Pomimo wielu prób adopcyjnych, pracy z behawiorystą w celu socjalizacji, piesek nie potrafił nigdzie się odnaleźć poza swoim pierwszym domem tymczasowym. Psiak sam zdecydował o swoim dalszym życiu.
O psach bytujących pod opieką Pana w wieku bardziej niż dojrzałym, o tym, że nikt Mu nie chce przyjść z pomocą adopcyjną do dorosłych, aczkolwiek względnie wycofanych psów, pisałam nie raz. W imieniu Pana i zwierząt stukałam do różnych drzwi, do ludzi, którzy bardziej niż ja – kociara, odnajdują w się w kontaktach z psami.
Przy pomocy psiego fachowca, udało mi się wszystkie dorosłe psy zabezpieczyć. Strona finansowa tej interwencji, rzecz jasna, mnie przypadła w udziale.
Sytuacja poprawiła się o tyle, że psy nie rozmnażają się, to jednakże wiek Pana stanowi ogromny problem, bowiem nie mam pojęcia jaki los spotka psy za lat kilka, kiedy obecnie każdy do kogo się zwrócę o pomoc umywa ręce. Dotyczy to psich organizacji, ale również pracowników Wydziału Ochrony Środowiska i łódzkiego schroniska.
Kilka miesięcy temu, z dobroci serca, wolontariuszka zabrała z tego miejsca dwa szczeniaki (dwie sunie). Jedna znalazła szybko dom, druga, która otrzymała na imię Gwiazda przygotowywana była do adopcji. Czas płynął. Sunia została odrobaczona, zaszczepiona, zachipowana, wysterylizowana. Od strony weterynaryjnej Fundacja wypełniała wszystkie zobowiązania.
Nie wiem kiedy nastąpił przełom i ze słodkiego, miłego psiaczka, stała się agresywną, potrafiącą zaatakować bez powodu.
Psie zęby to groźna broń, dalszy pobyt Gwiazdy w domu tymczasowym przestał być możliwy, dlatego umieściłam Ją w hotelu u zaprzyjaźnionej behawiorystki.
Suka jest trudna, sprawia kłopoty nie tylko wychowawcze, ale i pielęgnacyjne, mimo spacerów brudzi w domu. Kompletnie nie umie połączyć i skojarzyć faktów, że spacer to czas na załatwienie potrzeb fizjologicznych.
Nie jest dużym psem, ale Jej agresja i brudzenie w domu blokuje i wyklucza adopcję.
Nie znam się na psach, nie rozumiem ich psychiki i nie umiem z nimi pracować. Sytuacja jest o tyle trudna, że suka nie nadaje się nawet na adopcję do kojca, by mogła być psem stróżującym. Każda próba założenia smyczy czy obroży kończy się atakiem.
Geny dzikich, bytujących bez kontaktu psów, skumulowały się u Niej i wraz z upływem czasu, kiedy dorasta czując swoją przewagę nad człowiekiem, staje się niebezpieczna dla otoczenia.
Od ponad trzech tygodni przebywa w renomowanym ośrodku szkoleniowo-wychowawczym pod bardzo dobrą opieką behawiorystki prowadzącej i szkolącej wyjątkowe trudne psy.
Nie miałam innego wyjścia, by spróbować pomóc przede wszystkim Jej. My jesteśmy kociary i niestety tym razem problem nas przerósł. Nie ułożymy suni bez fachowego wsparcia, za które niestety musimy zapłacić.
Pobyt w hotelu wiąże się, rzecz jasna, z kosztami: opłata za dobę, ze zniżką dla Fundacji wynosi 15 zł przy zapewnieniu przez nas całości wyżywienia, czyli suchej i mokrej karmy.
Podpisaną umowę mamy na trzy miesiące pobytu w ośrodku. Jest to minimalny czas, który w Jej przypadku jest niezbędny, by można spróbować opracować schemat, według którego terapeuta ułoży metodę pracy eliminującą agresję.
Bardzo liczę, i tym razem, na pomoc naszych Sympatyków. Wiem, że odrobinę niezręcznie jest prosić kociarzy o pomoc w zgromadzeniu budżetu na terapię i socjalizację psa, ale nie raz już ratowałyśmy małe i dorosłe psy, bez dodatkowych kosztów. Zabierając maleńkie psie dzieci nie mogłyśmy przypuszczać, że to maleństwo będzie takim utrapieniem, kłopotem, problemem. Ufam w umiejętności terapeutki, bo znam wyniki Jej pracy i osiągniecia szkoleniowe. Trzymam mocno kciuki, by i tym razem Jej praca z Gwiazdą zakończyła się sukcesem!