Konsekwencja, odpowiedzialność i niebywała perfekcja przekuła się na opinię Kociej Mamy. Prowadząc fundację nie mam zamiaru modelować swojego charakteru pod publiczkę, ponieważ nic w ten sposób nie zyskam. Wpisy i opisy sytuacji, w których jestem stroną, rzadko kiedy pokrywają się z prawdą, więc przyjęłam metodę, że nigdy nie nawiązuję dyskusji na forach, ponieważ nie mam w zwyczaju podejmować dyskusji z kryjącym się pod pseudonimem anonimem. Z Kocią Mamą jest kompletnie inaczej. Jesteśmy czytelne, wręcz oflagowane do bólu. Oklejone w naklejki z logo kontenery, koszyki, kocie kennele. Mamy się wyraźnie, branżowo kojarzyć a nie chować się przed opiekunami szukającymi pomocy dla kotów, które są pod ich opieką.
Fundacja komunikuje się poprzez hasła, ten zwyczaj wiele ułatwia, ale i upraszcza.
Kiedyś Emilka wpadła na cudowny pomysł i na koszulkach przekazanych w rewanżu za kocią pomoc, wydrukowane zostały opracowane przez nią grafiki, które były adekwatne do używanych haseł. I tak powstała dość niebywała kolekcja.
„Czy ja wyglądam na wróżkę”, „Nie ogarniam tej kuwety” albo „Przyjdą moje dziewczynki i zrobią porządek”.
Zrodziły się w wyniku dość komicznych sytuacji i mojego specyficznego humoru.
Te hasełka pokazują, że można na szczyty wynieść wolontariat interwencyjnie bez pompy, zbędnego zadęcia, a mimo to osiągać efekty niebywałe dla innych. Nie muszę być skromna, bo w tej chwili nie ma lokalnie tak mocnej drugiej fundacji. Jest to wynik pracy ogromnej rzeszy ludzi, nie tylko trwale związanych z Kocią Mamą wolontariuszy.
Hasło: Kocia Mama jest kluczem często otwierającym drzwi na życzenie. Staram się honorować zasady pracy obowiązujące w klinikach z nami współpracującymi, jednak niekiedy okoliczność zajścia wymaga natychmiastowej interwencji lekarza, wtedy to opiekun stawia się z kotem wymawiając na recepcji magiczną formułkę: Kocia Mama prosiła o pomoc!
Nie ma nigdy odmowy. Na szczęście kliniki tak pracują, że opiekun i poszkodowany kot 24 godziny na dobę może liczyć na skuteczną pomoc.
Generalnie typowe zabiegi staram się planować w oparciu o wytyczne z lecznic. Jednak nikt nie jest prorokiem i nie zapobiegnie wypadkowi. Nie znam drugiej organizacji, która traktowana jest przez środowisko weterynarzy z podobnym bagażem bezwarunkowego zaufania. Nigdy, nikt nie czynił najmniejszego kłopotu z wykonaniem nagłego zabiegu, badania czy konsultacji. Pracując wiele lat razem, wypracowaliśmy i ustaliliśmy ważne dla wszystkich standardy. Jednym z nich jest świadomość, że Kocia Mama pracuje wyłącznie z najlepszymi, eliminując tych, którym się nie chce rozwijać.
Fundacja ewoluuje każdego dnia. Wolontariat zmienia swoje oblicze, jak kameleon dostosowując się do ulegających także zmianie okoliczności. Dlatego też i od lekarzy oczekuję rozwoju, podnoszenia kwalifikacji, a nie trwania przy metodach, które niestety w obecnych realiach są już przestarzałe. Diagnostyka skuteczna w oparciu o nowoczesny sprzęt uratowała niejedno kocie życie, więc chyba żadnego kociarza nie dziwi, że staram się pracować wyłącznie z najlepszymi.
Bez kropki nad i nie kończy się żaden reportaż, żeby zatem wyjaśnić wyraźnie dodam, że magiczne hasło wypowiada zawsze osoba, której dane i problem przekazane są weterynarzowi. Jak zwykle, tradycyjnie, nie mogąc liczyć na rewanż tych organizacji, którym kiedyś tak chętnie pomagałam, teraz w trosce o swój budżet, sama prowadzę wszelkie nagłe interwencje.
Ludzie uczą nas rozumu, ostrożności, sprawiają poprzez swoje kłamstwo, że do swoich obowiązków dołożyłam jeszcze weryfikację, czy aby na pewno opowiadają prawdę.