Tę społeczność pewnego przedszkola przy ulicy Morcinka w Łodzi znam w zasadzie kilka lat. O ile nie udajemy się tam na typową edukację, o tyle i tak gościmy często, biorąc udział w świętowaniu szczególne miłego dla nas święta jakim jest Światowy Dzień Kota. Tego dnia całe przedszkole celebruje piękną tradycję i wszyscy zarówno dzieciaczki jak i personel przychodzą ubrani w galowe tematyczne stroje, czyli obowiązkowo nawiązujące do kociego życia albo jego wyglądu.
Pomysłowość dzieci i rodziców zawsze mnie zaskakuje i zachwyca. Dziewczynki ubrane w kolorowe kocie bluzeczki, sukienki, getry, pantofelki z kocimi uszami we włosach, chłopcy w strojach ze stosowną czapką i ogonem z namalowanymi śmiesznie noskami i wąsikami. Nauczycielki stosownie do dnia, także paradują z dumą nosząc uszy czy kocie przepaski.
W tym przedszkolu wszyscy wyjątkowo, wręcz maniakalnie kochają koty i eksponują to z przeogromną radością.
W takiej atmosferze przesiąkniętą miłością kocią, zbędna jest nawet kocimiętka by Iwan czuł się swobodnie. W odniesieniu do tej placówki odstępuję od obowiązującego wszystkich innych wcześniejszego ustalania terminu. Nie czynię żadnych trudności, kiedy pani Beata nawet na tydzień przed tą wyjątkową datą, dzwoni i prosi o przybycie. To też już pewnego rodzaju schemat kwitujący znajomość społeczności i Fundacji, że pewnych procedur porządkowych z uwagi na przeogromne serce i wielką przyjaźń dla Kociej Mamy są zwyczajnie zwolnieni.
Cechą charakterystyczną tych nietypowych kocich zajęć jest to, że w tym przypadku mam szaloną dowolność zarówno merytoryczną jak i tematyczną. Każda forma poprowadzenia wykładu przyjmowana jest z aplauzem i aprobatą. Nikt mi nie narzuca zagadnienia, nie ma najmniejszych wymagań, nie określa w żaden sposób obszaru, o którym chcę dzieciaczkom opowiedzieć.
Co roku kieruję się intuicją, w zależności od poziomu wiekowego. Generalnie scenariusz tego dnia jest stały od kliku lat: rano odbywają się konkursy, gry planszowe z nagrodami oczywiście i niejako punktem kulminacyjnym, gwoździem dnia jest wizyta kota i prezenty pamiątkowe od Fundacji.
Kocham to przedszkole za jeszcze jedną ich przesympatyczną tradycję. Nigdy i w niczym mnie nie ograniczają, nie wywołują nerwowej atmosfery. Na rutynowe pytanie: ile mam czasu do dyspozycji, niezmiennie odpowiadają z uśmiechem: „Pani Izo, dopóki się Pani i Iwanowi nie znudzi!”. Zatem do zobaczenia za rok!