Dla takich chwil warto żyć w permanentnym stresie z emocjami wyśrubowanymi na maksymalnych obrotach. Ręce opadają, kiedy do kliniki właściciel przynosi zwierzę i nawet nie próbuje dialogu z fundacją czy i na ile może zaoferować pomoc. Zrzeczenie się opieki, nie zliczę ile ten dokument uratował kocich istnień. Na szczęście są i ludzie o szczerych sercach, którzy dają bezpieczną przestrzeń rekompensując kotu wcześniejsze zaniedbania i brak empatii.