O pracy, działaniu, interwencjach i najważniejszych problemach dnia codziennego, które spędzają mi sen z powiek, dzielę się systematycznie z sympatykami fundacji, by nie myśleli, że bycie szefową to tylko splendor, sukcesy, słowa uznania i płynące bystrym strumieniem pochwały. To niestety lepsze i gorsze dni, to czasem sytuacje przypominające tłuczeniem głowy o mur głupoty, braku zrozumienia.
To trudne decyzje o przeróżnym wymiarze i ciężarze.
Ale są też takie dni, kiedy życie tak modeluje sytuacje, że rodzą się fajne pomysły.
W ostatnim czasie tak właśnie fajnie się zadziało.
Fundacja w wyniku maleńkiej roszady pracować będzie w oparciu o nową formę, zasadniczej zmianie uległ układ osobowy w Zarządzie.
W każdej organizacji, a szczególnie fundacji, która działa zgodnie z regułami zawartymi w Ustawie, jest Założyciel, Zarząd i Rada Nadzorcza. Kocia Mama skrupulatnie zastosowała się do wymaganych przepisów.
Założycielka, mimo iż to w jej gestii jest nominowanie i odwoływanie wolontariuszy na poszczególne funkcje, nie jest uprawniona do podpisywania dokumentów, natomiast Rada Nadzorcza jest organem doradczym, a Zarząd reprezentuje interesy Firmy, będąc upoważnionym do zawierania umów regulujących aktywności wynikające z pracy na rzecz zwierząt. Dla elastyczności, sprawności oraz wykluczając kolizję spowodowaną chorobą czy urlopem zawsze staram się, by jedna z trzech osób była dyspozycyjna do reprezentacji fundacji.
Proces dokonywał się stopniowo, aż finalnie jesteśmy pierwszą znaną mi organizacją, która nie posiada Prezesa ani też jego zastępcy, natomiast Zarząd stanowi trzech członków o takich samych uprawieniach. Sytuacja klarowała się kilka lat, naturalnie przechodząc poszczególne etapy metamorfozy.
Tym sposobem po raz kolejny potwierdzamy naszą specyficzną, jednak nowatorską metodę społecznej aktywności.