epidemii nikt nie planuje

Zawsze letni czas budzi moje obawy, lęki, niepokoje i strach.
Każde upalne lato jest niebezpieczne i należy zachować szczególne środki ostrożności, aby nie wprowadzić do domu tymczasowego zarazy czy epidemii. Kocie katary zawsze niosą ryzyko mutacji, białaczki czy grzybicy wywołanej przedłużonym podawaniem antybiotyku. Zdarza się także, że pojawia się panleukopenia. Ta ostatnia choroba niestety jest nie tylko szalenie niebezpieczna, ale zazwyczaj śmiertelna, co w konsekwencji wymusza zamknięcie domu tymczasowego na ponad pół roku.

Pewnie zrodzi się pytanie, dlaczego poruszam temat chorób właśnie teraz.
Jak zwykle, w fundacji nic nie dzieje się bez przyczyny. Chcąc uniknąć najgorszego, wolę dmuchać na zimne, niż potem zbierać żale, pretensje czy wyrzuty.
Żadna organizacja działająca na rzecz zwierząt nie ustrzegła się w historii swojego działania epidemii. Niezależnie od jej nazwy, każda zaraza jest niebezpieczna i w pewnym stopniu odbija się na kondycji zdrowotnej zwierząt. Jednak zasobność finansowa i wyobraźnia zarządzających organizacją pozwala uniknąć krytycznych sytuacji, a jeśli to się nie uda, zdusić problem w zarodku, tak by ucierpiało jak najmniej istot.

To lato jest również upalne. Nawet deszcze nie przynoszą chłodu ani spadku temperatury. Kociaków jest po kokardy, mówiąc naszym kocim żargonem, a opiekunowie, wymyślając tysiące argumentów, usilnie próbują zmusić mnie do przyjęcia zgłaszanych maluszków.
Zasada podwyższonej ostrożności zabrania bycia niefrasobliwym. Decyzja jest zawsze taka sama: pomagam kociakom znaleźć fajne domy, jednak do czasu adopcji są bezpieczniejsze w swoim środowisku.

Fundacja Kocia Mama również doświadczyła panleukopenii. Na przestrzeni prawie 25 lat naszej działalności dotknęła nas ona tylko czterokrotnie, choć można to też interpretować jako aż czterokrotnie. W większości przypadków nie wynikało to z naszej lekkomyślności, lecz z braku komunikacji ze strony osób spoza Kociej Mamy. Mając świadomość skali i rozmachu naszej działalności, można pokusić się o wniosek, że miałam raczej szczęście w nieszczęściu, ponieważ nie musiałam zbyt często reagować błyskawicznie, aby zdusić epidemię w zarodku.

Nauczona doświadczeniem, zawsze trzymam w swojej lodówce pakiet surowicy. To żelazny zapas, który zapewnia mi spokojne sumienie i nerwy. Czasy się zmieniają, a z nimi pojawiają się różne, czasem dziwne mody. Są okresy, kiedy promuje się karmienie zbilansowane, bezzbożowe lub wyłącznie suchą karmą. Te tendencje, choć nieszkodliwe dla zwierząt, mogą budzić kontrowersje. Znając upór i konsekwencję kotów, można szybko przekonać się, jak zdecydowanie wyrażają one swoją opinię na temat dietetycznych pomysłów swoich opiekunów. Groźniejszą grupą są antyszczepionkowcy. Pojawiają się dyletanci całkowicie pozbawieni wyobraźni, którzy nawet swoich prywatnych zwierząt nie szczepią. Pragnę przypomnieć, że tylko systematyczne szczepienie zwierząt pozwala ustrzec je przed panleukopenią. Jeśli jednak choroba ta ich dotknie, jej skutki są zazwyczaj łagodne, a organizm zwalcza ją z minimalnym uszczerbkiem na zdrowiu. U dorosłych osobników zazwyczaj występuje łagodna biegunka lub apatia spowodowana osłabieniem. W takich przypadkach należy podać kroplówkę, aby zapobiec odwodnieniu. Mając informacje z różnych miejsc w mieście, ostrzegam i proszę o większą czujność. Nie chcemy, rzecz jasna, kłopotów, więc swoją nonszalancją nie prowokujmy losu. Zawsze lepiej dmuchać na zimne i być przewrażliwionym niż potem patrzeć, jak niewinne kociaki przechodzą za Tęczowy Most jeden po drugim.

Ta choroba jest podstępna i mutuje do form, które wcześniej nie występowały. Kiedyś, szczególnie maluszki dotknięte tą zarazą cierpiały na wymioty oraz krwotoczne biegunki. W tym roku, niestety, objawy się zmieniły, co sprawia, że choroba stała się jeszcze bardziej groźna i niebezpieczna.

Uczulam! Dyscyplinuję! Ostrzegam! Zalecam podwyższone środki ostrożności!
Tłumaczenie, że koty są niewychodzące, nie zwalnia nas z obowiązku ich szczepienia. To my możemy przyczynić się do ciężkiej choroby lub wręcz śmierci ukochanych zwierząt, gdy szukamy wymówek, by unikać zadbania o ich bezpieczeństwo. Opuszczając dom, idąc do pracy, sklepu czy spacerując z psem, wchodzimy w różne przestrzenie, a zarazki i bakterie możemy przynieść do domu na butach czy ubraniu. Pamiętajmy, że koty zawsze sprawdzają, gdzie byliśmy i kogo odwiedzaliśmy, wąchając nas oraz przedmioty, które wnosimy do domu.