Moda na pomaganie

Skutkiem ubocznym pracy każdej OPP jest promocja wolontariatu. W sumie na tę aktywność my, społecznicy nie mamy żadnego wpływu, to jest efekt statutowych działań.

Każdej nowej osobie chętnej na wolontariat zawsze zadaję pytanie czy ma świadomość odpowiedzialności zbiorowej?

Czytaj dalej

Ambasadorzy Kociej Mamy

To spotkanie miałyśmy prowadzić we dwie. Żadna z nas nie była w szczytowej formie, czasem tak bywa. Permanentny, uciążliwy ból migrenowy zagłuszał myśli w głowie Renaty. Emocje kilku poprzednich dni tak mną targały, że nie umiałam się na niczym skupić. Komplet stanowiła Joanna, podrapana przez ukochanego kota.
Na szczęście Olga była tym razem w formie i widząc nasze chwilowe zamotanie, kontrolowała upływający czas i poszczególne etapy edukacji.

Czytaj dalej

Tym razem lekcja organizacyjna

Justynę poznałam kilka lat temu, pojawiła się w gronie znajomych syna. Miła, sympatyczna, bezpośrednia. Wizyty w naszym domu odbywały się według scenariusza: na powitanie zawsze łapała i miziała któregoś mojego kota. Kociara kociarę zawsze rozpozna. Kociara z kociarą szybko znajdą wspólny temat.

Czytaj dalej

Działanie Fundacji a formy wsparcia

Na pytanie jak to robię, że mimo tylu aktywnych osób w Fundacji, wszystko działa jak w świetnym zegarku, od lat odpowiadam tak samo: Najważniejsze czynniki składowe odpowiedzialne za fenomen zjawiska zwanego potocznie Fundacją Kocia Mama są trzy: 1. Mój charakter pracoholika i perfekcjonisty; 2. Umiejętność rozdzielania zadań; 3. Ogromny, życiowy fart, który sprawia, że przyciągam Najlepszych!

Czytaj dalej

Przerwa świąteczna

Czas jest szczególny, przygotowując się do Świąt, zamykamy zaległe sprawy tak, żeby Nowy Rok zaczynać z pustą listą zadań. Tradycją jest niepisaną ale często stosowaną, że przy okazji porządków, wietrząc szafy i przeglądając pudła, rozstajemy się z rzeczami, które przestają budzić dobre wspomnienia, tracą wartość emocjonalną, nie wzbudzają żadnych sentymentów więc z automatu dołączają do sterty klamotów, które tylko powiększają ilość zbędnych rzeczy.
Pragmatyzm życiowy i fundacyjny przydomek Mackwacz, połączone z umiejętnością sprzedażową zainspirował do utworzenia kilku bazarków. Opiekowały się nimi generalnie Ania i Wiola, ja tylko gromadziłam na nie przedmioty.

Czytaj dalej

Cyklicznie

Ta sama placówka.
Ta sama społeczność.
Ta sama ekipa edukatorek.
Te same zwierzaki, przeważnie mruczki moje, Renaty, czasem dla odmiany Izy, która oprócz Pepka zabierze swoje psiaki.

Ta sama dziewczyna co rusz mnie pyta: Iza kiedy możemy liczyć na waszą wizytę?
Nie naciskają, taktownie czekają, rozumiejąc specyfikę, trudność, odmienność odbywających się zajęć.
Cyklicznie, systematycznie.

Czytaj dalej

Z wizytą w Klubie Seniora

Pewien budynek w centrum miasta znany jest dobrze Łodzianom, szczególnie tym, którzy odrobinę działają społecznie. Jego przestrzeń jest miejscem wydarzeń kulturalnych, akcji, spotkań, koncertów nawet happeningów. Mam na myśli oczywiście Ośrodek Inicjatyw Artystycznych, w którym od lat funkcję dyrektora pełni niezwykle kreatywna osoba, kobieta wielu pomysłów i talentów. Znamy się oczywiście, bo jakże mogło być inaczej skoro obie mamy podobną ciekawość i apetyt na życie.

Czytaj dalej

Skutki uboczne edukacji

Konsekwentnie, z pasją, bez rutyny, systematycznie, z szeroką ofertą dla każdego poziomu i wieku – tak można w skrócie określić naszą aktywność na polu edukacyjnym. Przyjmujemy zaproszenia wszędzie, do placówek, gdzie kształcą się dzieci zdrowe ale i z niepełnosprawnościami.
Odrzucamy na bok własne emocje, chowamy uczucia za grubą skorupą, jak armia wykonujemy zadania i dopiero, gdy jesteśmy schowane w domu, odreagowujemy to, co nas danego dnia spotkało.

Czytaj dalej

Zgrana ekipa

Wydarzenia ostatnich miesięcy są najlepszym świadectwem tego, jaką faktycznie stworzyłam Fundację. Bardzo ostro zarysował się obraz prawdziwych relacji i emocji między nami. Nie słowa i obietnice charakteryzują moje dziewczyny, ale ich czyny, autentyczne działanie, szalona odpowiedzialność. Myślę, że cała sytuacja była jedną wielką nauką dla nas wszystkich. Ostrzeżeniem, przypomnieniem jak ulotne jest ludzkie życie, jak wiele zależy od zbiegu dobrych i złych okoliczności, że nie żądzą koneksje i pieniądze a dziwne przypadki, na które nie mamy żadnego wpływu. Ograniczenia, które na mnie spadły ani na moment nie zaburzyły normalnej pracy, znając formę mojej niedyspozycji, dziewczyny przejęły obowiązki dając mi czas na rekonwalescencję. Wiedząc jak mocno troszczę się o prestiż Kociej Mamy, jak bardzo na sercu leży mi jej dobro, działały jeszcze sumienniej, wykluczając niepokoje, obawy, zdenerwowanie.
Jestem wdzięczna za taką postawę, ale i dumna, że ani na moment nie zwolniły tempa, że pracowały nie czekając na motywujące rozmowy, że nałożyły na mnie klosz.
Czytaj dalej