joker czyli tajemnicza karta życia

Fundacja Kocia Mama działa według kompletnie innego klucza niż typowe tego rodzaju organizacje. Tu się nie zamyka nikt przed kalekimi, powypadkowymi, malutkimi oseskami czy geriatrycznymi seniorami. Teraz mojej głowy nie zaprzątają klasyczne, normalne adopcje kotów zdrowych o różnych umaszczeniach i temperamentach. Tym razem moja pamięć wywołuje wspomnienia podobnych interwencji i ich diametralnie różne zakończenia, mają jednak one wspólny mianownik, zawsze Fundacja gotowa była płacić rachunki za operacje, leczenie, nawet sprowadzane z zagranicy medykamenty.
„Zdążysz zawsze uśpić!”

Kiedyś tak powiedział do mnie pewien weterynarz i te słowa stały się mottem, kiedy podczas rozmowy dywagujemy z prowadzącym chirurgiem czy internistą o wizji, jak mamy naszkicować protokół ratowania kota. Burza mózgów nie dotyczy nigdy typowych przypadków, tym razem w środę, która od zawsze jest moim szczęśliwym dniem, zapytano Fundację, czy weźmie pod skrzydła maleńkie, poturbowane kocię. Opiekunki, zgłaszające interwencję, deklarowały adopcję w zamian za leczenie. Sytuacja jasna, klarowna, klasyczna, tylko że uraz, jakiego doznało maleńkie kocię, już spędza sen z powiek przynajmniej kilku osobom.

Kiedy tylko dałam zielone światło, zgodziłam się kota otoczyć opieką, opiekunki momentalnie złapały malca, więc jeden problem był już wyeliminowany. Maluszek pojechał do kliniki i tam już zespół zaopiekował się nim, podejmując odpowiednie kroki medyczne.
Kotek otrzymał imię Joker, bo obie karty jego życia są wielką niewiadomą. Nie znamy historii przebiegu wydarzenia, podczas którego doszło do tak rozległego, fatalnego urazu, nie wiemy jak długo kocię biegało z oskórowanym ogonem oraz od ilu dni panuje paskudna, ropna infekcja. O bólu pierwszej fazy, moment po urazie, wolę nie myśleć.

Kotek jest mały, ciekawy życia. W tym momencie podawany ma antybiotyk, kroplówkę oraz środki przeciwbólowe. Z powodu rozległego urazu ogona, amputacja przeprowadzona będzie powyżej odbytu i istnieje realna groźba, że malec będzie miał kłopot z utrzymaniem moczu, kału lub nastąpią zaburzenia w obu czynnościach fizjologicznych. Na chwilę obecną należy wykluczyć możliwość pojawienia się sepsy i podjąć czynności, żeby rana zaczęła ziarninować, ponieważ nawet po udanym zabiegu amputacji, nie ma odpowiedniej wielkości skóry, by ranę zamknąć.
Rozstrzygnięcie kociego losu, czyli podjęcie decyzji o eutanazji lub leczeniu, zawsze odbywa się dokładnie w takim samym stylu. Najpierw z lekarzem prowadzącym, w tym przypadku jest to szefowa Vet Clinic, Daria, wyciągamy na forum najcięższe przypadki, czyli koty po urazach lokomocyjnych, którym operacja uratowała życie, ale skomplikowała czynności pielęgnacyjne ich opiekunom. Znam przypadki kotów pampersowych, jednak nie mieszkając z takim osobiście, nie mam żadnych jednoznacznie zdefiniowanych poglądów, ponieważ nie posiadam w tym temacie doświadczeń. Owszem, Fundacja pomagała w leczeniu takich kotów, więc znam zagadnienie, jednak wyłącznie na podstawie informacji osób trzecich. Przy kotach pourazowych pojawia się zawsze delikatny motyw komfortu życia. Nie wiem, w jakim stopniu opiekunowie właściwie interpretowali sygnały, płynące od kota i na ile pampersowanie było dla niego dyskomfortem, utrapieniem, poniżeniem.

Po najcięższych przypadkach, przechodzimy do łagodniejszej opcji, która rokuje pozytywnie, z uwagi na młody wiek. Koty, dokładnie tak, jak małe dzieci, szybciej się regenerują od dorosłych.
Patrząc na słodkiego Jokera, mając kompletny mętlik w głowie, myśli wzajemnie się wypierające, nadzieję pomieszaną ze strachem i niepewnością, obawę przed najgorszym, jednak już po momencie miałam świadomość, że bez podjęcia próby, bez walki, nie podejmę decyzji o eutanazji. Ta iskierka nadziei, która się na razie słabiutko pali, mam nadzieję, patrząc w ślepuchy kociaka, zamieni się wkrótce w mocno palący się duży płomień.
Nie umiem inaczej zarządzać tą Fundacją!

Te kilka nadchodzących dni jest najważniejszych, w zasadzie rozstrzygających, decydujących o losie, kluczowych w podjęciu decyzji. One pokażą, jak organizm reaguje na antybiotyk i inne stosowane środki. Rany będą przemywane, zastosujemy nowoczesne metody gojenia. Daria ma już przetartą taką jedną ścieżkę, kiedyś przed laty poznałyśmy się w gabinecie, kiedy opatrywała oskórowane nogi kota.

Jest chęć, jest moja decyzja, jest najlepsza pod słońcem ekipa.
W tej aukcji proszę o pomoc w zgromadzeniu środków, by kota zabezpieczyć nie tylko operacyjnie. Zanim malec znajdzie się w sali operacyjnej, trzeba pacjenta odpowiednio do zabiegu przygotować, a w obecnym czasie wiąże się to niestety z dużymi kosztami. Są cztery fazy tej interwencji, pierwsza, chyba najważniejsza, już za nami, został odłowiony, zabezpieczony i co jest najpiękniejsze, człowiek nie odwrócił ze strachu głowy. Drugi etap jest właśnie w trakcie, kolejnym będzie zabieg, a ostatnim rehabilitacja. Każdy przeciętny kociarz wie doskonale, że to zamieszanie będzie niestety szalenie kosztowne, jednak skoro odławiający po raz ponowny zaufali Fundacji, mamy obowiązek nie zawieść!