Jedno jest pewne – żadne koty zdrowe nie dają tyle satysfakcji, radości i spełnienia, jak bycie, nawet krótkie, z kalekim futrzakiem. Ich miłość, wdzięczność, ufność jaką mają do nas, są najcenniejszą zapłatą za troskę, opiekę i wszystkie zmartwienia.
Koty kalekie uczą pokory, cierpliwości, szacunku do życia, ale i wzbogacają naszą wiedzę, a co najważniejsze, pośrednio pomagają też innym kotom znaleźć swoje miejsce na ziemi.
Polityka adopcyjna, płaszczyzny rozwoju i akcje, jakie podejmują wolontariusze Fundacji Kocia Mama tak naprawdę nie są planowane z wyprzedzeniem, nie są poprzedzane badaniem opinii publicznej czy też działaniem mającym na celu podniesienie popularności FKM w społeczeństwie. Gdybym chciała wszystko przemyśleć, przeanalizować i skrupulatnie zaplanować, musiałabym się w połowie poczynań zastanowić się czy świadomie i z premedytacją chcę się wikłać w trudne sytuacje i problemy, od których inne organizacje uciekają. Ale jakby na przekór zdrowemu rozsądkowi, podejmuję interwencję i po czasie okazuje się, że to była jedna, słuszna i w pełni zakończona sukcesem decyzja. Nie wiem, może działa u mnie szósty zmysł, ważny jest fakt, że nie popełniam pomyłki w ocenie sytuacji, nie kieruje mną polityczna poprawność, tylko odważnie z wolontariuszkami staramy się burzyć dotychczasowy utarty sposób działania innych organizacji.
Jedną z takich wyróżniających nas kwestii jest stosunek do kotów kalekich.
Byłam jedną z pierwszych osób w Łodzi, która z ogromnym uporem walczyła właśnie o nie, o ich prawo do życia.
Zawsze staram się pokazywać, że koty mają wiele wspólnych cech z ludźmi, ich postępowanie jest zbliżone do naszych zachowań i żeby lepiej zrozumieć ich reakcje, wystarczy pomyśleć sobie, jak my byśmy zachowywali się w danej sytuacji.
Koty kalekie są tymi, które adoptują się najlepiej w FKM. Bardzo się cieszę, że starania, jakie czyniłam w ciągu tych lat pracy wreszcie mają przełożenie na świadomość, a szczególnie wrażliwość osób, które szukają przyjaciela. Adopcja kota ułomnego, powypadkowego lub obciążonego nieuleczaną chorobą powodującą trwałe dysfunkcje czy też ograniczające sprawność fizyczną, jest aktem największej empatii na jaką możemy się zdobyć.
Tylko wyjątkowy człowiek decyduje się świadomie na taką adopcję. Wiąże się to z obcowaniem nieustannie ze zwierzakiem mniej sprawnym, wymagającym większej uwagi i troski, a co za tym idzie i wydatkami ponoszonymi na leki czy też parafarmaceutyki, które poprawiają jego kondycję fizyczną.
Koty te również wymagają podawania specjalnej karmy, niejednokrotnie badań diagnostycznych i zabiegów wspomagających ich organizm, są to dodatkowe koszty, na które opiekun świadomie się decyduje.
Jest to dla mnie niebywale odważna decyzja i dlatego koty kalekie zawsze adoptowane są przez opiekuna pełniącego rolę domu tymczasowego i mnie – szefową, żeby poruszyć wszelkie aspekty towarzyszące tej decyzji. Nie jest to z mojej strony brak zaufania do wolontariuszki, tylko odpowiedzialność za kota, przyszłego właściciela i spokój wolontariuszki.
Do zadań szefowej należy zawsze podejmowanie decyzji trudnych, to na mnie spoczywa obowiązek rozpatrzenia wszelkich kwestii przedadopcyjnych. To ja muszę zadać najtrudniejsze pytania odnośnie przyszłego bytowania kota, a biorąc pod uwagę fakt, iż od wielu lat sama daję przystań kotom kalekim i chorym, świadomie podejmuję decyzję i skazuję się na ból, jaki zawsze towarzyszy po stracie chorego kota. Wiem, jak trzeba być odpornym psychicznie, żeby z jednej strony kochać to kalekie stworzenie, a z drugiej strony być codziennie przygotowanym na najgorsze. Te bolesne wiadomości, zdobyte na własnej osobie są dla mnie ciężkimi doświadczeniami, gorzkimi wspomnieniami, ale to właśnie one dają mi siłę i napęd do podejmowania kolejnych starań na drodze ratowania powypadkowych i chorych futrzaków.
Ryzyko życia z kotem kalekim w sumie trzeba rozważać bardziej w sferze emocjonalnej, to są najboleśniejsze rany i do nich nawet po tylu latach nie jestem zdolna się przyzwyczaić czy też uodpornić. To boli zawsze tak samo.
Koty z trudnych adopcji gotowe są do zmiany statusu dopiero, kiedy są w pełni zdrowe, stabilne i po rehabilitacji.
Oczywiście są naszymi specjalnymi futrzakami i każda zgoda na adopcję poprzedzona jest długimi rozmowami kwalifikującymi, aby do minimum ograniczyć możliwość popełnienia błędu przez jedną, bądź drugą stronę.
Bycie z kotem kalekim jest bezcennym doświadczeniem i cieszę się, że polityka adopcyjna FKM poszła w tym ważnym dla mnie kierunku, że dziewczyny zaufały mi po raz kolejny, odważyły się na trudne interwencje i coś co na początku było tylko sporadycznie stosowane, teraz stało się kultowym działaniem FKM.
To się nazywa kampania sukcesu, szczególnie dla tych trudnych!