– Iza, Iza, muszę Ci to opowiedzieć! – Dorota, zawsze, kiedy jest wzburzona, musi podzielić się wiadomością, zapomina jednak często o prostym pytaniu czy mogę w tym momencie z nią rozmawiać.
– Dorota teraz pracuję, litości! Pójdę przez te koty z torbami, stracę wreszcie kontrahentów, przypominam nieśmiało, że oprócz Fundacji, ja także mam i pracę i etat!
– Iza, kotka się okociła pod drzewem, opiekunka nie może jej zabrać do domu, jest 5 maluchów, leżały na gołej ziemi.
Zaczynałam tracić cierpliwość, też wybrała moment na żale i opowieści.
– Dorota, karmiciele tacy są, miskę postawią i uważają, że dokonali super wyczynu, ale żeby pomóc bardziej, no to już wykracza poza ich empatię, tym działaniem zawsze obarczają Fundację. Nie znoś mi bez kolejki kotów do organizacji. Opiekunka chce pomocy lub wsparcia? Zapraszam na kontakt. Oficjalne procedury obowiązują nadal wszystkich bez wyjątku. Kotów mam po kokardy, pół futra nigdzie nie ulokuję.
Mimo mojego wykładu sprowadzającego ją na ziemię, dziewczyna się nie rezygnowała:
– Ale Iza, ta pani postawiła kociej rodzinie namiot!
– No co Ty opowiadasz???
Poddałam się i zrobiłam pauzę w pracy. Z Dorotą się nie wygra, nawet jakbym użyła zatyczek i tak sprawi, że muszę wysłuchać tego, co postanowiła mi przekazać.
– Opowiadaj tylko szybko! Mam określony termin wykonania zadania.
– Pani dokarmia tę kotkę na takim pustym placu, niedaleko gdzie mieszka Ulka, ona chodzi tam często na spacer. Kobieta wyjeżdża na jakiś urlop, kotów zabrać nie może, więc żeby były bezpieczne i miały dach nad głową, kupiła im kołderkę dziecinną i mały, różowy namiot!
– Co Ty wymyślasz? Czy ona upadła na głowę? No faktycznie, bardzo pomocna.Jakby nie mogła, jak wszyscy, postawić budki, albo ocieplanego kartonu. Taki namiot wzbudza sensację, a wiemy, ze ludzie są różni, tym bardziej gdy kotka łagodna, nie postrzega w człowieku wroga nie jest przygotowana na niebezpieczeństwo! Powinnam Cię udusić, udało Ci się rewelacyjnie zburzyć jak zwykle mój spokój. Jesteś w tym mistrzynią! Natychmiast łap tę rodzinę, zanim się zdarzy jakaś tragedia.
Dorota mając zgodę, szybko wyruszyła na interwencję.
– Będę Ci zrobić zdjęcia, żebyś miała relację – próbowała mnie udobruchać.
– Dziękuję łaskawco, tylko gdzie ja umieszczę tę rodzinę, pojęcia nie mam. Łap, potem będę się martwić.
Kiedy oglądałam zdjęcia, nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać.
Z jednej strony kobieta poniosła spory wydatek, by stworzyć kotom bezpieczną przestrzeń, z drugiej – byłam zdumiona, jak bardzo brakuje jej wyobraźni, jakie zdarzenia mogła nieświadomie sprowokować. Najbardziej jednak byłam przerażona swoją reakcją, jak szybko uruchomiła mi się w złym kierunku intuicja, jakie obrazy przywracała moja pamięć.
To ludzka małość, brak hamulców, dziwne zachowania, instynkty trudne do zdefiniowania a co najgorsze, czyny pseudo ludzi sprawiają, że przez lata zgromadziłam taki bagaż wspomnień, że zaczynam rozważać interwencję stawiając w złym świetle człowieka. Staram się walczyć z taką postawą, wiem, że czasem krzywdzę niewinnych, ale to ja przygarniałam maltretowane koty, same się nie okaleczyły, obrażenia nie wskazywały, że miały wypadek czy spotkanie z psem wyjątkowo agresywnym.
Człowiek potrafi dokonać pięknych czynów, stać go na wielkie gesty, na przeogromną empatię i poświęcenie by ratować kocie istnienie, ale są i tacy, którzy mają mrok i lód w sercu. Wiedziałam, że przed nimi właśnie muszę ochronić rodzinę z różowego namiotu.
Kotka jest miła, troszczy się już o 6 smarków- jedną bowiem dostała od nas do opieki znalezioną sierotkę. Mieszkają sobie u Ani w Lecznicy, to już tradycją się stało, że Filemon lubi dawać w takich przypadkach bezpieczne schronienie.