Ta kotka przyjechała do nas z Pabianic, dzieci oddałam do adopcji, a Ona stała się mamką dla sierotek znalezionych w lesie, roboczo zwanych kociakami od Pana Ukraińca. Cały czas, kiedy przebywała w domu Maryli, tłukła przy każdej okazji Jej stare koty, trzepała im futro dokładnie tak jak trzepie się dywan na święta. „Co z tą Sofi zrobimy?” – biadoliła Maryla – “Jak ładna, tak niedobra.” “Nie można mieć wszystkiego.” – odpowiadałam rozbawiona, jakiś dom się diablicy w końcu znajdzie.
Kategoria: Lokalizacja
Nowe trendy
Mówią, że atmosfera ma przełożenie na pomysły, chęć działania, na aktywność. Jest to fakt całkowicie prawdziwy i niepodważalny. Odkąd odświeżyła się osobowo Fundacja, dołączyli nowi wolontariusze, którzy sumiennie realizują zadania i cele, stary skład, moja ogromna fundamentalna podpora ma mniej pracy organizacyjno- porządkowej i może się skupić na promocji, rozwoju, wdrażaniu nowych projektów.
Nowa akcja pomocowa
Na terenie Politechniki Łódzkiej jesteśmy obecne jako Fundacja od wielu lat. W sumie opiekowałyśmy się bytującymi tam kotami od chwili, kiedy to pracująca w Bibliotece Iza dołączyła do grupy kocich opiekunek. Leczymy, sterylizujemy, zabieramy do adopcji, pomagamy w ich żywieniu. Mówi się, że dobro wraca i w tym konkretnym przypadku jest to najprawdziwsza prawda!
Koty znowu poszły posiedzieć w koszyczkach
Tak jak przewidywałam, zresztą nie ja jedyna, sytuacja w kraju i na świecie ma ogromne przełożenie na pracę i kondycję dużych firm czy korporacji, ale co mnie szalenie martwi na prawidłowe działanie organizacji pozarządowych. Radykalnie ucięły się dotacje, programy pomocowe i to nie tylko na rzecz zwierząt. Mnie na sercu najmocniej leży przede wszystkim kwestia kocia, co jest dla wszystkich zrozumiałe. Łódź niestety należy do niechlubnego grona miast, w których zwierzęta środowiskowe mogą liczyć wyłącznie na pomoc fundacji i organizacji prozwierzęcych, w tym roku Urząd Miasta kompletnie zignorował temat kotów zwanych miejskimi.
Walczymy o żabę
Stacja benzynowa, jedna z wielu, jakie funkcjonują w naszym mieście. Dziewczyna niedawno rozpoczęła na niej pracę, a że ma w domu także mruczka, wiadomo wszędzie rozsiewa kocie feromony i wysyła w eter pozytywne emocje. Długo czasu nie upłynęło, kiedy zawitała do Niej pewna para. Pewnego dnia pojawił się dziwny oswojony duet: duży czarny kocur i raczej drobna, ale dorosła kotka. Przychodziły systematycznie zawsze na Jej dyżur. Wpisały się w pejzaż stacji do tego stopnia, że nikt już specjalnie nie okazywał zdziwienia. Nie psociły, nie brudziły grzecznie czekały na swoją porcję jedzenia, a potem znikały.
Kocięta spoza fundacji czekają na dom
Kotki znalazły dom.
Kubuś ma dom
Kotek znalazł dom u dotychczasowej opiekunki.
Kacperek ma dom
Kotek znalazł dom u dotychczasowej opiekunki.
Fundacja to nie figloraj
Rozumiejąc potrzebę wolontariatu, chęci bycia użytecznym społecznie, znając kłopoty i bariery na jakie napotykały chcąc działać na jakimś polu osoby nieletnie, jako jedna z niewielu organizacji możemy pochwalić się prężnie działającymi wolontariuszami, za których deklarację solidnej i rzetelnej pracy złożyli Rodzice. Wolontariat wiąże się z odpowiedzialnością, umiejętnością pracy zespołowej, ale i realizacją powierzonych zadań w określonym czasie. Trudność polega na drobnym fakcie, że osoba nieletnia zawsze musi przebywać pod opieką dorosłej, zapewniającej jej bezpieczeństwo, ale nie zawsze może z przyczyn obiektywnych, być nią członek organizacji.
Ratujemy Gacka
Mam świadomość, że ta historia wygląda jak z opowieści fantasy, ale nie raz już moja intuicja wyprzedziła spadającą na Fundację sytuację. Zaczęło się niewinnie od robienia porządków w siedzibie. Nadchodzi pora kiedy stajemy przed faktem, że aby jeszcze lepiej działać trzeba pewne przestrzenie uporządkować i przemodelować. Wiem, że nie mogą ot tak po prostu zawiesić działalności na kołki, więc wiele projektów toczy się równolegle. I tak, kiedy powstał kącik biurowy zgodnie z wymogami wynikającymi z RODO nadszedł czas na reorganizację oferty sprzedażowej.