Dobra komunikacja, systematyczność, a przede wszystkim dotrzymywanie terminów i zobowiązań sprawiły, że zyskałyśmy u organizatorek Garażówki ogromne uznanie za oddanie i styl, w jakim zabiegamy o fundusze na leczenie kotów. Sytuacja nie jest wesoła, nadchodzące komunikaty z miasta – dramatyczne. Wielu kocich opiekunów, w wyniku pandemii, musiało zamknąć swoje maleńkie biznesy. Tradycyjnie, po każdej Kotomanii, rozdawałam karmicielom karmę, żeby i oni mieli swoją maleńką radość z kolejnej rocznicy pracy Fundacji.
Kategoria: Akcje
Artykuł sponsorowany
Każdemu miłośnikowi słodkości przeważnie Firma Mars kojarzy się z przepysznymi batonikami.
Mało kto natomiast wie, że jest to także producent renomowanych, markowych karm dla psów i kotów, a ponadto sponsor i darczyńca, od lat opiekujący się Kocią Mamą. Corocznie odbieramy transport produktów, które są dla mnie ogromnie pomocne w prowadzeniu Fundacji oraz planowaniu budżetu. Wiadomo, nikogo nie interesuje, w jaki sposób pozyskam karmę i fundusze na prowadzenie organizacji.
Goście Pchlego Targu
Pchli Targ powstał kilka lat temu i jest naszym stałym źródłem pozyskiwania zasobów na ratowanie kotów. Nazwę wymyśliła wolontariuszka, która już nie działa w Kociej Mamie, ja jednak nie uważałam za stosowne jej zmieniać, bowiem fajnie się kojarzy z fantami, które na nim prezentujemy.
Stypendium im. wyjątkowego kota Pitusia
O pomysł zawsze jest najłatwiej, z wprowadzeniem go w życie zaczynają się niekiedy drobne kłopoty, dokładnie tak zadziało się w przypadku stypendium im. Pitusia wyjątkowego kota.
Prace trwały dwutorowo, nad poprawką i nowelizacją statutu, trzeba było nową formę aktywności zalegalizować oraz opracowaniem zasad jego przyznawania czy zbudowaniu regulaminu typującego kandydatów. Jedna kwestia od samego początku nie podlegała dyskusji, otóż wsparcie miało być skierowane do istot podobnych do Pitusia: chorych, kalekich, skrzywdzonych przez los.
Akcja wspierająca służbę zdrowia
Wiele fundacyjnych aktywności wynika z sytuacji bezpośrednio związanej z miejscem pracy, wykształcenia czy też hobby moich wolontariuszy. I tak publiczną tajemnicą jest, że Kocia Mama od chwili kiedy poznała Martę wspiera dzieci ze Szkoły Przyszpitalnej przy Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki. Prywatnie, firmowo i fundacyjnie, wszystko to, co tylko może wywołać uśmiech na twarzach chorych dzieci, wędruje do szpitalnej szkoły.
Ruch w interesie
Nawet przez moment nie sądziłam, że w czasie pandemii będę tyle pisała hymnów pochwalnych dla moich Przyjaciół i Znajomych. Mimo nakazu izolacji i zakazu odwiedzin, ruch mam na tej mojej Pryncypalnej, jak w starych czasach w weekend na Piotrkowskiej.
Zewsząd płyną zapytania: Iza, jak sobie radzisz z Fundacją?
Akcja za jedną saszetkę
Zarządzając Fundacją składającą się w 90% z kobiet, z ręką na sercu stwierdzam, że nie jest to lekka i łatwa rola, jednak finalnie widząc efekty ich pracy, mając świadomość tysięcy uratowanych kotów, fantastycznych akcji pomocowych, które są ich pomysłem każdego dnia, pełna dobrych emocji zaczynam każdego dnia fundacyjne działanie.
Akcja maseczka
Kocia Mama słynie z ratowania kotów, z troski o chore, stare, kalekie, ale także z tego, że wszyscy działający w niej wolontariusze są szalenie gospodarni, oszczędni, przewidujący. U nas nic się nie zmarnuje, żadna przeczytana książka, nietrafiony prezent gwiazdkowy czy przedmioty, które nas znudziły lub straciły sentymentalną wartość, ponieważ przypominają niekoniecznie sympatyczne chwile.
Nietypowa akcja 1%
Pewne kwestie trzeba w życiu przyjąć ze spokojem, godnością, bez paraliżującej paniki, zachowując środki ostrożności. Losu nie należy prowokować, bowiem zawsze złe zachowania wrócą do nas rykoszetem ze zdwojoną mocą. Z uwagi na trudną sytuację, prosimy o odpowiedzialne społecznie zachowania, o pozostanie w domu, jeśli jest taka możliwość, o troskę o ludzi starszych i samotnych, o pomoc sąsiedzką, o uważniejszą obserwację najbliższego otoczenia, czy aby gdzieś komuś nie dzieje się krzywda.
Akcja pomocowa dla Dzikusa
Nareszcie stało się faktem, że gościmy na Pchlim Targu pierwszą osobę, opiekunkę kota, która przez tydzień będzie przy naszej pomocy zbierać pieniądze na leczenie swojego starego zwierzaka. Dzikus, jak samo imię wskazuje, przez lata był kotem środowiskowym, dokarmianym pod domem. Kiedy się rozchorował, trafił do domu opiekunki i tak już od ponad pięciu lat żyją razem, walcząc, by kot wreszcie odzyskał stuprocentową sprawność.