Aleksandrów, szkoła podstawowa.
Wspomnienie poprzedniego spotkania nastraja pozytywnie.
Jedziemy mocną ekipą na dwa auta z ilością edukatorek aż zbyt wiele.
Rzadko się zdarza taka sytuacja, ale to efekt dołączenia nowych wolontariuszek.
Kasia dopiero nabiera edukacyjnego doświadczenia i o ile umie świetnie zapanować nad dziećmi w przedszkolu, o tyle te szkolne sprawiają delikatny kłopot. Dziewczyna z racji pewnych fundacyjnych okoliczności, które ja musiałam niespodziewanie podjąć, została rzucona na głęboką wodę, nie nauczyłam Jej ani nie pokazałam jak postępować z bardzo aktywną bądź nad-aktywną oględnie mówiąc młodzieżą szkolną.
Pamiętajmy wchodzimy w różne środowiska, w różne społeczności a nowe wolontariuszki z troski o dobre imię Fundacji nie wiedzą na ile mogą być wymagające w kwestii dyscyplinowania szczególnie tych niesfornych zadających kłopotliwe pytania i psujących rytm zajęć.
Wolontariuszki, które przyszły do Fundacji jako nasze Autka, z racji swojej aktywności poszerzyły zakres pierwotnego wolontariatu o pracę edukacyjną.Jest to oczywiście szalenie pomocne, bowiem Renata z kompletnie innym nastawieniem planuje zajęcia, odpada bowiem problem zawsze najważniejszy ten z transportem.
Pracowałyśmy w dwóch zespołach, Renata – Gosia, Ja z Kasią Gosią, Olga biegała między salami robiąc zdjęcia.Spotkanie było krótkie tylko godzinne. Tego dnia obecnych mało było dzieci więc mogłyśmy połączyć klasy. Dla mnie w czasie kiedy zajęta byłam przygotowywaniem KotoManii taka sytuacja była bardzo na rękę.Temat zajęć tradycyjnie koty i wszelkie tematy poboczne dotyczące pielęgnacji, diety, kocio- ludzkich relacji.
Jak zwykle tradycyjnie wtrącamy akcent dotyczący promowania społecznej aktywności, ale mało chyba osób ma świadomość, co tak naprawdę oznaczają te z pozoru tylko proste terminy: wolontariusz i wolontariat.
Wikipedia : Wolontariat (łac. voluntarius – dobrowolny) – dobrowolna, bezpłatna, świadoma praca na rzecz innych lub całego społeczeństwa, wykraczająca poza związki rodzinno-koleżeńsko-przyjacielskie.
Wolontariusz to osoba pracująca na zasadzie wolontariatu. Według Ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie wolontariuszem jest ten, kto dobrowolnie i świadomie oraz bez wynagrodzenia angażuje się w pracę na rzecz osób, organizacji pozarządowych, a także rozmaitych instytucji działających w różnych obszarach społecznych. Instytucje te nie mogą korzystać z pracy wolontariuszy przy prowadzonej działalności gospodarczej, czego wprost zakazuje ustawa.
Określenie bezpłatna nie oznacza bezinteresowna, lecz bez wynagrodzenia materialnego. W rzeczywistości wolontariusz uzyskuje liczne korzyści niematerialne: satysfakcję, spełnienie swoich motywacji (poczucie sensu, uznanie ze strony innych, podwyższenie samooceny itd.), zyskuje nowych przyjaciół i znajomych, zdobywa wiedzę, doświadczenie i nowe umiejętności, a w związku z tym i lepszą pozycję na rynku pracy.
Określenie wykraczająca poza związki rodzinno-koleżeńsko-przyjacielskie oznacza, że nie każda praca na rzecz innych jest wolontariatem. Np. pomoc własnej babci wolontariatem nie jest, natomiast pomoc starszej osobie w pobliskim hospicjum czy domu pomocy społecznej – jest.
W przypadku Kociej Mamy oba te terminy mają kompletnie inny ciężar, bowiem działamy na rzecz istot żywych. To w zasadniczy sposób modeluje każdą aktywność fundacyjną. O ile inne tematy mogą czekać np. rękodzieło, zajęcia edukacyjne czy promowanie Fundacji, o tyle kwestie związane bezpośrednio z działaniem na rzecz zwierząt zawsze są priorytetem realizowanym w natychmiastowym trybie.
Wolontariat to praca w czasie, który dobrowolnie chcemy poświęcić danej organizacji, ale w kiedy idzie o Kocią Mamę ta dobrowolność jest mało elastyczna, ponieważ prawidłowa praca np. domu tymczasowego wymusza aktywność innych. Żeby DT ze spokojną głową mógł pełnić właściwie przyjęte obowiązki ja muszę zdobyć środki na opłacenie wszelkich związanych z tym wydatków a dziewczyny pracujące na portach adopcyjnych pilnować skrzętnie by wszelkie wpisy uaktualniać na bieżąco.
W tym temacie nie może być poślizgu czy zastoju, bowiem kiedy nie ma maluchów pomagamy tym starszym z różnych przyczyn wyrzuconych z domu. Koty dorosłe nie są adopcyjnie atrakcyjne. Nadal pokutuje opinia, że kociaczka można nauczyć dobrych manier. Jest oczywiście totalnie błędne założenie.
Ideą najważniejszą jest świadoma adopcja, ale by oddać kota w odpowiedniej kulturze, pośrednio pracuje na to kilka zespołów : rękodzielniczki, osoby działające na bazarkach, Renata nadzorująca edukację, dziewczyny pilnujące portali. To jest misternie połączona wspólna zależność i niestety by sprawnie wychodziły do adopcji nasze mruczące sierściuchy pracować musimy w określonym tempie.
Edukacja także ma wpływ na adopcje. To często pierwszy kontakt dziecka z kotem. Kolejny paradoks, działamy na rzecz bezdomniaków ale przy ewidentnej pomocy tych naszych prywatnych kotów domowych.
Opowiadamy ich historie jak to się zadziało, że trafiły do Kociej Mamy, dlaczego rodzeństwo dom znalazło a One nadal z nami przebywają.
Podczas jednej edukacji można poruszyć i przemycić wiele tematów, o których laik tak naprawdę nie ma pojęcia, dlatego właśnie przyszłe edukatorki uczone są tylko przeze mnie i Renię.
Społeczność szkoły nie zawiodła. Zebrano przyzwoitą ilość karmy. Zajęcia prowadzone były w większej ilości klas czyli wolniutko zdobywamy kolejnych sympatyków. Do zobaczenia za rok.