Perełka na zakończenie sezonu edukacyjnego

Zgodnie z grafikiem spotykamy się z dziećmi i młodzieżą od października do końca maja. Wrzesień jest miesiącem przeznaczonym na rozruch, a maj na ostatnie spotkania rezerwowane dla szkół wyjątkowych.

Mimo zawirowań personalnych, mimo zmiennej czasowo aktywności wolontariuszek nadal jestem w stanie zmontować fajne, kompetentne zespoły edukatorek.

Czytaj dalej

Edukacja spod lady

Hasła i hasełka Kociej Mamy rozładowują niekiedy dość kłopotliwe sytuacje. Co roku wiosną w nasze fundacyjne relacje wkrada się lekkie napicie wywołane zgłaszanymi interwencjami.
Sytuacja powtarza się od ponad 20 lat. Najpierw wyczekuję wiadomości o kocich smarkach, potem drżę, czy uda mi się wszystkie zabezpieczyć adopcyjnie, a w międzyczasie gonię wolontariuszki do pracy, abym można było swobodnie opłacić faktury. Żeby było jasne, siebie gonię najbardziej!

Czytaj dalej

Metamorfoza Mopika

Moje koty od zawsze pracowały dla Fundacji, w przenośni i dosłownie. Bez względu czy są zdrowe czy chore. Te grzeczne, łagodne, chętnie współpracujące biorą udział w edukacji, bo kocia obecność zawsze zmienia atmosferę na lepszą, pomaga nawiązać kontakt.

Dzięki tym chorym wspólnie  z weterynarzami zdobywaliśmy nieocenioną wiedzę medyczną  odnośnie działania leku w konkretnym przypadku i jakie są ewentualne skutki uboczne czy te dodatkowe, nieopisane w ulotce.

Tak było w przypadku porażenia rdzenia u Balbiny,  które było następstwem urazu mechanicznego spowodowanego  bestialstwem człowieka ale mieliśmy też przypadek porażenia wywołany urazem neurologicznym u Pitusia.

Czytaj dalej

Wagary wymuszone wolontariatem

W Fundacji nie ma przypadkowych ludzi. Wszyscy pojawili się w dwojaki sposób: zostali skierowani przez weterynarzy, zachęceni przez znajomych, przyjaciół bądź rodzinę albo w zasadniczej większości poprzez kontakt ze mną podczas adopcji, interwencji lub użyczania sprzętu. Wyjątek stanowi Renata, ale to opowieść na inną okazję.

Tak działo się na samym początku. W ostatnich latach nie mogę się zdecydować czy bardziej pomaga czy przeszkadza mi w rekrutacji medialny rozgłos.

Czytaj dalej

Wiosenna edukacja

Piątek. Koniec tygodnia początek weekendu, a my nadal w pracy.  Tym razem jechałyśmy na obrzeża Łodzi, do dzielnicy zwanej Zielonym Romanowem. Przedszkole małe, prywatne, zadbane, dzieci grzeczne, środowisko ogólnie  przyjazne, choć z małym dystansem.

Czytaj dalej

Wędrując po Łodzi

Kilka lat temu marzyła mi się mapa Łodzi, na której zaznaczałabym miejsca, gdzie bytują koty będące pod opieką ludzi związanych z Fundacją. Pomysł oczywiście nie wypalił, bo Kocia Mama nie podjęła się zabezpieczania potrzeb wyprawkowych opiekunów, a zajęła się finansowaniem skomplikowanych operacji  i przysposabianiem adopcyjnym. Poszłam w trudniejszy temat z kilku przyczyn, z których najbardziej dla mnie istotna, to fakt, że lokalnie bytujące koty karmione są przez miejscową społeczność, a wielu karmicieli faktycznie nie jest świadomych aktywności innych .

Czytaj dalej

Kompletnie inaczej

Przykro mi niesłychanie, że nie miałam okazji poznać osobiście nowej społeczności, która z entuzjazmem przyjęła Fundację w swoich progach.

Od początku komunikacja była rewelacyjna, Renata nie zgłaszała najmniejszych zastrzeżeń.
Atmosfery nie zepsuły zmiany pierwotnych ustaleń, a wszystkie poprawki, przyjmowane były z ogromnym wyrozumieniem i aktywnością zmierzającą do konstruktywnego dopięcia szczegółów. Nie trzeba było wyjaśniać kwestii związanych z trybem pracy w wolontariacie. Nie zdziwił fakt pracującej mamy z dzieckiem. Ta wizyta była nam potrzebna. Dodała energii, zapału, odbudowała wiarę w fajnych ludzi. W przypadku tej edukacji spotkałyśmy się wyłącznie z życzliwością, szacunkiem i podziwem.

Czytaj dalej