Mieszkając w tak dużym mieście, korzystamy z różnych rodzajów komunikacji, w zależności od potrzeby chwili. Tłok na ulicach sprawia, że szczególnie w godzinach szczytu, rezygnujemy z pojazdów silnikowych, doceniając stare, niezawodne tramwaje. Mają tę przewagę, że ich trasę wytyczają szyny, co ewidentnie ma wpływ na płynność jazdy, a ich gabaryty dość skutecznie dyscyplinują każdego uczestnika ruchu. Ale kiedy jesteśmy spóźnieni, kiedy liczy się dosłownie każda minuta, by utrzymać termin, korzystamy rzecz jasna z usług profesjonalnych linii przewozowych, tu mam na myśli firmy, które zrzeszają taksówkarzy.
Każdy ma swoją ulubioną, ja także. Praca z kotami pomogła mi w jej wyborze. Od lat jestem wierna tej, która, jako jedna z pierwszych, była na tyle elastyczna, że nie robiła trudności w transporcie również kota. Teraz już prawie nikt nie odmawia przyjęcia takich zleceń, ale kiedyś było inaczej.
Taksówkarze mnie znają. Ciągle żyjąc w pośpiechu, przeważnie zjawiam się na spotkanie w ostatniej chwili, a każdą minutę podróży spędzam, wisząc na telefonie. U mnie nie ma czasu na brak aktywności. Zawsze załatwiam coś po drodze albo przy okazji.
Dyspozytorki bezbłędnie identyfikują mój telefon, zawsze pytając, czy zamawiam auto pod siedzibę i czy jest tym razem kot. W czasie jazdy zawsze zawiązuje się rozmowa. Hasło „Kocia Mama” jest znane moim taksówkarzom. Jednak od kiedy powstała nasza wewnętrzna, fundacyjna Grupa Autek automatycznie dużo rzadziej korzystam z ich usług.
Taksówkarze mają ogromną siłę marketingową. Bardzo ucieszyła mnie informacja, że do akcji zbiórki na rzecz zwierząt wybrali właśnie Kocią Mamę.
Świetny, niecodzienny pomysł akcji bardzo mi się spodobał. Otóż, w określonym dniu, taksówkarze zrzeszeni w Stowarzyszeniu Łódzki Taksówkarz, postanowili wziąć wolne i zamiast kursować po mieście, w wyznaczonych strategicznych punktach gromadzili w autach prezenty przynoszone dla zwierząt. Akcja, pod względem logistycznym, przygotowana była rewelacyjnie. Mocnym wsparciem w działaniu były oczywiście wolontariuszki Kociej Mamy – Gosia i Angelika, które towarzyszyły Panom, odpowiadając darczyńcom na pytania odnośnie pracy Fundacji.
Powiem szczerze, że zbiórka darów przeszła moje oczekiwania. Pomimo, że akurat tego dnia padało, pogoda nie zniechęciła sympatyków zwierząt. Całe duże auto załadowane zostało po brzegi prezentami typu karma, żwirek, leki, środki czystości niezbędne do utrzymania higieny w DT.
Bezcenna pomoc! Kolejna społeczność sygnalizuje chęć permanentnego wsparcia dla Kociej Mamy. Mamy nowe twarze i nowe pomysły gwarantujące rozwój.
Każdy upływający, męczący, ale treściwy w wydarzenia dzień, utwierdza mnie w przekonaniu, że warto trwać na kocim posterunku, warto zmagać się z trudnościami, niekiedy nawet z drobnymi przykrościami. Takie jest przecież nasze życie. Nie składa się ono wyłącznie z sukcesów.
Reorganizacja pracy była nieunikniona w Kociej Mamie. Finalnie zmotywowała wolontariuszki, które dotąd działały na kompletnie innych płaszczyznach. Zmiany wpłynęły korzystnie na modernizację poszczególnych dziedzin.
Akcja Taksówkarzy dla Kociej Mamy rozpoczyna nowy etap kolejnej współpracy. Obie strony zgodnie złożyły wiążące deklaracje. Zaskoczona ofertą, ale zadowolona z poznania nowych ludzi, zastanawiam się, czy jest dla Kociej Mamy jakaś bariera, ograniczająca jej nieustanny rozwój. Każdy dzień przynosi miłe niespodzianki. Te małe radości są najlepszą motywacją i zachętą, szczególnie dla mnie. One również pomagają mi się uporać z rodzącymi się niekiedy pytaniami, czy warto i w jakim celu.
Jedna skuteczna akcja taksówkarzy momentalnie dodaje mi siły. Za to „doładowanie” pięknie dziękuję! Trzymam kciuki za powodzenie kolejnych pomysłów i kibicuję Wam z całego serca!