Apel o szczególną ostrożność!

Tak jak przypuszczałam, zbieramy żniwo opieszałości urzędników, ich nonszalancji i kompletnej niewiedzy o cyklu życiowym zwierząt.

Ta akcja organizowana jest w stylu dziecka, które sprząta pokój pod presją rodziców: ma przykazanie zrobienie porządku, więc upycha klamoty gdzie popadnie, do szafy, pod łóżko, tak, by zachować pozory, że wypełniło nakaz-prośbę. Tak samo jest z wprowadzeniem w życie przepisów wynikających z Ustawy o ochronie zwierząt.


Z mojej strony jako kociary ale i szefowej FKM, ten program wygląda dość niespójnie i ma poważne usterki.
Po pierwsze i najważniejsze i najważniejsze: po raz kolejny rozpoczął się zbyt późno! Efekt jest taki, że często się zdarza, że karmiciele łapią na zabiegi kotki, które już karmią młode.
Po drugie: wygląda na to, że nikt nie przeanalizował pod kątem sprzętowym działających na ternie miasta organizacji. Urzędnicy nie posiadają elementarnej wiedzy iloma klatkami-łapkami, kontenerami, kennelami i chwytakami dysponują. Nie mają także rozeznania w jakim stopniu i czasie mogą z nich korzystać niezrzeszeni karmiciele i społeczni opiekunowie. Nie ma regularnej komunikacji ani współpracy na linii urząd – organizacja.

Tak naprawdę jeśli kociarz ma trudności z dostępem do internetu, ma utrudniony dostęp do trwającej akcji.

Nie ma nawet podstawowej informacji wizualnej w lecznicach czy sklepach zoologicznych, czyli tradycyjnego, zwykłego plakatu, zawierającego: spis lecznic wykonujących bezpłatne zabiegi, adresy, telefony, krótki opis usług oraz telefony alarmowy w przypadku wypadku zwierzaka, do Patrolu Animal , Schroniska lub Straży Miejskiej.

Może uda się za rok, bo analizując poprzednie lata, dostrzegam, że urzędnicy wprowadzają małe poprawki w oparciu o nasze, społeczników sugestie.

Jednak świadoma, że program trwa i kociarze ruszyli w teren odławiając i zabezpieczając, apeluję o czujność szczególnie podczas zabierania kotek: proście weterynarza, by niezwłocznie sprawdził czy aby kotka nie karmi! Proszę nie przeganiać matek od małych, dać im szansę by wychowały bezpiecznie.

W przypadku, kiedy w wypadku zginie kotka, proszę uważnie przejrzeć okoliczne komórki, budy, jakieś budynki czy aby nie osierociła dzieci.

Teraz nie czas na akademickie rozważania, ale w nadziei, że w roku kolejnym akcja rozpocznie się wcześniej, obecnie musimy działać w realiach, które zafundowali nam urzędnicy.
Skoro nie mamy już żadnej możliwości na zmianę powstałych okoliczności, starajmy się by  kocich dzieci zginęło jak najmniej.

A pracującym przy tworzeniu miejskiego programu kastracji kotów wolnożyjących delikatnie przypominam najważniejszą zasadę: mamy pomagać a nie krzywdzić!