Temat kotów rasowych budzi szalone emocje i powiem szczerze, iż od momentu, odkąd zamieszkałam z pierwszym moim Syberyjskim Iwanem rozkochałam się w tych oryginalnych stworzonych przez naturę, które bez ingerencji człowieka przechodziły przez wieki naturalną ewolucję i dopiero pod koniec XX opracowano naukowo cechy charakterystyczne dla rasy i zostały one ujęte w wykazie FIFe.
Międzynarodowa Federacja Felinologiczna to organizacja zrzeszająca organizacje hodowców kotów rasowych z Europy, Azji oraz Ameryki Południowej. FIFe jest największą na świecie federacją felinologiczną. W Polsce reprezentowana jest przez stowarzyszenie Felis Polonia. Aktualnie FIFe zrzesza 42 kluby z 40 krajów.
Kota Syberyjskiego oficjalnie wpisano do rejestru w roku 1989 i w tymże pierwszy osobnik trafił także do Polski.
Koty te są przemiłe, odważne, uwielbiają polować i wspinać się po drzewach mimo, iż dorosły samiec potrafi osiągnąć wagę ponad 12 kilogramów. Świetnie odnajdują się w przestrzeni, są wyważone, spokojne, świadome własnej siły i masy. Na Syberii, żyjąc w swoim naturalnym środowisku pełniły z uwagi na niebywałą inteligencję rolę stróży, zawsze sygnalizując ostrzegawczym miauczeniem pojawienie się nowej nieznanej osoby.
Problem z tymi kotami pojawił się w chwili, kiedy hodowcy zapomnieli przestrzegać reguł przyrody i zamiast rozmnażać je zgodnie z odwieczną naturalną zasadą, że samiec wędrował w poszukiwaniu samicy, krzyżowali koty w obrębie tej samej hodowli, przez co natychmiast pojawiły się błędy genetyczne, więc i rodzące się osobniki przestały być materiałem w pełni wartościowym.
Iwan trafił do mnie, ponieważ mieszkał w środowisku, które niestety u młodego aktywnego kota wywoływało stres. Koty to nie mrówki, nie znoszą tłoku, szczególnie te, u których natura wyostrzyła instynkt myśliwego. To koty aktywne, muszą mieć zapewniony ruch. Dla nich najlepsze są niestety domy z zamkniętym bezpiecznym ogrodem albo wyposażone w wolierę, eliminacja możliwości aktywności u tych kotów momentalnie obniża odporność.
Koty ras wyprodukowanych sztucznie, nie mają w swoim kodzie genów odwagi, niezależności, męskości, skłonności do walki. Chociaż żadna rasa kotów długowłosych nie jest z natury agresywna, jednak taką się staje, kiedy zamyka się osobnika w bardzo małej przestrzeni. Po prostu przygotowane przez ludzi warunki kłócą się z ich odwieczną naturą.
W swoim życiu miałam przyjemność spędzić dość ważny jego fragment z każdym przedstawicielem rasy naturalnej: Maine Coonem, Syberyjskim, Norweskim Leśnym, wszystkie one jak jeden mąż były szalenie dumne i niezależne. Pituś- maskotka i twarz fundacji, mimo kalectwa potrafił określić granicę komunikacji z człowiekiem. To, że był niepełnosprawny nie było przeszkodą, by żyć według własnego modelu i ja w trosce o jego dobro psychiczne, godziłam się z wyborami. To samo dotyczyło Leona. Maine Coon ogromny, dostojny, majestatyczny, dobrodusznie akceptował moje pomysły zabierania na edukację. Warunek postawił już na pierwszym spotkaniu, określając tym samym kolejne, godził się tylko na pracę w duecie ze mną, innych nie dopuszczał do siebie. Nie był groźny, wręcz przeciwnie. Łasuch na pieszczoty uwielbiał, kiedy delikatnie głaskały go dzieci, jednak będąc gwarantem jego bezpieczeństwa, zawsze musiał mieć mnie w zasięgu swojego pola widzenia. Nawet kontakt wzrokowy dodawał mu otuchy, skrzywdzony przez poprzedniego właściciela, we mnie miał opiekuna i przyjaciela.
Umiał pokazać swoje emocje. Kiedy zna się i kocha własne zwierzę, natychmiast wszystkie sygnały ze zrozumieniem się odbiera.
Iwan ma już ponad osiem lat. W domu u mnie odżył, ma warunki zbliżone do tych, w jakich koty bytują. Zamknięta, bezpieczna przestrzeń, może się do woli wybiegać, przez co jest sprężysty i zwinny, a dobra kondycja akurat u tych osobników ma szalony wpływ na ogólne zdrowie.
Drugi niesłychanie ważny powód zrzekania się, niby na oko zdrowych kotów, to właśnie niemożliwość zapewnienia im właściwych warunków bytowania.
Mało kto posiada wiedzę, że hodowcy mają generalnie swoje „specjalizacje”. Jedni stawiają na kotki i sprzedaż ich dzieci, więc mają w swoich domach kilka kotek, które permanentnie bywają w ciąży. Nie ma nas nimi żadnej kontroli, jeden miot zostaje sprzedany, kotka zostaje ponownie zapłodniona. Nie ma w grafiku ujętego czasu na regenerację, odpoczynek, odbudowę organizmu po przebytej ciąży i okresie karmienia.
Te kotki bardzo szybko tracą właściwą reproduktorom wybitną jakość i już w wieku mniej więcej około pięciu lat tracą formę wyeksploatowane maksymalnie.
Inna „specjalizacja” dotyczy kocurów. One mają chyba jeszcze gorzej niż rodzące nieustannie kotki. Te wybitne osobniki, idealnie spełniające ujęte w rejestrze wymogi, przebywają zamknięte w klatkach. Wolność odzyskują tylko na czas niezbędny do spełnienia oczekiwanego od niego zadania.
Ten cykl reportaży ma za cel uświadomienie kociarzom, sympatykom zjawiskowych kotów jaką cenę płacą za swoją wyjątkowość. Jak bardzo ludzie ingerują nie tylko w ich genetykę, ale i zaburzają właściwe dla gatunku warunki życia. Finalnie wszystkie działania kwalifikują się pod paragraf o nękaniu, naruszaniu dobrostanu, działaniu ze szkodą dla zdrowia fizycznego jak i psychicznego, a najbardziej karygodny jest fakt, że czynią to jawnie w majestacie „prawa” z przyzwoleniem osób, które powinny raczej strzec czystości rasy oraz gatunku i zabiegać, by te zwierzęta rozmnażały się według naturalnego klucza.