Zaczęło się od Dagmary. Kociara, z wielkim sercem do ratowania istot wszelkich, zaprosiła Kocią Mamę na prowadzony przez siebie bazarek. Od ponad trzech lat jesteśmy obecne na fejsbukowej grupie „Aukcje w 100 % charytatywne!”, dzięki czemu mamy sposobność gromadzić fundusze na koty.
Zasada jest prosta, wystawiamy tyle aukcji, na ile zgodę wyda administrator. Liczba ich jest zmienna, w zależności od aktywności innych. Dagmara żyje według podobnej filozofii: skoro mogę pomóc to nie widzę powodu by tego nie robić.
Doceniam tę pomoc bardzo! Jestem szalenie wdzięczna, ponieważ dysponując przeogromnym asortymentem klamotów, każdy sprzedażowy tydzień przynosi jakiś dochód. To od mojego wyczucia rynku zależy czy trafię w potrzeby klienta. Do tej pory generalnie umiem akuratnie przygotować fanty.
Na grupie poznałyśmy liderkę innego bazarku, nosi on nazwę: „Warto pomagać!” I ponownie za sprawą kotów, otrzymałyśmy zaproszenie, by przez dwa tygodnie proponować swoje rzeczy. To oczywiście dodatkowa aktywność dla mnie, dla przygotowującej wysyłki Dorki, ale także to nowa przestrzeń, w której mamy okazję zaprezentować naszą ofertę.
Wakacje nie są dla mnie ani spokojne ani nudne. Fakt, iż nie prowadzimy w tym czasie zajęć edukacyjnych, nie przekłada się na większą ilość wolnego czasu. Wręcz przeciwnie. Fundacje są zatkane kociakami albo zawieszają działalność, automatycznie więc wzrasta natężenie zgłaszanych interwencji.
Priorytet mają oczywiście lokalne koty, ale bywa, że za sprawą Maryli przyjmę delikwenta spoza terenu Łodzi. Po to wprowadzone są zasady i reguły, by praca była harmonijna, ale musi też być możliwość obejścia sztywnych ustaleń.
Każdy mały kociak jest jedną wielką niewiadomą. Może cudownie iść szybko do adopcji ale też mogą zacząć się atrakcje zdrowotne po zwyczajnym rutynowym odrobaczeniu.
Dwa tygodnie były ciężkie starałyśmy się nie zmarnować danej szansy. 50 aukcji w tygodniu to szansa na dobry zarobek, ale niestety rynek jest nieprzewidywalny i z duszą na ramieniu szykowałyśmy fanty.
Jestem zadowolona z tej aktywności. Bezkolizyjnie udało nam się zaistnieć. Idea zawsze jest taka sama, gość nie rządzi się w cudzym domu, wdzięczny za okazaną pomoc. W tym przypadku aktywności na Warto pomagać oprócz realnej korzyści wynikającej ze sprzedaży, Firma Kocia Mama mogła się zareklamować w nowej przestrzeni. To też jest ważna i cenna pomoc. Grupowicze poznali naszą ofertę oraz cel jaki przyświeca naszej pracy. Jestem pewna, że są wśród nich kociarze, może się zdarzyć, że zawitają i na nasz Pchli Targ.
W imieniu wszystkich mruczących podopiecznych dziękuję za wspólne dwa tygodnie. Nowy termin zaproszenia wpisałam w notes i zatem do zobaczenia wkrótce!