Odwiedzające dwa miejsca bytowania kotów, starą zajezdnię tramwajową i plac przygotowywany do odgruzowywania, wolontariuszki, mówiąc bardzo delikatnie, wzbudzały niekoniecznie pozytywne emocje.
Kategoria: Kocie Interwencje
Dziewczyna do zadań specjalnych
Mam chętną na wolontariat – chce pomagać w transporcie i łapać koty na zabiegi, małe na oswajanie – zakomunikowała mi radośnie Anna – Podeślę Ci Ją na rozmowę, sama zobaczysz czy to nie jedna z opowiadaczek.
Przez lata pracy wytworzyła się miedzy nami swoista komunikacja oparta na tylko nam znanych skrótach wynikających z sytuacji, jakie się działy z różnymi nawiedzonymi kociarami.
Duet Małgorzat kontra Dziki Dziad!
Gosia w akcji. Ta dziewczyna nie rzuca słów na wiatr! Szybko poznała zasady. Jeszcze szybciej zaaklimatyzowała się. Dla mnie pomoc fantastyczna.
Na ratunek kociemu dziecku!
Tego Pana znam odkąd działa ze mną Maryla.
Pomagał Fundacji nie raz. Generalnie transportowo. Trochę z przekąsem żartował z nas, kociar, mimochodem wtrącał „Po to się tłukę taki szmat drogi żeby zaropiałe koty wozić? Czy nie możemy jak normalni ludzie pójść po prostu na kawę?”
Pytanie zawsze wisiało w próżni.
Żadna wolała nie podejmować tematu, wiedziałyśmy, że ma rację.
Maryla dyplomatycznie zmieniała temat, ja robiłam słodką minę wręczając kalendarz.
Jeden ze sposobów jak się trafia na czarną listę
– Czy pani XX? Dzień dobry, Iza Milińska, szefowa FKM, ma pani chwilkę, żeby porozmawiać? Mam jedno pytanie: dlaczego pani w internecie kłamie?
Po drugiej stronie słuchawki, po pierwszym odruchu radości, zapadła cisza, konsternacja.
Na szczęście w życiu panuje równowaga
Często słyszę pytanie: jak Ci pomóc Kocia Mamo skoro nie mogę adoptować żadnego futra?
Form jest wiele: opieka wirtualna nieadopcyjnego kota, stały przelew na konto, wsparcie celu na SiePomaga, zbiórka karmy w przedszkolu, szkole, gimnazjum czy w firmie, zakup fantów na Pchlim Targu bądź na Bazarku dla kociąt prowadzonym przez Anię. Można przekazać rękodzieło, rzeczy zbędne w domu, pomóc w transporcie. Gama możliwości jest przeogromna, wystarczy tylko wyrazić chęć, a ja z pewnością znajdę odpowiednie zadanie.
Ku przestrodze
Kontakt telefoniczny to bardzo trudny rodzaj wolontariatu. Bywa kłopotliwy, kiedy telefon dzwoni niezgodnie z określoną porą, a niekiedy wręcz przykry z uwagi na zachowanie ludzi.
Mam wrażenie, że inne organizacje bronią się przed takimi sytuacjami proponując kontakt wyłącznie przez e-mail, czyli de facto ucinają osobom starszym czy cyfrowo wykluczonym możliwość szukania u nich pomocy.
Kiedyś i ja wisiałam non stop na słuchawce prowadząc interwencje. Od kilku lat i ta dziedzina naszej pracy została zgrabnie uporządkowana.
Monika, Maryla i Aneta świetnie sobie radzą w rozwiązywaniu problemów bieżących, do mnie kierują sprawy trudne, sporne, wyjątkowe bądź wymagające tupnięcia nogą! Wiadomo, Szefowa.
Tysiące obowiązków, które na mnie spadły z racji założenia Fundacji, nie przytłaczają mnie wyłącznie dzięki systematycznej pracy zespołowej, ale i sprawnej komunikacji i wyjątkowo ciepłej, przyjaznej atmosferze.
Jak to Kocia Mama odbiła kota z pewnej lecznicy…
Ta historia zdarzyła się naprawdę. Opowiadając ją postaram się zachować dystans.
Niedziela, wczesne popołudnie, upał, mieszkanie na trzecim piętrze, otwarte okno. Kot zabrany niedawno z podwórka wyskoczył, chcąc upolować ptaka. Nie sprawdziła się teoria, że one zawsze spadają na cztery łapki, mimo iż przeżył, jedna została fatalnie połamana.
KotoManiak w akcji czyli historia rowerowej kotki
Ta historia cementuje zasadność wyboru Jacka na pierwszego w historii Kociej Mamy Super Kotomana.
Jest oddany bezgranicznie kotom i Fundacji. Osobiście mam w Nim szczerego przyjaciela. Zawsze, ale to zawsze stara się mnie wesprzeć, zdjąć maksimum obowiązków, rozumiejąc ile zadań spadło na moje barki po założeniu Fundacji. Nie dywaguje, nie szuka wykrętów, nie wymyśla dziwnych argumentów, by wymóc prowadzenie interwencji. Tacy ludzie są bezcenni, dodają wiary, siły, pozytywnego kopniaka do pracy.
Miał szczęście, bo wszedł do właściwej klatki łapki
Sytuacja typowa, wręcz tradycyjna. Kiedy zaczynam w sezonie liczyć koty, kiedy wydaję zakaz przyjmowania następnych, dziewczyny stosują bardzo prosty chwyt: nie proszą, nie zabiegają, nie namawiają, ale cichutko, jakby odrobinę nieśmiało publikują post.
Znają mnie, wiedzą, że jak zobaczę, nie uda mi się z pamięci wyrzucić, że kociak bądź stado będzie się tłukło po mojej głowie, dopóki gdzieś nie upchnę.