To była spontaniczna akcja pomocowa zorganizowana pod wpływem serca, a impulsem zachęcającym do działania była szalenie społeczna postawa rodziców, od kiedy dołączyli do gromady Kociej Mamy. Mama Oliwii, Paulina, trafiła do nas, kiedy ratowała jakiś czas temu połamanego Gacka. Dzwonili z prośbą o sfinansowanie operacji obu tylnych łapek do różnych organizacji, ale kiedy padała konieczna kwota, odsyłani byli z kwitkiem. W ten oto sposób, poprzez rekomendację przez lecznicę, do której się udali o pomoc, jak setki innych połamańców, wraz z Gackiem znaleźli wsparcie w Fundacji.
Dalej potoczyło się już tradycyjnie, Paulina wpasowała się w nasze otoczenie fantastycznie, rodzina otrzymała przydomek „Muminków” i wypełnia powierzone zadania.
Pomysł zbiórki dla zwierząt zarówno psów jak i kotów, zrodził się w klasie 6a, do której uczęszcza Oliwka. Młodzież w całej szkole zachęcała do przynoszenia prezentów, tym bardziej, że sama pomysłodawczyni była najlepszym przykładem na to jak temat kotów powypadkowych traktuje Kocia Mama. Wdzięczna za przeprowadzenie akcji, przy okazji kampanii promującej nasze działania jestem gotowa w zamian przeprowadzić w tejże szkole kocie warsztaty.
Ta aktywność to nie tylko zbiórka darów dla naszych mruczących podopiecznych, to podziękowanie za pomoc rodzinie, która w obliczu kociego nieszczęścia nie odwróciła oczu, nie załamała rąk z bezsilności, tylko do skutku szukała dla kota pomocy. Mam świadomość przed jakimi wyzwaniami stają koci karmiciele w podobnych sytuacjach i właśnie by dodać im odwagi sprawczej, nigdy w podobnych okolicznościach nie odmawiam pomocy.
Panuje opinia, że dzieci i młodzież, mimo swego młodego wieku, mimo braku życiowego doświadczenia, bardzo szybko i trafnie potrafią oddzielić fałsz od prawdy. Im nie trzeba cukrować w rozmowie, im nie trzeba mydlić oczu obietnicami.
Moja niecierpliwość i czasem szorstko rzucane komendy wynikają z natłoku zadań, aktywności, które są przyporządkowane funkcji szefowej tak ogromnej Fundacji. Mnie się trzeba nauczyć, to taka rada dla tych, którzy chcą ze mną być. Kiedyś byłam odrobinkę bardziej uległa, częściej liczyłam na zrozumienie przez otoczenie trybu w jakim żyje, dostrzeżenie pośpiechu, pędu, natłoku zadań wynikających z prowadzonych projektów, ale niestety w myśl przysłowia: Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć, od pewnego czasu prowadzę ostrą weryfikację, bo zwyczajnie nie mogę na pieniaczy marnować czasu.
Rozwinęła Kocia Mama skrzydła fantastycznie. Projekty dedykowane dzieciom, akcje społeczne, prężnie prowadzona edukacja wymaga ode mnie i całej Fundacji pracy na wyśrubowanych już obrotach, dlatego niezwykle cenię sobie zgodne działanie w spokojnej, sympatycznej atmosferze.