Sytuacja klasyczna, typowa dla naszej społeczności. Kilka lat temu zjawiły się w Fundacji z jasnym zdecydowanie określonym celem: Ela zgłosiła chęć prowadzenia domu tymczasowego, a Gosia gotowość do udziału w odławianiu środowiskowych. To, że obie akurat mieszkają blisko siebie nie miało wpływu na ich przyjaźń, a raczej nić porozumienia i ogromna sympatia, która zrodziła się kompletnie naturalnie.
Przylgnęły do siebie! Razem obstawiały kiermasze, razem bawiły się na sesji, wspólnie podejmują także kocie interwencje. Małgorzata pomaga w transporcie z kociakami na rutynowe przeglądy, wspierają się obie cudnie, a ja jestem szczęśliwa, że ten duet tak przykładnie funkcjonuje. Od chwili, kiedy Gosia oczekuje synka, jej aktywność naturalnie jest odrobinę mniejsza. Jednak mimo to i w tak cudownym dla siebie czasie, zaliczyła interwencję, w wyniku której odłowiono i wykastrowano koty bytujące na podwórku pewnej posesji w Pabianicach.
Nie zamykamy się wyłącznie na koty łódzkie, bo takie zachowanie byłoby zwyczajnie głupie. Sytuacje, kiedy interweniować i w jakim zakresie pomagać kotom spoza Łodzi, zostawiam ocenie wolontariuszkom, bowiem one znają lokalne układy, potrafią odróżnić potrzebę bycia społecznym od typowego roszczenia oraz ocenić, kiedy faktycznie Fundacja ze swoją pomocą powinna wkroczyć, a na ile może tylko pewne aktywności wesprzeć logistycznie poprzez użyczenie odpowiednich sprzętów lub zapewnienia kociej wyprawki osobie decydującej się nawet jednorazowo podjąć opiekę w trybie domu tymczasowego.
Fundacja to nie jest tylko instytucja, do której się zgłasza problemy, oczekuje od podjęcia interwencji czy też przyjęcia kociaków. Ideą, najważniejszym przesłaniem jest edukacja, ale ta w naszym wydaniu ma, rzecz jasna, wiele wymiarów i przestrzeni. Edukujemy dzieci i młodzież, ale i dorosłych karmicieli, wdrażamy nasze nienaruszalne zasady, że po stronie opiekuna zgłaszającego kociaki leżą określone przez Fundację obowiązki.
Jesteśmy największe w regionie, więc automatycznie odbieramy największą ilość zgłoszeń o przeróżnych tematach i problemach, ale o zaangażowaniu decydujemy dopiero po wnikliwej analizie uzyskanych informacji. Niestety, ale bardzo często zdarza się, że wiadomości zasłyszane w trakcie zgłoszenia diametralnie odbiegają od fatycznej rzeczywistości, takie zachowanie nie ułatwia niestety ani komunikacji, ani wzajemnych relacji.
W tym konkretnym przypadku na szczęście obyło się bez kolizji informacyjnej i w miłej atmosferze przebiegła i dokonała się cała interwencja.