O tych kociakach usłyszałam od zaprzyjaźnionej dziewczyny. Zachęcał do ich adopcji właściciel pewnego warsztatu samochodowego na Starym Polesiu.
Szybko połączyłam kropki z informacją uzyskaną od wolontariuszki.
– Dorota, leć na złom zobacz czy nie ma tam kotów.
Dziewczyna była zdumiona.
– Skąd wiesz o tych kotach?
– Mam swoich informatorów – uśmiechnęłam się tajemniczo.
– Są, ale jeszcze bardzo niesamodzielne, mają około 2 tygodni. Teraz mogę je swobodnie złapać, nie wiem co będzie, jak podrosną.
Szybko oceniłam sytuację.
– Zbyt duże ryzyko, czekamy, najlepiej mają przy mamie.
– Ale mogą nam ich potem nie wydać – przypomniała zgodnie ze stanem faktycznym.
Sytuacja jest dość kłopotliwa, bowiem Kocia Mama zbiera cięgi za butne i mało dyplomatyczne, wręcz aroganckie i konfliktowe zachowanie prezeski pewnej fundacji. Wzajemna komunikacja była tak modelowana, że jeden spór wywoływał kolejny. Zamiast łagodzić i wyciszać atmosferę, podsycała konflikt, a w efekcie w wyniku ludzkiej awantury cierpiały, jak zwykle bywa w takich przypadkach, koty.
Samo słowo „fundacja” wywoływało agresję i brak zgody na jakiekolwiek czynności zmierzające do ograniczenia nadmiernej i niekontrolowanej populacji bytujących tam kotów. Dorota zabierała maluchy ale kotek matek nigdy nam nie pozwolono złapać. Taka sytuacja trwała ponad dwa lata. Ironia, złośliwość, wypominki, mur nie do przebicia. Żadne rozsądne i rzeczowe argumenty nie przemawiały na naszą korzyść. Wrzucono nas do tego samego worka, co konfliktową prezesową.
Nie mogłam, nie umiałam przykazać, by nie ratowała kociaków. Godziłam się na takie traktowanie mając nadzieję, ze zbiorę żniwo własnej konsekwencji.
Opiekunowie patrzyli bez najmniejszej reakcji, kiedy odławiała jedno za drugim. Nie oponowali, kiedy zabierała dorosłą kotkę na zabieg. Już wiedzą, że tym razem będzie inaczej, według kompletnie innego schematu.
Dwa lata niepotrzebnych śmierci, dwa lata cierpień, dwa lata miotów, których mogłoby nie być.
Tyle czasu musiało minąć, by opiekunowie zrozumieli i dostrzegli różnicę w działaniu obu fundacji.
Zbieramy co siejemy. Nastąpił przełom, wreszcie! Dziękuję za brak reakcji, za nieutrudnianie! Bierność tych ludzi jest naszym małym, pierwszym sukcesem! Wróżę dobrze!