Dramaty piszą się same

Takich sytuacji się nie planuje, życie pisze samo scenariusze. Z pięciu odłowionych pod Łodzią, żadna kotka nie była w stanie zdrowia nadającym się do adopcji. Cały pakiet był tak
słaby, że dość długo okupował dwa lecznicowe szpitale – w Perełce i Filemonie.
Kotka-matka, wściekła i dzika złośnica, miała obustronne zapalenie płuc. Trudności dotyczyły sposobu, jak podać jej leki, żeby nie zjadła lekarce ręki.
Gorzej się miały jednak jej dzieci przebywające w Filemonie. Z powodu kalcywirozy, dzielnie walczyły o swoje życie.

Trudny był rok 2018. Nie było w zasadzie łatwych i prostych interwencji. Obyło się na szczęście bez epidemii, ale przyjmowane koty spędzały lekarkom, wolontariuszkom i mnie sen z powiek. Generalnie wspominać go będę jako ten, w którym koci katar przechodził w kaliciwirozę powodując głębokie nadżerki w jamie ustnej albo uszkadzał rogówkę tak, że konieczne były amputacje jednego bądź obu oczu.

Jeśli mam być szczera, to wolę powikłania drugiego rodzaju. W przypadku nadżerek bywa różnie, bo tak naprawdę trudno jest rokować, jakie kot ma szansę. Nawet delikatne zmiany na języku lub w obrębie jamy ustnej uniemożliwiają spożywanie posiłków z uwagi na bóli obrzęki. Do tego często dochodzi jeszcze brak apetytu spowodowany gorączką i złym samopoczuciem. W efekcie prawie zawsze pojawia się konieczność włączenia karmienia płynami, wspierania kroplówkami, płynnym mięsem i witaminami.

Domy tymczasowe świetnie pełnią funkcję opiekuńczą, ale w chwili, kiedy mamy do czynienia z nadżerkami, sytuacja staje się wręcz dramatyczna z uwagi na konieczność cierpliwego dokarmiania co 3-4 godziny. W takich przypadkach trudno jest pogodzić obowiązki wynikające z wolontariatu z pracą zawodową i innymi aktywnościami. Nadal mało osób ma świadomość  skutków kaliciwirozy oraz wiedzę jak trudna jest do opanowania.

W historii Kociej Mamy miałam kilka dość spektakularnych przypadków tej choroby i tylko dzięki determinacji opiekunki oraz dobrej diagnozie i trafionemu leczeniu udało się kotka wyciągnąć nawet z dość beznadziejnego stanu. Niestety powikłania pochorobowe osłabiają organizm zwierzęcia w takim stopniu, że mimo leczenia, nie odbuduje on w 100 % swojej odporności.

Cisza panowała przez cały świąteczny czas, żadne wieści nie przychodziły z Filemona. Miałam świadomość, że gdyby były jakieś problemy, Anna natychmiast dała by mi znać.

Kocięta opanowały i zwalczyły wirusa. Mija ponad miesiąc odkąd trwa o ich życie batalia. Teraz będą szczepione, poddane sterylizacji i wreszcie szykowane do adopcji. Matka dwa dni przed Wigilią wróciła po zbiegu na swoje terytorium w myśl zasady, że nie przesadza się starych drzew.

Danuta ma za zadanie odnaleźć karmicieli, by ustalić, w którym miejscu można postawić kocie budy. Skoro karmią te koty na dość rozległych działkach, doskonale znają ich nawyki i obyczaje.

Tak więc przy okazji tradycyjnych aktywności bywa, że czasem zamieniamy się w kociego detektywa.