Akcje na rzecz Kociej Mamy- Najmilsze prezenty

Od zawsze powtarzam, że największą potęgą każdej organizacji, są przede wszystkim Domy Tymczasowe i nie odnoszę się wyłącznie do ich podstawowych obowiązków związanych z zadaniami, które wykonują. To, jak zabezpieczone są poszczególne DT, na jakim poziomie pracują i w jakim standardzie przygotowywane są koty do adopcji, zależy tylko i wyłącznie od sztabu wolontariuszek, które zabiegają o wsparcie, sponsorów, wszelaką pomoc, a także od mojego planowania interwencji, logistyki zakupów, gromadzenia sprzętu i budowania zaplecza.

Od kilku lat pracę określa nam cykl biologiczny kotów: zimą wydajemy te jesiennie i automatycznie uzupełniamy zapasy wiedząc, że wiosna powita nas kolejnymi smarkami. U nas nie ma elementu zaskoczenia czy zdziwienia, nie ma opcji, że rozpocznie się koci sezon, a ja będę zachodziła w głowę za co kupić kocie mleko, gerberki, gourmety czy suche groszki zwane przez kociarzy kittenki.

Ludzie przychodzą po koty. Mają ze sobą koszyki, kontenery lub torby do transportu. Podpisują umowę, przyjmując na siebie określone obowiązki, wychodzą bogatsi nie tylko o fajnego kota, o nowego przyjaciela, wychodzą bogatsi o bezcenną wiedzę, którą nabyli przy okazji adopcji.
Mamy świadomość, że nasze koty nie oczekują na ludzi w klatkach, że są szczepione i aby były czytelne posiadają fundacyjne książeczki. Dawno już nie chciałam być anonimową by skrywać koty pod szyldem lecznic, dlatego drukuję własne książeczki, by moje koty miały opiekę i wiedzę, że ich się nikt nigdy nie wyprze. Na taką politykę trzeba mieć odwagę, takie zachowanie automatycznie zobowiązuje do bycia rzetelnym, solidnym, stabilnym.

Domy Tymczasowe są wizytówką Kociej Mamy, a wolontariuszki – najlepszymi ambasadorkami. One swoją postawą, wiedzą, oddaniem dokumentują najlepiej naszą wspólną misję pełnioną z myślą o lepszym życiu dla urodzonych ze statusem bezdomnych, kociąt.

Cieszy mnie, że kontakt z Fundacją nie kończy się na etapie adopcji, że nasza praca wzbudza podziw i przemawia do serca, że przyjaciele wracają do nas, by dołożyć swój maleńki dar dodając nam tym samym zapału do tej trudnej roboty.

Wiem, że DT Danuty i Ali jest szczególny, wyróżnia go jeden mieszkający z nimi kociak, niewidomy Tenor. On jest świadectwem naszej walki, niezłomności, determinacji.
Danuta ma na mnie sposób, wie doskonale jak mnie zmiękczyć. Kiedy moja głowa się rozpala, a emocje zaczynają górować nad rozsądkiem i już tylko chwila dzieli mnie od wybuchu, dostaję zdjęcie Tenora i momentalnie łagodnieję.

Tym razem tuż przed Świętami, w prezencie od Zajączka, kociaki fundacyjne otrzymały miły prezent, zostawiony przy okazji szczepienia kotki Nali w naszej ukochanej Lecznicy, Żyrafa. Pani Joanna, szczęśliwa, wdzięczna za kociaka, którego dzięki Fundacji poznała i od dwóch z nim mieszka, pamięta jaka pomoc dla nas jest najbardziej cenna, dlatego postanowiła zrobić nam smaczną niespodziankę.

Koty jak ludzie pracują dla tej Fundacji. Koty najbardziej przemówią do serca.
Dlatego dziękując za prezent, nie muszę zapewniać, że my nadal dla nich jesteśmy gotowe na bardzo wiele – taką deklarację, myślę, mogę spokojnie złożyć w imieniu całej ekipy moich fantastycznych dziewczyn!