bezinteresowne bezcenne wsparcie

Od lat sumiennie wypełniamy podjęte zobowiązania, wiernie realizując zadania, bez sięgania po usprawiedliwiające bezczynność czy zaniechanie wymówki. W najprostszy sposób właśnie tak buduje się wiarygodność i solidność – nie pustymi frazesami czy pięknymi słowami, lecz faktyczną, konsekwentną aktywnością.

Cenimy pomoc wielkich firm, korporacji, sklepów czy galerii handlowych, choć ich wsparcie to zazwyczaj jednorazowy, coroczny gest. Takie akcje są fantastycznym zastrzykiem pomocowym, który przekłada się na zapewnienie spokojnej, rytmicznej pracy domom tymczasowym.

Jednak równie ważna jest inna, niezwykle pożyteczna inicjatywa, łącząca w sobie wiele pozytywnych działań – kocia edukacja. Mało kto docenia jej rangę i znaczenie, mylnie sądząc, że to jedynie atrakcja i rozrywka dla dzieci i młodzieży. Tymczasem dawno już wypracowaliśmy nowoczesną formę prowadzenia zajęć, dzięki czemu Kocia Mama nieustannie zapraszana jest na wykłady, które zawsze poruszają istotne tematy, podsuwa je bowiem codzienność

Nie ma lepszej okazji, by potwierdzić autentyczną sympatię do Fundacji, niż zorganizowanie zbiórki na rzecz naszych podopiecznych. Cel jest jasny: zebranie produktów, które ułatwią naszą codzienną pracę.

Największe korzyści z takiej akcji odnosi przede wszystkim placówka organizująca – dzieci lub młodzież wraz z całym gronem pedagogicznym. Wiem, że taka teza może budzić zdziwienie, ale z łatwością przedstawię fakty i odpowiednie dowody.

Osoba decydująca się na kontakt z Kocią Mamą ma do wykonania jedynie kilka prostych zadań: ustalenie terminu wizyty, podanie liczby grup lub klas oraz przygotowanie plakatu informacyjnego dotyczącego mile widzianych w zbiórce produktów. Reszta leży w rękach dzieci i młodzieży – to oni pilnują, by rodzice zakupili kocie przysmaki, karmę lub zabawki.

Największa część pracy w tym projekcie spoczywa na Fundacji.

Ekipa edukacyjna zawsze przygotowuje wykłady dostosowane do wieku słuchaczy – to oczywiste i zrozumiałe. Wizyta miłych, aktywnych kotów to zaś ogromna atrakcja, wywołująca u dzieci radość i entuzjazm.

Zajęcia promują szeroko rozumiany wolontariat, pokazując, jak niewiele wysiłku potrzeba, by wesprzeć organizację, która z oddaniem ratuje koty. Kształtujemy empatię, poszerzamy wiedzę o aspekty, których próżno szukać w podręcznikach, i inspirujemy do działania.

Mało kto naprawdę docenia rolę i znaczenie tej – z pozoru zwykłej – kociej edukacji. Nie rozumiem zwłaszcza pedagogów, którzy, mimo wcześniejszych pozytywnych doświadczeń z fundacją, z jakichś powodów odbierają kolejnym pokoleniom uczniów możliwość zetknięcia się z tak nowoczesną formą wolontariatu. Kocia Mama już dawno przestała być jedną z wielu typowych organizacji działających na rzecz kotów. To zjawisko społeczne – cementujące ludzi, promujące pozytywną komunikację, unikanie konfliktów i skupianie się na realizacji konkretnych celów w atmosferze wzajemnego szacunku i wsparcia.

Nie znam innej organizacji, w której relacje między wolontariuszami byłyby choć w przybliżeniu tak wyjątkowe, jak w Kociej Mamie. W dzisiejszych czasach coraz więcej dzieci i młodzieży zmaga się z problemami emocjonalnymi, uczęszcza na terapię lub korzysta z grup wsparcia. Kocia Mama ma na nich ogromnie pozytywny wpływ – rozwija emocjonalnie, wzmacnia pewność siebie, uczy rozpoznawania negatywnych bodźców i radzenia sobie z nimi. Panująca w Fundacji atmosfera nie tylko motywuje i dodaje energii, ale również pomaga bronić się przed wykluczeniem, hejtem czy negatywnymi emocjami.

W mojej opinii pokazanie młodym ludziom drogi prowadzącej do fundacji jest jednym z najbardziej rozsądnych i mądrych posunięć, jakie może podjąć pedagog z prawdziwego powołania.

Nie odwiedzamy szkół i przedszkoli wyłącznie z powodu zbiórek karmy. Aktywność w kociej branży to dla mnie nie tylko doświadczenia interwencyjne czy adopcyjne. O wiele cenniejsze są te chwile, gdy dzieci, które kiedyś słuchały naszych opowieści o kocim życiu, po latach przypominają sobie nazwę Fundacji i jej misję. Z własnej inicjatywy szukają kontaktu, gdy niespodziewanie spotyka ich koci problem.

Często wracają do wolontariatu jako świadomi, dorośli ludzie, pamiętając swoje pierwsze spotkania z Kocią Mamą i zadania, które wtedy wykonywali. Dla mnie, jako szefowej, to największy powód do dumy – mijają lata, a opinia o skuteczności i mocy sprawczej Fundacji wciąż przyciąga nie tylko dojrzałych, nobliwych kociarzy, ale i młodzież, która szuka pomocy, otuchy i wsparcia.

Dedykuję te słowa wszystkim, którzy zawiesili z nami współpracę. Powody, jak zwykle, nie są jednoznaczne. Z niektórymi osobami nadal pozostaję w sympatycznej komunikacji. Może te słowa poruszą wyobraźnię i serce, staną się zachętą do rozmowy i impulsem do ponownego kontaktu.