Nie raz już wspominałam ile zawiedzionych nadziei, ile rozczarowań i smutków, ile rozgoryczenia i żalu powodują swoimi decyzjami osoby prowadzące przeróżne organizacje odmawiając zgłaszającej chęć pracy w wolontariacie osobie, z pozoru mało przydatnej z powodu wieku, choroby czy też ograniczonej sprawności. Zapominamy o jednym drobnym fakcie, że to od nas liderów zależy, czy umiemy pracować w oparciu nie tylko o wsparcie osób z różnym intelektem, ale i fizycznym czy wiekowym ograniczeniem.
Organizacje działające na terenie miasta dzielą się zasadniczo na dwie kategorie, skierowane do ludzi i zwierząt. W każdej z nich można wydzielić kilkadziesiąt innych, klasyfikowanych w zależności od kategorii tematycznej czy też specjalizacji. I tak biorąc pod lupę płaszczyznę pro zwierzęcą na terenie Łodzi, z różnych rozmachem, skutkiem i dokonaniami, można wyliczyć ich całkiem sporą sumę.
Pomijam zapisy statutowe, formy organizacyjne, struktury kierownicze, w tym konkretnym rozważaniu interesuje mnie tryb rekrutacji i rodzaj weryfikacji, która nominuje pretendenta do zaszczytnego miana wolontariusza.
Nie jest to przypadek osobniczy, jednostkowy czy wyjątkowy, otóż od lat przyjmuję pod swe skrzydła na wolontariat osoby odesłane z kwitkiem po samym tylko zgłoszeniu woli, chęci i potrzeby bycia społecznie użytecznym. Patrząc na pracę Amelki, Nadii, ich Mamy i Babci, na niesamowitą aktywność Iwonki, zaangażowanie Emilki. Marty czy Piotra, nie mówiąc już o szalonej pracy Grupy Autek, zadaję sobie pytanie: jak można było odtrącić osoby z tak ogromnym potencjałem?
Nie pracują dla Kociej Mamy od roku, działają więcej niż 5 lat. Mało tego, swoim zapałem do bezinteresownej pomocy zarazili bliskich, przyjaciół, znajomych.
Dlaczego wiek jest barierą? W zasadzie każdy. Bowiem z odmową spotkała się Iwonka, jak i nieletnia młodzież. U mnie góry przenoszą, inicjują akcje pomocowe, śmigają na kiermasze sprzedają fanty przy okazji reklamując Fundację.
Mam świadomość, że dając szansę na wolontariat w Kociej Mamie, czasem kandydatura nie koreluje z moim oczekiwaniem, bowiem osoba kompletnie nie odnajduje się w naszej dość specyficznej społeczności, a powodem jest raczej jej błędne wyobrażenie o formie pracy, priorytetach i zasadach. Każdy, kto wchodzi w pracującą od lat systematycznie grupę powinien uszanować obowiązujące reguły, nie przekraczając kompetencji, które nie wpisane są w jego obowiązki wynikające z przyjętych zadań.
Dobroduszna, przyjazna, wręcz rodzinna atmosfera, troska wzajemna i pomoc nie tylko w kwestii zadań fundacyjnych, sprawia, że trafiający do nas pieniacze sądzą, iż nas się w każdą internetową czy medialną aferę wkręci, błąd totalny w rozumowaniu. Fundacja Kocia Mama nie wściubia nosa w formę pracy innych, nawet jeśli nie jest fanką preferowanych przez nią procedur, wychodząc z założenia: co się sieje, to zbiera, skupia się na własnej pracy. Taka polityka zapewnia nam przede wszystkim spokój, ponieważ skupiamy się na działaniu, a nie na wzajemnym zwalczaniu.
Ta mała, ale dość ważna dywagacja związana jest bezpośrednio z pracą i jej wynikami naszej menadżerki Iwonki. Odsyłana z kwitkiem, ponieważ nie mogła prowadzić domu tymczasowego u nas niesamowicie rozwinęła skrzydła odnajdując się jak ryba w wodzie w trudnej komunikacji ze sponsorami i darczyńcami. Cechy jej charakteru, rozwaga, sumienność, perfekcyjne dotrzymywanie ustaleniowych obietnic i terminów, powoduje, że organizatorzy nie tylko lokalnych akcji pomocowych niezwykle chętnie nawiązują z nią ponowną współpracę. Korzyść mają rzecz jasna znajdujące się pod opieką koty.
Tym razem dotarło do nas jedzenie otrzymane w wyniku finalizacji III edycji Akcji Mruczek sam o pomoc nie poprosi. Jak zwykle, tradycyjnie poprosiłam o karmę specjalistyczną dedykowaną podopiecznym z problemami jelitowymi i geriatrycznym.
Pięknie przeprowadzona zbiórka, medialnie dobrze nagłośniona, zawsze przynosi dość znaczące profity będące solidnym pomocowym zastrzykiem. Dziękując za zaproszenie do udziału, za wyróżnienie i uznanie starań, obiecujemy, że nadal będziemy w takim wymiarze i stylu realizować kociomaminy wolontariat.