Bura koteczka z interwencji za TM

Koteczka była złapana obok pracy jednej z wolontariuszek.

Ludzie zamykają okienka, bo przeganiają koty. Próbują wbrew naturze, pozbyć się szczurów kładąc trutkę. Głodny i bezdomny kot czasem też się pożywi…

„Toksyczne uszkodzenie wątroby z silnym powiększeniem i zastojem żółci spowodowane prawdopodobnie przez trutkę na szczury” napisał weterynarz określając przyczynę śmierci.

Dedykuję wszystkim tym, którzy wiedząc, że w pobliżu bytują koty, sięgają po takie sposoby.

Dwa kocurki z interwencji na Złotnie za TM

Gdzieś Złotnie biegało stado kotów wolno żyjących. Ktoś karmił, ale nie mógł zrobić wiele więcej…
Kiedy sytuacja wymknęła się spod kontroli, poprosił o pomoc Fundację.
Koty zostały wyłapane, poddane zbiegom, odrobaczone. Wszystkie objęte opieką Kociej Mamy. Te rokujące przebywają w DT, te dzikie otrzymały schronienie w nowej enklawie.
Dwa bure kocurki zabrał FIP, żeby uniknąć wszelkich spekulacji, lekarz pobrał z płuc płyn…
Mam nadzieję, że reszta kocich dzieci jest wolna od tej choroby.

Czytaj dalej

Zytka za TM

Kiedy po dwóch tygodniach pobytu w klinice, mimo starań lekarzy i mojej zgody na wykonanie testów, badań oraz szczegółowych analiz mających dać odpowiedź na pytanie dlaczego stan kotki nie ulega poprawie, Mała odeszła. Zastanawiałam się jak mam Ją pożegnać, by osoby śledzące pracę Fundacji nie doszukiwały się znowu w tej śmierci sensacji.

Czytaj dalej

Rodzeństwo z Rudy za TM

I takie scenariusze pisze kocie życie:
Odratowane, leczone z oddaniem, przyjęte do Fundacji z troski o ich dalszy los.
Och chwili, gdy kocia matka zostawiła je na pewnym tarasie, nie miały kontaktu z innymi zwierzakami.
Spadek odporności i wahanie temperatury lekarka prowadząca odbierała jako reakcję organizmu na zmianę diety i warunków życia. Ale niestety zamiast poprawy, każdego dnia było gorzej…
Testy były wyrokiem, maluchy chorowały na suchą wersję fipa.
Pożegnałyśmy czarne rodzeństwo Brata i Siostrę.

Hela za TM

Pisanie pożegnań, to chyba najgorszy obowiązek, jaki przypada mi w udziale.
Umiem przyjmować chore, umiem zabiegać o ich leczenie, ale kiedy mam pisać pożegnania, trudno mi zebrać spokojnie myśli. Zawsze szarpią mną te same wątpliwości: jaki jest cel walki z wiatrakami? Bo mówiąc szczerze, małe mioty zawsze są loterią i nigdy nie wiem, kiedy i jaka choroba się wykluje.

 

Dziewiąty za TM

Przybyły do mnie zapchlone strasznie, z gołymi szyjami, wydrapanymi prawie do skóry, zarobaczone, z ostrą anemią. Leczyłam dwufazowo, najpierw pchły i robale, potem słabą odporność. Najmniejszy, najsłabszy miał od początku najtrudniej i jak widać, nie udało mu się…