Ta jesień jest dobra. Co chwilę pojawiają się fajni ludzie, którzy chcą wesprzeć Fundację. Tym razem, dzięki zabiegom Iwonki, do grona pomagających dołączyła Firma Barry Callebaut.
Jestem pod ogromnym wrażeniem zaangażowania i szalenie sprawnie przeprowadzonej akcji zbiórki darów dla Fundacji. Koordynatorka niezwykle profesjonalnie przygotowała całe przedsięwzięcie. Opracowała plakaty informujące o Fundacji, wskazała produkty, które mogą nam pomóc w opiece nad mruczkami oraz bardzo aktywnie zachęcała do przekazywania darów.
Cieszy mnie fakt, że coraz większa jest świadomość społeczna odnośnie faktycznych działań Fundacji.
Mało kto zadaje sobie trud poznania Statutu. Przeciętny obserwator naszej pracy sądzi, że organizacja otrzymuje dotacje z budżetu miasta. Po raz kolejny wyjaśniam jednak, że pracujemy wyłącznie w oparciu o zbiórkę 1% podatku oraz środki, które same uzyskamy. Do nich zaliczają się zbiórki publiczne, cele, które zakładamy, prosząc o wsparcie przy trudnych, skomplikowanych operacjach oraz stałe wpłaty darczyńców.
Mało kto wie, że opiekując się 11 enklawami na stałe, oprócz kotów przebywających w Domach Tymczasowych, posiadam ponad 100 mruczków. Oczywiste jest, że troszczę się w ich przypadku wyłącznie o jedzenie i opiekę weterynaryjną, a także dostarczam budki. Nie szukam im domów, stałym miejscem pobytu do kresu ich życia są właśnie bezpieczne tereny stworzonych enklaw.
Coraz więcej naszych sprzymierzeńców dostrzega wreszcie ogromny wysiłek i tytaniczną pracę Fundacji, niezbędne, by działać w takiej formie i na taką skalę. Od pewnego czasu zadaję wprost, dla niektórych może trudne pytanie, dlaczego akurat do wsparcia wybrano Kocią Mamę. Generalnie zawsze odpowiedź jest taka sama i sprowadza się do aktywności w kocim temacie. Czasem inspiracją jest adopcja, czasem skutecznie poprowadzona interwencja.
Kiedyś i mnie zapytano, dlaczego założyłam Fundację. Nie umiem jednak dać jednoznacznej odpowiedzi, szczególnie teraz, kiedy moja społeczna działalność trwa już ponad 20 lat. Może po to, by była świadectwem mojej autentycznej miłości do kotów, a może po to, by pokazać, że kiedy faktycznym priorytetem jest dobro zwierząt, to żadne frazesy o wypaleniu, czy zmęczeniu nie są prawdziwe. Nie umiem nagle zmienić swojej najważniejszej aktywności , która stała się misją mojego życia. Cieszę się, że mimo burz i zawirowań, które nadają mu koloryt, mam koło siebie cudownych przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć. Ta baza jest najważniejsza, bo trwają oni na posterunku, ratując koty. Nie zniechęca ich nic, ani trudni opiekunowie, ani wpisy hejterów. Z oddaniem czynią swoje.
Przy okazji zbiórki darów w firmie Barry Callebaut, poznałam kolejną pozytywną osobę. To kobieta, też ratująca koty, która z szacunkiem odnosi się do całokształtu pracy Fundacji.
„Jak Pani to robi? Przecież to są ogromne pieniądze!”, zadała pytanie, mając na myśli tylko niewielki zakres dotyczący leczenia.
„Dzięki takim ludziom ja Wy!”, wyjaśniam z uśmiechem, pokazując auto zapakowane po brzegi karmą. Dostałam ogromny prezent, więc te fundusze, które musiałabym wydać na zakup żywności, przeznaczę na leczenie.
Dziękuję Pani Marcie za wielkie zaangażowanie, Pracownikom za ogromne serce i rzetelną zbiórkę prezentów, a Dyrekcji firmy za aprobatę pomysłu i zgodę na wprowadzenie go w życie.