kocia mama donosi

Nagłe olśnienie na mnie spadło, dokładnie takie samo, jak w przypadku opublikowanych niedawno faktur. Skala wydatków, które ponoszę od lat zaskoczyła nie tylko wolontariuszki ale i osoby postronne wspierające moje wysiłki. Nikt dotąd nie przekładał pobieranych wyprawek  czy wizyt w klinikach na faktyczną kasę. Ale widać dopiero kumulacja faktur, śmierci kociaków, płacz wolontariuszek i mój spadek odporności psychicznej finalnie przełożyły się na decyzję, by podzielić się z resztą świata jak wygląda ta druga strona medalu bycia Szefową Fundacji Kocia Mama.

Czytaj dalej

Moja słaba silna wola

Zasady panujące w Kociej Mamie obowiązują wszystkich bez wyjątku takie same, dotyczy to również i mnie, szefowej.

Kiedy kilka tygodni temu nominowałam koty jadące do enklawy, wybierając te, które sprawiały kłopot swym brudzeniem, zawisło w przestrzeni fundacyjnej pytanie, dlaczego nie brany pod uwagę jest mój szczoch Mopik? Nikt nie odezwał się słowem, ale moja kocia intuicja wyczuwała ogromne napięcie. Ten i ów zachodził w głowę, jak to się stało, że w chwili, kiedy zdecydowałam się na tę eskapadę, nie zabrałam swojego upierda?

Wyjaśniam zatem wszystkim. Byłam zmęczona zachowaniem Mopika, do szału doprowadzało mnie jego znaczenie terenu, tym bardziej, że jego śladem szły inne moje kocury. Każdego ranka budziłam się sparaliżowana strachem, w jakim miejscu znajdę kałużę. Wolę nie mówić, ile miałam przez niego awantur i kłótni. Wypróbowałam każdą opcję, od tabletek na wyciszenie po obroże behawioralne i wkłady do kontaktu. Stawiałam jak głupia w każdym kącie domu kuwety. Przed wizytą znajomych nie martwiłam się o to, czy zasmakuje im serwowane menu, tylko o to, czy Mopik nie zsika im się do butów. Wole nie pamiętać, ile wydałam swojej domowej kasy na niwelatory zapachu kociego moczu.

Czytaj dalej

Szybka akcja

Zawsze odpowiednio wcześniej informuję koordynatorki oraz domy tymczasowe o swoich planach wyjazdowych. Bardzo nam to ułatwia i usprawnia społeczne działanie. Zasada jest od lat niezmienna: każdy ma prawo do relaksu ale nie może to kolidować ze sprawnym działaniem Fundacji.

I tak, kiedy Anna udaje się na wakacje, ja przejmuję zadanie polegające na wydawaniu sprzętu, kiedy Joanna wybywa uprzedza mnie w jakim czasie nie mogę liczyć na jej transportową dyspozycyjność. To samo dotyczy Basi, która zawiązuje cele pomocowe czy Ani, która jest aktywna na fejsie.

Spokojne, rytmiczne działanie cenię sobie szalenie, bo w moim życiu i tak nieustannie koty wprowadzają chorowaniem i operacjami niemałe zamieszanie, dlatego staram się planować niektóre aktywności.

Czytaj dalej

Temat poniekąd wstydliwy czyli skąd biorę pieniądze na opłacenie faktur

Nigdy dotąd tego nie robiłam, nie publikowałam  faktur, które są dokumentacją skali, na jaką działa Fundacja Kocia Mama. Domom tymczasowym zapewniłam niezwykle komfortową sytuację, bowiem współpracując z wieloma klinikami, opiekunowie kotów mogą wybrać tę, która jest najbliżej położona. Jednak  dyspozycyjność lecznic jest związana z naszą wypłacalnością.

Raz na jakiś czas pojawia się post na roboczej grupie, liczący koty przebywające w naszych domach, oczekujące na adopcję ale i taki, w którym zliczamy zgłoszone przez opiekunów mruczki.

Czytaj dalej

Kocia Mama na tropie afery!

– Ale nam się trafiła klientka! – pewnego dnia ucieszyła się Dorka – Ostro licytuje fanty, wybiera rękodzielnicze perełki, przejrzyj proszę gadżety, może jakieś cudo wpadnie Ci w ręce. Fajna osoba, ma od nas dwa koty, pokazywała mi umowy adopcyjne, zaprasza po wsparcie, naszykowała jakieś fanty, bo lubi naszą Fundację.

Minęło kilka dni. Dorota zamykała licytację na Pchlim Targu, zsumowała transakcje, kontaktowała się w kwestii odbioru zakupów.

Jesteśmy otwarte, kreatywne, konstruktywne. Doceniamy pomoc, którą uzyskujemy w ten sposób na koty. Bazarki internetowe są jedną z form naszej pracy zarobkowej, bez tej aktywności nie mogłabym z takim rozmachem leczyć kotów.

Czytaj dalej

Niezbędne wsparcie

– Jestem do dyspozycji w przypadku awarii – taką deklarację usłyszałam na początku wakacji od Anity – Pamiętaj proszę, jakby nagle zabrakło Ci miejsc w DT.

Oferta składana była już któryś raz, ale z uwagi na tryb pracy dziewczyny, nie odważyłam się z niej dotąd skorzystać. Praca w godzinach 10 – 20 eliminowała ją jako opiekunkę kociaków, ponieważ wiemy z doświadczenia, że są sytuacje, które wymagają natychmiastowej wizyty u weterynarza. W przypadku Anity nie mogłam oczekiwać, iż zaniedba obowiązki zawodowe na rzecz moich kotów. Nie tak działa bowiem Kocia Mama. Miłość do kotów, chęć uratowania jak największej liczby mruczków nie wyłącza w moim przypadku racjonalnej oceny możliwości.

Sytuacja zmieniała się diametralnie kiedy wolontariat rozpoczęła Angelika. Dziewczyna jest aktywna na kiermaszach, działa w Grupie Fundacyjnych Autek i co najistotniejsze, mieszka nieopodal miejsca pracy Anity. W wyniku tej właśnie sprzyjającej okoliczności Anita mogła wreszcie zrealizować marzenie życia i zostać Domem Tymczasowym.

Czytaj dalej