Porządek w piwnicy na Widzewie robiłam prawie 20 lat temu. Zabezpieczyłam wtedy wszystkie koty. Kiedy pojawiły się nowe matki, opiekunki nie odezwały się do Fundacji, poszły na łatwiznę podając tabletki antykoncepcyjne. Z trójki nam przekazanej odszedł najsłabszy kociak. Po raz enty zadaję sobie pytanie: Kiedy opiekunki nabiorą rozumu i wykastrują karmione koty?