Zabieganie o wsparcie to niestety bardzo trudna, ale i delikatna kwestia. Łatwo jest bowiem przekroczyć subtelną granicę, kiedy nasz apel o pomoc zamienia się w żałosne biadolenie, niekiedy przypominające szantaż wynikający ze zwykłej nieudolności. Od zawsze powtarzam, by zadbać o właściwą pracę organizacji trzeba nie tylko być konsekwentnym i stabilnym decyzyjnie, ale mieć też wyobraźnię przy czym umieć patrzeć perspektywicznie.
Działanie na rzecz zwierząt w oparciu o 100 % wolontariat mając świadomość wachlarza zagadnień, które są realizowane w Kociej Mamie, wymaga szalonej odpowiedzialności. Zakładając Kocią Mamę i tworząc organizację, do której wraz z wolontariuszkami umiałyśmy zbudować zaufanie kociarzy, mogę zapewnić, że nigdy, ale to przenigdy nie usłyszy nikt ode mnie deklaracji, iż stanowczo odmówię pomocy dziko żyjącym kotom. Jestem w stanie z każdym zawrzeć porozumienie nie bacząc na przynależność partyjną, religijną, narodowość czy orientację seksualną. Od każdego kociarza bez wyjątku, który zwróci się do nas oczekuję respektowania ustaleń początkowych przed podjęciem interwencji.
Zmiany oczywiście są dopuszczalne, trudno bowiem życie krok po kroku zaplanować. Tym bardziej poruszając się na szalenie trudnym gruncie i mając świadomość nieprzewidywalności zachowań zarówno kotów jak i ich opiekunów.
Jak to bywa w przypadku każdej organizacji pracującej w oparciu o 1 %, mamy dość duże grono zwolenników, obserwatorów, ludzi zwracających się systematycznie o pomoc z racji posiadania pod opieką dzikiego stadka, ale i tych zjawiających się w celu finalizacji konkretnej adopcji.
Wspierają jak mogą Kocią Mamę, poprzez organizowanie zajęć edukacyjnych w placówkach, w których pracują lub uczą się ich dzieci, kupują gadżety na Pchlim Targu, odwiedzają nasze stoiska, przekazują dary na aukcje, biorą udział w aukcjach zbierających na opłatę faktur za operacje czy skomplikowane leczenie.
Od pewnego czasu otrzymywałam zapytania o to dlaczego nie można założyć dla nas zbiórki. Wiemy jaka jest siła najpopularniejszego obecnie portalu społecznościowego. Od dawna już nikt nie zagląda na starą, dobą naszą klasę, nikt nie odpala gadu – gadu, teraz dzień się zaczyna i kończy sprawdzaniem co się takiego wydarzyło na ulubionym fejsbuczku.
Wychodząc w kolor naszym sympatykom uruchomiałam stosowne procedury. Laik nawet nie ma pojęcia ile trzeba przebrnąć weryfikacji i potwierdzenia tożsamości brnąc przez kolejne szczeble bariery biurokratycznej. Jednakże procedury zabezpieczające rozumiem w pełni, ponieważ tym samym eliminuje się oszustów, naciągaczy i ludzi wykorzystujących dobre imię organizacji.
Wreszcie mamy i my włączone nowe narzędzie pomocowe. Pierwszą zbiórkę założyłam ja zbierając datki zamiast kwiatów z okazji moich imienin. „Jaka kobieta, takie prezenty” powiedział kiedyś pewien przyjaciel wręczając mi pierwszą w mojej kociarskiej karierze klatkę łapkę.
Kocham kwiaty każdy wie o tym, ale jeszcze bardziej kocham moje dzikie, małe koty. One tego lata sprawiły swym chorowaniem, że doszłam do granicy wytrzymałości psychicznej. Teraz ogromną radość mi sprawia ich stabilne zdrowie więc znowu zaczynam odzyskiwać energię i werwę do pracy.
Każdy, kto chce wesprzeć naszą Fundację, może założyć zbiórkę.
Okazja sama się znajdzie: urodziny, imieniny, rocznica ślubu czy też sam ślub bądź zaręczyny. Można pomagać z okazji parapetówki, urodzin swego kota albo zwyczajnie mieć taki fajny kaprys. Można zbierać na wybranego kociego rezydenta, mamy zresztą dość liczne ich stado. Można na leki, na karmę czy na zabawki lub drapaki.
O tyle cenna akcja, ponieważ włączyć mogą się wszyscy, każdy na swoją miarę i skalę. W przypadku Kociej Mamy macie tę pewność, że nasza praca jest solidna, a my zawsze na posterunku by o kociaki walczyć.
Konkludując: organizowane zbiórki podsyłajcie Kochani do nas, będziemy promować i reklamować w myśl zasady razem możemy więcej i możemy sprawić by kocie życie nie było smutne i szare!
Dziękując za Waszą motywację, za doping do działania, życzę samych udanych zbiórek. Działamy Kochani.