Do szkoły podstawowej nr 33 na Widzewie Fundacja zapraszana była nie raz, ale przełom nastąpił w momencie, kiedy ja także zawitałam na zajęcia. Wtedy to po raz pierwszy usłyszałam o projekcie, nad którym pracowały zaangażowane w pomoc zwierzakom nauczycielki a konsultowany był z fachowcami, pośrednio i z naszą Fundacją. Idea bardzo mi się spodobała. Celem było przybliżenie zasad pracy różnych organizacji, nie tylko kocich, ale i promocja wolontariatu.
Planowano zaprosić Straż Miejską, Animal Patrol, rzecz jasna Kocia Mama była najczęściej wpisana w grafik, ale też padła w rozmowie nazwa psiej fundacji, jednak nie naszej lokalnej.
Dlaczego taki wybór? Jakimi kryteriami kierowały się Panie? Otrzymałyśmy takie wskazanie od prowadzącej edukację wolontariuszki. Byłam zaskoczona. Zrozumieć potrafię osobistą sympatię i chęć promocji działalności, jednakże z naszego punktu jest to pomysł zły i dość dziwny. Na pytające spojrzenie, pospieszyłam z wyjaśnieniem.
Znam działalność tej organizacji, doceniam pracę, ale dlaczego mamy polecać organizację mieszczącą się 50 km od Łodzi? Jaki jest sens opowiadać o nich, promować, kiedy kompletnie nie możemy liczyć na pomoc? Przecież nie podejmą interwencji odławiania psa, skoro mają lokalnymi przepełnione kojce. Działam dokładnie tak samo, Kocia Mama nie pojedzie łapać koty do Torunia czy Wyszkowa, opiekunów przekieruję zawsze do rodzimych organizacji. Robię oczywiście wyjątek, kiedy obejmuję rękojmią ślepe mioty, jednak czynię to w trosce o ich życie.
Rozumiem…
Trzeba przybliżać działalność organizacji łódzkich bądź tych, które mieszczą się nieopodal, do nich łatwiej przecież dotrzeć.
Projekt w końcu został dopracowany w najdrobniejszych szczegółach.
Ustalałyśmy daty.
Jedna powinna być w okolicy KotoManii…
Znowu zdziwienie! A co to jest za wydarzenie? Kolejne szybkie szkolenie, mam wrażenie, że dziś nie szybko opuszczę mury szkoły, obróciłam w żart pytanie. Tak nazywamy nasze urodziny i wprowadziłam nauczycielki w temat, po rzetelniejsze informacje odsyłając do strony internetowej.
Chciałabym się spotkać z młodzieżą, by zachęcić do wolontariatu, ale z taką już dojrzalszą, klas siódmych i ósmych. Mogą przy okazji Gali poznać wolontariuszy, poczuć klimat i atmosferę pracy. To jest świetny pomysł!
W ubiegłym tygodniu, na kilkanaście dni przed godziną zero, odbyłam cykl spotkań informacyjnych opowiadając o rodzaju zadań, które zamierzam im powierzyć, jakie są poszczególne punkty scenariusza wydarzenia i dlaczego corocznie wręczam nasze kocie statuetki. Zadania, na razie drobne zostały przydzielone. Chętnymi opiekować się będą trzy nauczycielki tej szkoły, także rozważające podjęcie wolontariatu w Kociej Mamie.
Moje spotkania były nietypowe. Skupiłam się na organizacji wsparcia dla Emilki i wolontariuszek bezpośrednio najbardziej zaangażowanych w przygotowaniu KotoManii, Ela natomiast prowadziła tradycyjne wykłady w klasach młodszych.
Zgłosiła się dość liczna grupa, jak będzie wyglądać ich praca wkrótce się okaże. Na razie są pełni zapału, optymizmu, chęci do działania. Myślę, że dodatkową dość mocną zachętą jest fakt, że ich szkoła należy do grona wyróżnionych.