Ostatni incydent dość, w zasadzie niemiły, u innych wywołałby apatię, znużenie, zniechęcenie, u mnie wywołał reakcję wręcz przeciwną – zachęcił i zmotywował do działania zmierzającego do rozwiązania problemu, którego skali uświadomiłam sobie w ostatnich tygodniach.
Krew okazuje się być deficytowym towarem nie tylko w przypadku ludzi. Tak się składa, że sama kilkakrotnie korzystałam z ludzkiej hojności, kiedy to kompletnie charytatywnie, kierowani chęcią pomocy, a nie zysku, stawali w kolejce, by oddać dla mnie krew. Pamiętam, jak kilka lat temu dosłownie cały portal społecznościowy huczał, nawołując ludzi do aktywności. Wolontariuszki prosiły: „Od lat pomagamy, ratujemy każde kocie życie, teraz Wy możecie pomóc w ocaleniu Kociej Mamy!”.
Apel powtarzany z uporem, przekazywany z ust do ust, odniósł skutek. Otrzymałam życiodajną krew i nadal pełnię misję, by w ten sposób, ratując koty, spłacić honorowy dług.
Moje koty są podobne do mnie. Mają, dokładnie jak ja, trudne sytuacje, które stawiają je o krok od śmierci. Zawsze jednak spadamy na cztery łapki. Kiedyś, wiele lat temu, kaleki, ale dumny Pituś stał się fundatorem spełniającym marzenia małych, dotkniętych przez los pacjentów z ICZMP w Łodzi. Teraz poszłam o krok dalej. Mój ukochany, przecudny Leon, stał się symbolem Banku Krwi pod egidą Fundacji Kocia Mama. On, tak samo upadł nękany chorobą, ale miał w sobie tę moc, że podejmował walkę i się podnosił. Niezłomny, odważny, waleczny wojownik. Tak jak w przypadku Pitusia, który mimo niepełnosprawności dzielnie uczestniczył w fundacyjnym życiu, tak Leon stał się symbolem, wzorem, przykładem jak się podnosić, kiedy sytuacja wydaje się totalnie beznadziejna.
Bank Krwi FKM będzie miał za zadanie nieść pomoc kotom przede wszystkim fundacyjnym i środowiskowym, ale również właścicielskim. O ile w dwóch pierwszych przypadkach pomoc będzie czysto charytatywna, o tyle od opiekunów będziemy oczekiwać symbolicznego wsparcia poprzez wpłatę na wskazaną przez Kocią Mamę skarbonkę. Jest już ogólny zarys, jakie to będą koszty.
Generalnie skarbonka będzie zbierać fundusze, aby przygotować koty środowiskowe do transfuzji. Trzeba wykonać kilka czynności wstępnych, do których zalicza się ustalenie grupy krwi oraz wykonanie odpowiednich testów. Te koszty oczywiście leżą w gestii opiekuna kota, ale jeśli fizycznie takowego brak, to Fundacja musi zgromadzić potrzebny budżet.
Na razie są to wstępne ustalenia, ale już wdrażamy procedury. Jest kilka kotów u wolontariuszy, które spełniają kryteria pomocowe. Cały, dokładny protokół postępowania opublikujemy już wkrótce. Teraz dzielimy się tylko informacją, która bardzo ułatwi weterynarzom walkę o chorego kota.