Kocia opatrzność czuwa

Najgorsza jest bezsilność i fakt bezradności, kiedy ktoś liczy na konkretną pomoc.

W chwili kiedy weszłam do Lecznicy Żyrafa, zawezwana przez roztrzęsioną Magda, miałam dwa wyjścia z sytuacji. Mogłam państwu nakazać powrót do domu z pakietem, który dopiero co się urodził i przyjąć kociaki za 6 tygodni, albo przejąć rodzinę, jak też uczyniłam.
Są w życiu chwile, kiedy decyzje trzeba podejmować błyskawicznie, bo nie dostaniemy szansy by ją ewentualnie poprawić.

Tak było i tym razem.

Czytaj dalej

Poniedziałki są lepsze i gorsze

Ten poniedziałek zaczął się nietypowo, zrezygnowałam z ulubionej kawy, z uwagi na rutynowe badanie morfologii.  Nie było już kolejki, więc nie było potrzeby, by wyciszyć telefon.
W trakcie pobierania jednak zadzwonił, grając ulubioną melodię.
„Albo pani wyciszy, albo odbierze zanim mnie coś trafi” powiedziała z godną podziwu wyrozumiałością pielęgniarka, która na szczęście zna moją drugą, ale za to ukochaną profesję.
„Czy Kocia Mama ma prawo do chorowania, co one zrobią jak pani zabraknie, tfu tfu tfu!”  sama przeraziła się swego pytania. Jej też pomagałam z bezdomnymi smarkami, przychodnia graniczy ze sławną ulicą Lokatorską, a tam swego czasu roiło się od chorych kotów.

Czytaj dalej

Klatki łapki poszły w ruch

Na ten weekend szykowali się wszyscy.  Zamieszanie przypomniało prawie pospolite ruszenie.
Atmosfera, jakbyśmy przygotowywali się na długą wojnę, a nie na spokojny, relaksujący wypoczynek. Kolejki były dosłownie wszędzie.
Sklepy, bazary, galerie były tak oblegane przez kupujących, że po raz kolejny cieszyłam się, że zawsze wyłamuję się z szablonu i działam według kompletnie innego schematu.
Tę majówkę postanowiłam przeznaczyć na ostatnie porządki w siedzibie, czyli pracę w swoim tempie, chęci i trybie.

Czytaj dalej

Majówkowe atrakcje

Ostatni poniedziałek kwietnia zaczął się nerwowym odliczaniem do majowych wypadów, zakupami i drobnymi domowymi porządkami.
Jedni wyrzucali stare ubrania i kapcie, a inni poszli dalej i bez skrupułów pozbywali się swoich niby ukochanych zwierząt. Tak w ramach wiosennego wietrzenia domów na ulicy nagle znalazł się młody kocurek.
Czytaj dalej

Fundacja a reszta niby kociego świata

Historia kota jest przykładem sposobu pracy Fundacji. Będzie anonimowa.
Ze względu na osoby trzecie, ale i wypracowany styl.  Nie chcę powielać złych wzorów ani też nikogo oceniać. Nie będziemy piętnować, wzbudzać sensacji a już tym bardziej pisać, że każde 5 zł to datek, który uratuje tego kota.

Czytaj dalej

Atrakcje u schyłku zimy… czyli o pechowym Puchaczu, który miał farta

Zima była nijaka, raczej mało kłopotliwa, ale żebyśmy tak zupełnie nie zapomnieli co oznaczają dwucyfrowe mrozy, postanowiła nam trochę dokuczyć, jak to mówiła moja Babcia: żeby wygonić choroby. Od razu poszły w ruch czapki, szale, kominy, wyciągnęliśmy z szaf grube płaszcze, puchowe kurtki i kożuchy. Mały był ruch na ulicach, przechodnie szybko przemykali z pracy do domu. Szkoda tylko, że Zima nie była na tyle szczodra, by sypnąć puchatym śniegiem, wtedy byłoby cudnie szczególnie dla dzieci.

Z punktu widzenia Kociary inaczej odbieram srogie mrozy. Rozdaję więcej suchej karmy, przydzielam domki i budki styropianowe. Mam świadomość, że niska temperatura nie tylko dla ludzi jest bardzo przykra.

Czytaj dalej

Ja pani pokażę!

Jakoś w połowie 2016 roku, bodajże to był sierpień, jechałam z Bożeną na typową objazdową po Łodzi interwencję – tak nazywam dni, kiedy przy okazji i po drodze załatwiam rozmaite sprawy, a mając za szofera Bożenkę, jestem tym bardziej szczęśliwa, bowiem od razu mam super profesjonalną dokumentację fotograficzną. Stałyśmy chyba na światłach, gdy zadzwonił telefon.
– Czy mam przyjemność z szefową Kociej Mamy? – bardzo oficjalnym tonem zadano pytanie.
– Tak, słucham, w czym pomóc? – też nie siliłam się na serdeczność. Bożena spojrzała pytająco,  rzadko bywam aż tak poważna. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami, pokazując oczami „Czekaj, zaraz się dowiem o co chodzi.”
Czytaj dalej

Dziki lokator

Ten kot pojawił się koło października. Obszedł zakamarki, przykładnie podnosił co rusz ogon zaznaczając teren, wylizał do czysta miseczki, które ustawiam dla nocnych gości odwiedzających mój ogród. Jego powtarzające się wizyty zmusiły moje koty do większej aktywności. Nagle przestały być ospałe, zaczęły z niepokojem węszyć zapach intruza. Rozpoczęły warty przy bramie, nawet lekko opóźniony umysłowo Mopik wykazał się rewelacyjną aktywnością wyganiając biało- burego.

Czytaj dalej

Zwiastuny wiosny

Kiedy pada pytanie: co dla Ciebie jest oznaką Wiosny?
Ogrodnik odpowiada bez namysłu: krokusy i przebiśniegi.
Ornitolog natomiast: przylot bocianów.
Sadownik: kiedy zaczynają budzić się pszczoły.
Dla mnie, kociary, od zawsze jest jedna odpowiedź: kiedy do Fundacji przyjmuję pierwsze kociaki!

Czytaj dalej