluje sytuację.

Wyjątkiem, bo takie zawsze być muszą, jest mój prywatny domowy przyjaciel, 11 letni syberian Iwan.
Cieszę się bardzo, że ten kot nie potrafi mówić, bo wtedy usłyszałabym od niego niejedną reprymendę. Iwan zawsze sprawia, że fantastycznie przebiega każde spotkanie, tylko muszę respektować jego zasady. Pierwsza, najważniejsza, odmowa pracy w szelkach czy kociej smyczy. To, że mu je nałożę, nie oznacza wcale, że przyjmie bez sprzeciwu ograniczenie. Potyka się, plącze, wiesza, do tego stopnia czyni zamieszanie, że zawsze się poddaję. Od kilku lat przestałam nawet próbować. Demonstruje mi swoją wolę i wszystko przebiega sprawnie, kiedy ją szanuję.
To, że mamy szczęście i jak koty zawsze spadamy na cztery łapy, jest faktem nie podlegającym dyskusji. Wraz z przyznaniem dotacji w ramach projektu „Moce nadŁódzkie”, natychmiast zrobił się ruch w pojawiających się, jak grzyby po deszczu, zaproszeniach na kocie zajęcia.
Poczta pantoflowa czy marketing szeptany, a w chwili, kiedy robią to dzieci, nie ma lepszej, skuteczniejszej reklamy.

Zaproszenie do zespołu szkół w Zgierzu otrzymałyśmy w wyniku rekomendacji dziecka, uczestnika zajęć z Kocią Mamą w ubiegłym roku, w jednej z tamtejszych szkół. Mama zachęcona świetną recenzją, postanowiła nawiązać kontakt z fundacją, reszta w zasadzie wpisała się w stały scenariusz, czyli termin oraz zasady towarzyszące spotkaniu, dotyczące zbiórki.

To, że społeczność była zaskoczona naszą formą prowadzenia wykładu, nie było dla mnie nowym zjawiskiem. Ogromną przyjemność sprawia mi każde nowe spotkanie. Lubię wyzwania i im bardziej wymagający jest odbiorca, tym bardziej cieszę się, kiedy mogę przykuć jego uwagę w trakcie każdej dosłownie minuty. Sposób prowadzenia wykładu to nie jest nudna pogadanka, którą odbębnia się według schematu. Zawsze temat podejmuję adekwatnie do sytuacji, a w tym przypadku trudność polegała na prowadzeniu prelekcji jednocześnie dla słuchaczy w różnym wieku. Nie można maluszkom w pierwszych klasach opowiadać o sterylizacji, kastracji czy też drastycznych interwencjach. To są raczej pogadanki w stylu dobrej, miłej kociary, która pokazuje w dowcipny sposób, jakie są realne korzyści z życia z kotem. Że jest strażnikiem każdej dosłownie tajemnicy, nieważne czy realnej, czy wymarzonej, nie zdradzi, nie zawiedzie, nie przekłamie, a zawsze przytuli, pomruczy i zrozumie. U dzieci rodzi się dopiero empatia, one jeszcze nie końca potrafią zdefiniować i nazwać zasłyszane wiadomości czy ujrzane obrazy. Zbyt szybko podane złe, drastyczne wiadomości budują niemiłe wspomnienia, a przecież Kocia Mama ma zostawić po sobie wyłącznie fajne wrażenie. Żeby prowadzić dobrze edukację, nie wystarczy sama książkowa czy nawet praktyczna wiedza, trzeba być empatycznym praktykiem.
Empatia, dość często sięgam po ten termin, ale mało kto faktycznie potrafi zdefiniować go właściwie. Empatia to nie tylko odczuwalnie uczuć i stanów psychicznych innych, ale i umiejętność postrzegania i reagowania na zjawiska z pozycji danej osoby. Empatia to nie współczucie. Brak jej powoduje totalną znieczulicę społeczną i przyzwolenie na wszelkie zachowania agresywne. Jest to zjawisko szkodliwe i naganne całkowicie. Jednak, jak zawsze, należy zachować umiar, ponieważ nadmiar empatii może wywołać depresję i samooskarżanie o wszystkie złe sytuacje. Są osoby, które biologicznie są obciążone większą dozą empatii i one generalnie muszą bardzo uważać, by swoje nadwrażliwe emocje umieć nazwać, zauważyć i kontrolować.

Mając na każdym wykładzie przekrój wiekowy, składający się na młodzież podzieloną według klucza: klasy 1-3, 4-8 oraz liceum, miałam niezłą intelektualną gimnastykę, żeby poprowadzić interesująco zajęcia. Pomógł mi w tym oczywiście Iwan. To on i jego historia oraz drogi do fundacji kotów, które w tym roku są bohaterami kalendarza, stanowiły punkt zaczynający prelekcję.

Kości zostały rzucone, ziarno miłości do kotów zasiane. Jakie będą w przyszłości żniwa, zobaczymy. Potencjał w społeczności jest!