Fama niesie w naszym mieście, że są takie fajne kocie mamy, które biegają od szkoły do szkoły, od przedszkola do przedszkola i od lat uczą miłości, szacunku i zrozumienia zachowania kota. Nikt, kto nie miał z kotami kontaktu, nie ma pojęcia, jak fajne i atrakcyjne może być z nimi codzienne życie.
Edukatorkami generalnie są wolontariuszki, mające ogromne doświadczenie oraz wiedzę na temat wszystkich aspektów związanych z kocim życiem, wynikającą z faktu wieloletniej opieki nad nimi. Jest to bagaż nabyty w sposób naturalny, nie wyuczony, wyszkolony czy uzyskany podczas szkoleniowych webinarów.
Skazą Kociej Mamy, jej defektem największym jest to, że nigdy nie godzi się na rozwiązania połowiczne. Wykłady prowadzą wyłącznie profesjonalistki czyli osoby mieszkające na co dzień z kotami. One nie opowiadają bzdur w stylu, jak z punktu weterynaryjnego powinna wyglądać kocia dieta, jaki zapewnić żwirek czy gdzie powinien spać kot.
Jest to straszna indolencja godna nagany, kiedy na pogadankę z dziećmi czy też młodzieżą wybiera się osoba, która nie ma zielonego pojęcia nawet na temat podstawowej codziennej komunikacji z kotem. Nasz każdy typowy, zwyczajny do bólu dzień, dla dobrego obserwatora jest niesamowitą, niekończącą się skarbnicą wiedzy, która może być wykorzystana właśnie podczas kociej edukacji. Życie z kotem sprowadza się nie tylko do postawienia miski z karmą, do sprzątnięcia kuwety czy standardowej wizyty u weterynarza. To więź, którą buduje się naturalnie z każdym kolejnym, mijającym wspólnie dniem. Mając jednego kota, zyskujemy swojego ukochanego przyjaciela, który wita nas po powrocie do domu, a w międzyczasie, w zależności od jego wieku i temperamentu, psoci, bawi się albo po prostu śpi, aktywność podejmując w czasie naszej obecności. W przypadku, kiedy mamy w domu kilka kotów, w ilości oczywiście w granicach rozsądku do przestrzeni, na jakiej żyjemy, mamy okazję obserwować ich wzajemne relacje i towarzyskie konfiguracje. Jest to kolejny temat poruszany na lekcji. Tłumaczymy słuchaczom, w jaki sposób rasa wpływa na takie kwestie, jak socjalizacja z resztą mruczących osobników, aktywność, potrzeby pielęgnacyjne oraz chęć bycia z człowiekiem.
Dodatkową informację zyskujemy w sytuacji, kiedy adoptujemy koty z pseudohodowli czyli rasowe albo ze znamionami lub koty dorosłe, których dotychczasowy opiekun się zrzeka, z powodu choroby czy konieczności opłacenia zabiegu operacyjnego ratującego mu życie.
Te okoliczności są punktem wyjściowym do kolejnych dość ważnych opowieści. Dzieciom i młodzieży w każdym wieku można tak podać informację, że nawet sześciolatek jest w stanie zrozumieć, dlaczego cierpiąca przez 2 lata Lilka straciła zaufanie do człowieka, a po operacji usunięcia kilku kamieni z pęcherza, w moim domu ponownie uczyła się, że człowiek nie musi kojarzyć się źle.
Do ekipy odwiedzającej placówki oświatowe każdego rodzaju i poziomu, kwalifikuję tylko wolontariuszki mające koty w domu. Nawet osoba zajmująca się transportem nie może być laikiem w temacie zwierząt. Nie jest istotne, czy ma wyłącznie koty, ale warunek musi spełniać jeden najważniejszy, musi mieć doświadczenie w komunikacji ze zwierzakami, mogą to być oczywiście psy, króliki czy też szczurki. Opieka codzienna nad zwierzakiem wiąże się ze znajomością ich reakcji na nagłe, nieznane bodźce i czynniki zewnętrzne, dlatego tak ważną rolą jest obecność tylko ludzi związanych ze zwierzakami. W trakcie wykładu może zdarzyć się dosłownie wszystko, na co nie byłyśmy przygotowane. Może zadzwonić niespodziewanie telefon, który na moment nas wybije z rytmu, może zajść sytuacja, iż nagle trzeba skorzystać z toalety. Nigdy przecież nie wiemy, czym nas danego dnia życie zaskoczy. Pałeczkę musi przejąć osoba, która nie ma obawy przed kontaktem ze zwierzakiem.
Temat dotyczący przygotowania oraz zaplanowania wizyty jest bardziej złożony niż przypuszcza laik. Przed spotkaniem musimy zawsze przeprowadzić środowiskowy wywiad, podczas którego ustalamy czy jest ono pierwsze, czy kontynuacja, czy też podjęcie aktywności po przerwie. Są to istotne dla nas wiadomości, które pozwolą nam na wybranie scenariusza zajęć. Inaczej bowiem edukujemy na pierwszych zajęciach, a kompletnie inaczej, kiedy jest to tryb systematycznej kontynuacji.
Tym razem gościłyśmy pierwszy raz. To była nasza premiera, szalenie udana, dodam. Zespoły były mocne, sprawdzone. Koty nie dość, że zjawiskowe, to jeszcze miłe i kontaktowe. Ytek, Devon Rex aktywny, wręcz namolny, nie schodził z kolan dzieciom, co przyjmowały z ogromną radością i aprobatą. Cobra, kotka rasy Sfinks, tradycyjnie ciepło opatulona, podczas prelekcji nie wychodziła ze swego puchatego kokonu.
Społeczność szkoły szalenie miła, kontaktowa, pomocna i życzliwa. Oni również byli zaskoczeni, szczególnie kocimi edukatorami. Wybrałyśmy świadomie koty tak, żeby wzbudziły sensację. Rzadko w domach żyją koty będące przedstawicielami tych rzadkich, drogich ras, jak Ragdolle, Devony Rexy czy Sfinksy. Wolontariuszki z ogromnym doświadczeniem potrafią w ciekawy, przystępny sposób opowiadać o swoich podopiecznych, tak, że nawet największe wiercipięty siedzą grzecznie, słuchając z wypiekami na policzkach.
Myślę, że zrobiłyśmy dobre wrażenie. Jak zwykle, tradycyjnie, liczymy na ponowne zaproszenie w nowym sezonie, żeby kontynuować znajomość. Dziękuję rodzicom za hojne prezenty. Nasi podopieczni są wam szalenie wdzięczni, do zobaczenia wkrótce.